Connect with us

Historie

Nie po to umówiłam się z wyprzedzeniem, żeby mnie ktoś oszukał

Nie wiem, czy to dobrze, czy to źle, ale mam taką cechę charakteru – wszystko planuję, lubię wiedzieć wcześniej. Nie znoszę niespodzianek, nie cierpię żadnych „być może” – wszystko powinno być jasne, poprawne i we właściwym czasie. Dzięki temu mogę odpowiednio zaplanować swój czas i dzień.

Tak było i tym razem. Poza wieloma innymi sprawami miałam jeszcze jedną – zapisać dziecko do przedszkola. Musiałam tam pojechać i się spotkać z dyrekcją. Oczywiście, mogłam to zrobić elektronicznie, ale niestety, strona nie działała, serwery były przeciążone. Ale nie przejmowałam się zbytnio – wcześniej zadzwoniłam do przedszkola, umówiłam się na godzinę 12 i spokojnie zajęłam się innymi swoimi sprawami.

Z pracy zwolniłam się już przed 11, ale nie chciałam chodzić po mieście, więc postanowiłam już poczekać na miejscu. Przed mną było kilka mam, ale nie przejmowałam się – byłam przecież umówiona z panią dyrektor na konkretną godzinę. Usiadłam na krześle, założyłam słuchawki i postanowiłam posłuchać audiobooka.

15 minut przed 12. w korytarzu pojawiła się kobieta z trójką małych dzieci – jedno z nich miało nie więcej niż miesiąc. Kobieta się przechadzała, rozglądała, ale nic nie mówiła. Kilka minut przed godziną 12 podeszła do mnie i zapytała:

– Pani teraz wchodzi? A może mnie pani wpuścić? Nie jestem umówiona, ale dzieci nie dadzą rady czekać aż wszystkich przyjmą.

– Przykro mi, ale nie mogę. Spieszę się. Proszę iść do sekretariatu, może tam coś pani powiedzą.

– Będą mi kazali iść na koniec kolejki.

– No to przykro mi, ale nie.

Gdy już miałam wchodzić do gabinetu, ta kobieta wepchnęła się przede mną i próbowała mi zamknąć drzwi przed nosem. Z całych sił chwyciłam za klamkę. Ludzie patrzyli na nas w niemym zdziwieniu. Kulturalnie poprosiłam tę kobietę, żeby poczekała na swoją kolej – ale odmówiła.

Dyrektorka zapytała nas, o co chodzi. Wyjaśniłam jej wszystko szczegółowo: że kobieta chciała wejść bez kolejki, a ja nie mogłam jej przepuścić, bo mi się spieszy.

Sytuacja była oczywista, skoro młoda mama nie umówiła się na wizytę, to pani dyrektor skierowała ją na koniec kolejki. Kobieta po prostu liczyła na to, że z gromadką dzieci wzbudzi litość i nie będzie musiała czekać.

Wściekła, nie przebierając w słowach, mimo obecności dzieci, młoda matka jak niepyszna wyszła z gabinetu, życząc mi złego dnia.

Trending