Connect with us

Życie

Nie jestem już młody, moja żona zmarła, a ja mieszkam z synem-pijakiem. Córka mi pomaga, ale nie wie, że syn się nade mną znęca. Nie chcę jej o tym mówić, bo boję się, że mnie zabierze, a syn zostanie sam i zupełnie będzie już po nim

Kiedyś mieliśmy szczęśliwą rodzinę. Razem z żoną przeżyliśmy wspaniałe lata. Mieliśmy bliźnięta. Córeczkę Małgosię i synka Marka. Dzieci chodziły do ​​tej samej klasy i dobrze się uczyły. Ale po maturze Gosia poszła na studia, a Marek wyjechał za granicę do pracy. Małgosia ukończyła studia, poznała w ich trakcie swojego męża,  a Marek wrócił do Polski jako zupełnie inny człowiek. Nie zamierzał dalej się uczyć i zaczął pracować jako ochroniarz w fabryce.

Mijały lata, a my wciąż mieszkaliśmy we trójkę, razem z synem. Żona zaczęła chorować, a syn coraz częściej zaglądał do butelki. Gosia z mężem i dziećmi czasami nas odwiedzali, przyjeżdżali na kilka dni. Bardzo nam pomagali, dawali pieniądze na leczenie mojej żony, ale to jej nie uratowało.

Po jej śmierci syna nie można już było zatrzymać, pił prawie codziennie. Stracił pracę i musieliśmy żyć tylko z mojej emerytury i dodatkowej pracy na pół etatu.

Nie robiłem się coraz młodszy i nie mogłem już pracować. Została mi tylko niewielka emerytura.

Ostatnio coraz częściej mój syn albo po cichu kradnie i przepija moją emeryturę, albo, jeżeli nie może znaleźć pieniędzy, grozi mi i bije, żebym mu je dał. Bardzo mi go żal, bo to moje dziecko, ale boję się też o siebie. Marek po alkoholu robi się agresywny i okrutny, traci nad sobą kontrolę. Nie wiem, co dalej robić. Nie zgłoszę własnego dziecka na policję i nie mogę poskarżyć się córce. Boję się, że mnie zabierze, a wtedy Marek zapije się na śmierć. Ma czasem takie przebłyski.

Kiedy nie pije, zachowuje się jak normalny człowiek. Kilka razy próbował nawet znaleźć pracę. Już nawet go zatrudnili, ale wytrzymał przez miesiąc, później się złamał i znowu zaczął pić. Kiedyś odezwał się do niego kolega, z którym po szkole był za granicą. Ponownie zaproponował mu wyjazd do pracy. Marek się nie zgodził. Powiedział, że już się napracował u obcych. A miałby jakieś zajęcie, jakiś cel, zmieniłby otoczenie…

Ostatnim razem, gdy była u mnie Gosia, Marek akurat nie pił i znalazł sobie pracę. Mimo to zauważyła, że ​​brat nie wygląda dobrze i zapytała, czy wszystko jest w porządku. Zapewniłem ją, że tak. Teraz znowu niedługo przyjedzie i martwię się, jak to będzie. Ale przede wszystkim nie wiem, kiedy popełniliśmy z żoną błąd. Wychowywaliśmy ich przecież tak samo. Córka jest taka szczęśliwa, a syn cierpi i nie daje mi spokoju.

Adam, 68 lat

Trending