Historie
Moja mama zdecydowała się na drugie dziecko, gdy miała 44 lata. Odradzałam jej to, bo w tym wieku to niebezpieczne, a wnuki będą starsze od jej dziecka.

Mam teraz 26 lat, jestem mężatką i mam dwoje dzieci – córkę i syna. Gdy wychodziłam za mąż, miałam 21 lat. Wtedy zdecydowałam, że nie będę mieszkać z mamą i wynajęliśmy z Grześkiem mieszkanie z nadzieją, że wkrótce kupimy własne.
Mam doskonałe relacje z mamą, która ma teraz 46 lat i przeżywa swoją drugą młodość.
Ale 15 lat temu wszystko wyglądało inaczej. Ona i tata rozwiedli się, bo ojciec znalazł sobie kogoś innego. Mama była wtedy bardzo przygnębiona i zbliżyłyśmy się wtedy do siebie bardziej niż kiedykolwiek. Nigdy więcej nie widziałam ojca i nie rozmawiałam z nim. Nie brał udziału w moim wychowaniu, nie pomagał nawet finansowo – wszystko spadło na moją mamę. Dobrze, że przynajmniej zostawił nam mieszkanie i nas nie wypędził.
Tak sobie razem żyłyśmy. Bywały chwile, że mojej mamie było bardzo trudno, ledwo wiązała koniec z końcem, wtedy pomagali nam krewni i sąsiedzi. A kiedy tylko dorosłam, poszukałam pracy, żeby pomóc mamie.
Nie tak dawno moja mama poznała swojego nowego partnera. Od razu znaleźliśmy ze sobą wspólny język, jest wspaniałym i przyzwoitym człowiekiem, więc po prostu cieszyłam się ich szczęściem. Kto, jak kto, ale moja mama wyjątkowo na nie zasługuje.
Mama postanowiła jednak cofnąć się do młodości i w wieku 44 lat urodzić kolejne dziecko. Byłam zszokowana tą wiadomością. Przypomniałam jej, że jest już babcią. Jak to – rodzić? Poza tym w jej wieku to może być niebezpiecznie. Ale ona mnie nie słuchała.
Dzięki Bogu ciąża przebiegła pomyślnie i mama urodziła zdrowego synka Bartusia. Była taka szczęśliwa, że wyglądała o 10 lat młodziej. Mama była na urlopie macierzyńskim, a jej mąż pracował. Często przychodziłam z moimi dziećmi i pomagałam przy braciszku.
Bardzo się cieszyłam z powodu mojej mamy, naprawdę promieniała szczęściem.
Po roku na urlopie macierzyńskim mama zdecydowała, że czas wrócić do pracy. Przekonywałam ją, że jest jeszcze za wcześnie, dziecko potrzebuje ciągłej uwagi i miłości mamy. Ale nikogo nie słuchała – wszystko robiła po swojemu.
Myślałam, że odda dziecko do żłobka albo zatrudni nianię, ale ona wymyśliła, że to ja powinnam zająć się Bartkiem, jakbym swoich dzieci miała mało. Oczywiście odmówiłam, bo doskonale wiedziałam, że nie poradzę sobie z trójką maluchów. Mama bardzo się na mnie obraziła. Powiedziała, że muszę jej pomóc, bo mnie wychowała.
W ogóle nie rozumiem takiego podejścia, bo przecież sama świadomie zdecydowała się na dziecko. Ja mam rodzinę, obowiązki. Nawet Grzesiek zaczął już narzekać, że ciągle jestem u mamy. Ale ona odbiera to jak zdradę. Tak, jakbym się od niej odwracała. Ale sama wcale nie biegnie do nas tak chętnie, żeby spędzić czas z wnukami.
Już nie wiem, co robić. Wszyscy to rozumieją, a ona się uparła i dalej jest obrażona.
Wygląda na to, że zamieniłyśmy się miejscami – ja jestem mamą, a ona kapryśnym dzieckiem, które chce dostać to, co sobie wymyśliło.

-
Ciekawostki6 miesięcy ago
Przyszła synowa została u nas na noc. Rano odwiedziła nas moja siostrzenica i okazało się, że ona i narzeczona syna się znają. A następnego dnia przyjechała jego przyszła teściowa razem z córką i urządziły straszną awanturę. Z jakiegoś powodu moja siostrzenica powiedziała synowej, że ja i mój mąż nie będziemy im pomagać po ślubie i jeszcze że chcemy sprzedać samochód naszego syna. W rezultacie ślub się nie odbył
-
Rodzina2 lata ago
Obaj moi synowie są żonaci. Moje synowe diametralnie się od siebie różnią – jedna siedzi z telefonem na kanapie, a druga szykuje jedzenie dla wszystkich. Ilona mieszka z nami i nie chce jej się nic robić. Pewnego dnia nie mogłam się powstrzymać i ją zawstydziłam, mówiąc, że u niej zawsze jest brudno. Teraz nikt w domu ze mną nie rozmawia
-
Dzieci2 lata ago
Dałam synom mieszkanie, sama przyjechałam zamieszkać na wsi. Dzieci mieszkały w mieszkaniu podczas nauki, a ja byłam spokojna, że chłopaki spędzają razem czas. Kiedy obaj znaleźli dziewczyny, mieszkanie zrobiło się za małe. Przyszłe synowe były po prostu nie do zniesienia.
-
Dzieci5 miesięcy ago
Do przedszkola chodzili bardzo podobni do siebie chłopcy, wyglądali jak bracia