Connect with us

Rodzina

Moja córka i jej mąż ciągle liczyli na pomoc finansową ode mnie, ale mnie samej brakowało pieniędzy. Żal mi moich wnuków, ale musiałam powiedzieć córce wszystko, co o niej myślę

Moja córka mieszka z mężem w mieszkaniu, które odziedziczyła po ojcu. Mają dwoje dzieci w wieku 10 i 5 lat. Kiedy brali ślub, moja córka miała 24 lata. Jej mąż nigdy nie miał dobrej, stałej pracy. Między dorywczymi zajęciami najchętniej leżał na kanapie. Moja córka miała stabilną pracę i normalną, średnią pensję, a kiedy jej mąż nie miał zajęcia, jej wypłata musiała wystarczyć na utrzymanie rodziny.

Pewnego dnia mój zięć Jacek postanowił wyjechać do pracy za granicę. Miał pracować na budowie. Na Zachodzie działa wiele firm budowlanych – jeżeli jesteś dobrym fachowcem, możesz przebierać w ofertach. A Jacek jest naprawdę dobrym specjalistą z kwalifikacjami, więc szukał pracy z dobrym wynagrodzeniem.

Pojechał pracować w jakiejś zagranicznej firmie, ale szybko wrócił – coś mu tam nie pasowało. Zatrudnił się w innej, ale znowu szybko wrócił, bo za mało mu zapłacili. Z trzeciej pracy to jego zwolnili, więc postanowił jednak poszukać czegoś na miejscu. Ofert było bardzo dużo, ale wszystkie jakoś nie pasowały mojemu zięciowi. A to za niska stawka, a to złe warunki, a to za daleko od domu. Skończyło się tak, że przez ponad dziewięć miesięcy nie pracował, a wszystko spoczywało na barkach mojej córki.

Oczywiście, pieniędzy nie na wszystko wystarczało. Córka często pożyczała ode mnie pieniądze na rachunki, na jedzenie, na ubrania dla dzieci. Ja mam emeryturę, ale jeszcze sobie dorabiam na pół etatu na kuchni. Pieniędzy nie mam za dużo, ale jak się trochę zaoszczędzi, wystarczy na ubrania dla wnuków. Nigdy nie odmawiałam im tego, co mogłam dać, ale kiedy mój zięć zaczął siedzieć w domu, ich potrzeby finansowe wzrosły.

Mieszkam sama, więc potrzebuję mniej pieniędzy niż ich czwórka, ale w pewnym momencie przestało mi wystarczać na jedzenie. Powiedziałem o tym mojej córce, ale ona nie mogła nic zrobić z tym, że jej mąż nie pracuje i nie zarabia. Nie widziała już wyjścia z tej sytuacji.

Postanowiłam sama odwiedzić Jacka i z nim porozmawiać. Przyszłam o 12 w południe, kiedy normalni ludzie byli w środku dnia pracy, a mój zięć jeszcze spał. Kiedy przyszłam, był bardzo niezadowolony, że go obudziłam. Wtedy zdecydowałam się powiedzieć mu wprost, że nie będę karmiła jego rodziny, podczas gdy on wyleguje się na kanapie. Ofert pracy jest bardzo dużo i jeżeli tylko by chciał, mógłby zarobić trochę pieniędzy dla swojej rodziny. Od samego leżenia nic mu do portfela nie wpadnie. Pokiwał tylko głową i odprowadził mnie do domu.

Następnego dnia przyszła do mnie wnuczka i powiedziała, że ​​potrzebuje nowych spodni, bo jej jedyna para już się podarła. Serce mi krwawiło, ale musiałam jej odmówić. Gdybym dalej utrzymywała rodzinę córki, jej mąż nigdy nie poszedłby do pracy. Powiedziałam do wnuczki: „Masz rodziców, niech oni ci kupią, ja nie mam pieniędzy”.

Wieczorem przyszła do mnie córka i powiedziała: „Czy tak trudno było ci kupić spodnie dla dziecka? Wczoraj dostałaś emeryturę ”. Te słowa bardzo mnie zszokowały. Przecież i tak oddaję jej większość pieniędzy, bo jej mąż od prawie roku szuka pracy.

Córka była oburzona, zła i wyszła  z domu trzaskając drzwiami. Teraz do mnie nie przychodzi i pewnie nie pozwala też dzieciom, ale mam nadzieję, że brak pieniędzy pomoże jej szybciej znaleźć pracę dla męża.

Trending