Historie
Moja babcia jest niewiarygodnie dobrym człowiekiem. Wierzy, że rodzina jest najważniejsza na świecie, dlatego chętnie wszystkim pomaga, chociaż zwracają się do niej tylko wtedy, gdy czegoś potrzebują.

Od najmłodszych lat uczono mnie, że rodzina jest najważniejsza na świecie, a ja w to wierzyłam. Byłam przekonana, że to prawda, do chwili aż dorosłam i zobaczyłam coś zupełnie przeciwnego.
Moja babcia Marysia jest najlepszą kobietą na świecie. Nigdy i nigdzie indziej nie widziałam takiego oddania bliskim. Babcia urodziła się w chłopskiej rodzinie z pięciorgiem dzieci. W domu była ona, jej starsza siostra Janka, dwaj młodsi bracia Franciszek i Antoni oraz najstarszy Henryk.
Babcia była najmłodsza i zawsze pomagała starszemu rodzeństwu. Na przykład, kiedy Henryk wyjechał na studia do Anglii, wycinała co ciekawsze wiadomości z polskich z gazet i mu je wysyłała. Kiedy Janka uczyła się w liceum w mieście, zmarła ich matka, więc moja babcia, chociaż sama była jeszcze dziewczynką, opiekowała się Frankiem i Antonim.
Babcia Marysia wyszła za mąż za mojego dziadka w wieku 23 lat i od razu poinformowała go, że marzy o tym, żeby mieszkać w mieście. Pomimo tego, że rodzina naśmiewała się z tego jej marzenia, to jednak je zrealizowała. Miała dwoje wspaniałych dzieci. To były inne czasy i rodzina otrzymała trzypokojowe mieszkanie od państwa. Od tamtego czasu wszystkie dzieci jej rodzeństwa mieszkały u niej podczas studiów. Jeszcze jak miałam jakieś 15 lat, to pamiętam, że u babci mieszkały dzieci jej bratanków, które studiowały na naszym uniwersytecie.
Nie można powiedzieć, że babcia Marysia dobrze zarabiała, ale zawsze wystarczało jej pieniędzy na to, żeby wykarmić wszystkich, którzy u niej mieszkali. Często nawet przekazywała mięso i jedzenie dla swojej siostry na wieś. Przyjeżdżała też pomóc Jance w ogrodzie, z którym siostra już sobie nie mogła poradzić. Mimo, że Janka urodziła sześcioro dzieci, to musiała robić wszystko sama, bo nie udało jej się wychować swoich dzieci tak, żeby szanowały pracę matki.
Babcia zawsze jest gotowa każdemu pomóc, ale jej krewni już niekoniecznie. Babcia Marysia ma małą działkę, na której uprawia różne warzywa. Mogłaby sobie pozwolić na to wszystko, bo całkowicie utrzymuje ją jej syn, ale jednak uwielbia pracować w ogrodzie. Czyli najpierw pomaga siostrze, później jeszcze siostrzeńcom, a na koniec jeszcze u siebie przekopuje grządki.
Strasznie mi jest żal babci, ale nie potrafię jej przekonać, że powinna przede wszystkim myśleć o sobie, o swoim zdrowiu i o swoich sprawach. Wciąż jest głęboko przekonana, że jej misją i życiowym celem jest pomaganie wszystkim krewnym i przyjaciołom.
Ja wiem, że dla nich moja babcia jest zupełnie obojętna, ale ona tego nie rozumie. W dalszym ciągu oferuje swoją pomoc innym i oddaje całą swoją energię i zdrowie krewnym, którzy nawet do niej nie zadzwonią i nie zapytają, jak się czuje.

-
Historie1 rok ago
Chłopak w autobusie dał lekcję matce z synem
-
Rodzina1 rok ago
Mam 64 lata, rok temu wróciłam z pracy we Włoszech i stwierdziłam, że mam dość. Byłam tam przez 12 lat, w tym czasie kupiłam mieszkania i córce, i synowi, a w swoim domu na wsi przeprowadziłam porządny remont. Wydawałoby się, że niczego mi już nie trzeba – tylko cieszyć się życiem, ale jest coś, co nie pozwala mi na pełną radość.
-
Rodzina1 rok ago
Córce kupili mieszkanie, a syn dostał działkę
-
Życie1 rok ago
Teściowa wyrzuciła nas z domu, a 15 lat później przyszła do wnuczki