Connect with us

Historie

Mój przyjaciel uciekł od irytujących krewnych na wieś

Tego lata postanowiłam spędzić wakacje w moim domu za miastem. Bardzo lubię zajmować się ogrodem i chodzić po lesie. Uwielbiam zbierać grzyby, kwiaty, jagody i najzwyczajniej w świecie cieszyć się kontaktem z naturą. Oczywiście najlepiej jest w niedzielę, kiedy większość moich sąsiadów wyjeżdża do miasta do pracy.

Jednak samotny wypoczynek zakłócił mój przyjaciel, Marcin, który postanowił przyjechać do mnie z wizytą.

– Cześć, Marcin! Jak tu trafiłeś? – spytałam z uśmiechem, widząc, że kolega zbliża się do furtki. – Dlaczego nie zadzwoniłeś? Dopiero co przyszłam z lasu i przebieram jagody.

– Cześć! – odkrzyknął Marcin. – Dzwoniłem, ale nie odbierałaś telefonu. Wiem przecież, gdzie masz swoją twierdzę, więc postanowiłem zrobić ci najście. Przechowasz mnie przez kilka dni? Pokaż, że jesteś dobrą przyjaciółką, pomóż!

– Byłam w lesie, nie brałam ze sobą telefonu. Siadaj i mów, co się wydarzyło. – odpowiedziałam i poszłam nastawić czajnik.

Z przyjaciółmi najlepiej się rozmawia przy filiżance dobrej kawy.

Jak się okazało, Marcina w jego jednopokojowym mieszkaniu w mieście odwiedzili niespodziewanie krewni. Syn kuzynki postanowił starać się o miejsce na uniwersytecie, więc razem ze swoimi rodzicami postanowił przenocować gdzieś za darmo. Adres Marcina dała im ich wspólna ciotka. To prosta kobieta, była pewna, że Marcin z otwartymi rękami przyjmie dalekich krewnych.

Pewnie nawet nie pomyślała o tym, żeby spytać Marcina o zgodę albo choćby do niego zadzwonić i uprzedzić o gościach. Uznała po prostu, że zaopiekuje się krewnymi i zadba, żeby wszystko było w porządku – żeby mieli gdzie się zatrzymać i wiedzieli, jak dotrzeć na uniwersytet. Niewątpliwie jednak wizyta dalekich krewnych wcale nie uszczęśliwiła Marcina.

Po przywitaniu z niespodziewanymi gośćmi Marcin zadzwonił do ciotki:

– Ciociu, no jak to tak? Dlaczego podajesz komuś mój adres, i to bez mojej wiedzy? To jakaś daleka rodzina. Co oni w ogóle u mnie robią?

– Nie krzycz tak, bo ogłuchnę! – rzeczowo odpowiedziała ciocia.

– Ale co to w ogóle ma znaczyć?! – Marcin nadal był oburzony. – Nie potrzebuję nikogo w mieszkaniu, to nie jest hotel. Nie zamierzam dawać schronienia wszystkim, którzy się tu pojawią. Niech jadą na wieś! Poza tym ja muszę wyjechać z miasta, więc sama się zajmij swoimi krewnymi.

-Marcin, przestań się pieklić! Ela i Franek nie przyniosą ci wstydu. Nie przejmuj się, że masz mało miejsca, onie nie przywykli do luksusów. Musimy sobie przecież nawzajem pomagać. Franek to mądry chłopak, pójdzie na uniwersytet, będzie studiował i kiedyś też ci pomoże. Zrozum, że nocleg w stolicy to jest bardzo duży koszt.

– Och, jak to miło – Marcina zaczęło ponosić – jeżeli Franek się dostanie, to dalej będzie u mnie mieszkał, bo pewnie w akademiku będzie mu niewygodnie. Ja też mam swoje życie, swoje plany, a jeżeli zechcę przyprowadzić tu dziewczynę, to co mam zrobić? Ale nie, musimy współczuć biednym, bo nie mają pieniędzy na nocleg.

Po rozmowie z ciotką Marcin wyszedł na klatkę schodową, a ponieważ goście byli w mieszkaniu, wziął głęboki oddech i wszedł do domu:

– Rozmawiałem z ciocią Krysią. Franek, ciociu, posłuchajcie – nie mogę was przyjąć, bo pilnie muszę wyjechać z miasta. Będziecie musieli poszukać hostelu albo jakiegoś mieszkania do wynajęcia. Ciocia Krysia obiecała, że zapłaci.

Franek wzruszył ramionami i powiedział:

– Oj, to się pokomplikowało, mogliśmy się wcześniej dogadać. No dobra, to pójdziemy poszukać jakiegoś noclegu, ale jak nie znajdziemy albo ciocia Krysia nie będzie chciała zapłacić, to wrócimy.

Marcin, niewiele myśląc, spakował swoje rzeczy i uciekł do mnie na wieś. Kilka razy wybierał mój numer, ale nie odbierałam, więc zdecydował, że i tak przyjeżdża, byle tylko nie oglądać znowu swoich krewnych. Gdy tylko skończył opowiadać, zadzwonił jego telefon. Ciocia Krysia. Marcin uśmiechnął się złośliwie, niech się teraz ciotunia martwi.

Trending