Historie
Mój chłopak i ja spotykamy się od prawie 4 lat i znamy małżeństwo, którego podejście do związku bardzo mnie zaskakuje.

Mój chłopak Adrian i ja spotykamy się prawie 4 lata, a od dwóch przyjaźnimy się z pewnym małżeństwem. Oliwia i Piotrek to fajni ludzie, z którymi bardzo miło spędza się czas. Są ze sobą mniej więcej 6 lat i nie rozumiem, jak tak kompletnie różni ludzie mogli się związać.
Przez dwa lata często się widywaliśmy, ale dopiero w ciągu ostatnich 4 miesięcy zaczęłam zauważać, że oni są zupełnie od siebie różni, mają całkowicie odmienne charaktery i wartości. Oliwia uwielbia imprezy i pełne ludzi miejsca do rozrywki, a Piotrek woli rodzinne obiady i kameralne spotkania z przyjaciółmi.
Przez cały czas mieszkali w wynajętych mieszkaniach i dopiero tego lata uznali, że nadszedł czas na własny dom. Budżet mieli ograniczony, więc zdecydowali, że Piotrek sam będzie robił remont, bo akurat nie ma pracy, a Oliwia będzie zarabiać.
Nie można ich nazwać statystyczną rodziną, więc taki podział obowiązków obojgu odpowiadał, no i zabrali się do roboty. Na czas remontu Oliwia wprowadziła się do swoich rodziców, a Piotrek mieszkał w domu, który kupili.
Ale pewnego dnia, kiedy siedzieliśmy z Adrianem w parku i piliśmy kawę, zadzwoniła do mnie Oliwia ze „świetną propozycją”. „Jedźmy do Hiszpanii!” – wyjawiła swoje zamiary radosnym głosem. Adrian i ja spojrzeliśmy po sobie i nie mogliśmy zrozumieć, czy to żart, czy ona mówi poważnie. „My nie możemy na to dużo wydać, bo teraz krucho u nas z pieniędzmi, ale jeżeli pojedziemy we czwórkę, mniej wyjdzie za paliwo,” – wyjaśniała.
Wciąż nie wiedzieliśmy, czy mówi poważnie, więc Adrian postanowił zadzwonić do Piotrka i zapytać, o co chodzi. Okazało się, że Oliwia bardzo poważnie podchodziła do kwestii wyjazdu, bo uznała, że to najlepszy czas, żeby pojechali z mężem na urlop. Ale Piotrek nie był z tego zadowolony, ponieważ i tak musieli oszczędzać na wszystkim, a taka podróż mocno uderzyłaby ich po kieszeni.
Mimo to Oliwia nadal planowała wyjazd tak, jakby jej mąż nie miał nic przeciwko temu i jakbyśmy my już zgodzili się pojechać. Ale tak nie jest. Mój chłopak i ja zawsze planujemy wcześniej takie wyjazdy. Zarabiamy mniej więcej tyle, co oni, ale nie urządzamy teraz domu, więc prędzej moglibyśmy sobie na to pozwolić. Ale jechać teraz, bo Oliwia tak sobie wymyśliła, to nam zupełnie nie pasuje. Mielibyśmy jechać taki kawał drogi po to, żeby zatrzymać się w jakimś hostelu i jeść chyba konserwy. Uważam, że jeżeli już się jedzie na wakacje, to po to, żeby dobrze się bawić. A jeżeli mam oszczędzać nawet na jedzeniu i ograniczać się we wszystkim, to wolę w ogóle nigdzie nie jechać.
Cała historia skończyła się tak, że Piotrek i Oliwia strasznie się o to pokłócili. Żona nie chciała nawet słyszeć, że mają teraz mało pieniędzy. Przyzwyczaiła się do tego, że robi to, co chce, a na dodatek czuje się lepsza, bo teraz to ona zarabia na rodzinę. Z tego powodu Piotrek jest zły, bo on wkłada wszystkie swoje siły, czas i energię w dom, nawet nie ma czasu, żeby się porządnie wyspać.
No i taka to właśnie historia, że czasami rodziny składają się z dwóch zupełnie różnych osób i to chyba nie zawsze dobrze…

-
Ciekawostki2 lata ago
Przyszła synowa została u nas na noc. Rano odwiedziła nas moja siostrzenica i okazało się, że ona i narzeczona syna się znają. A następnego dnia przyjechała jego przyszła teściowa razem z córką i urządziły straszną awanturę. Z jakiegoś powodu moja siostrzenica powiedziała synowej, że ja i mój mąż nie będziemy im pomagać po ślubie i jeszcze że chcemy sprzedać samochód naszego syna. W rezultacie ślub się nie odbył
-
Ciekawostki2 lata ago
Brat przybiegł wcześnie rano, jak tylko dowiedział się, co zrobili rodzice
-
Rodzina3 lata ago
Obaj moi synowie są żonaci. Moje synowe diametralnie się od siebie różnią – jedna siedzi z telefonem na kanapie, a druga szykuje jedzenie dla wszystkich. Ilona mieszka z nami i nie chce jej się nic robić. Pewnego dnia nie mogłam się powstrzymać i ją zawstydziłam, mówiąc, że u niej zawsze jest brudno. Teraz nikt w domu ze mną nie rozmawia
-
Historie3 lata ago
„To u was można brać prysznic dłużej niż 30 minut?” – usłyszałam od koleżanki, która mieszka w Niemczech