Connect with us

Życie

Mężczyzna myślał, że dziecko jest jego, ale kobieta kłamała

„Urodziłam ci dziecko. Co za różnica, kto jest tatą…”. To zdanie wiruje mi w głowie, jak natrętna mucha. Te kilka słów zmieniło nasze życie o 180 stopni.

W rzeczywistości historia nie jest taka prosta. Jej opowiedzenie zawsze będzie dla mnie trudne i bolesne. Zwłaszcza, że ​​nigdy się tego nie spodziewałem. Myślałem, że w naszej rodzinie wszystko jest w porządku, ale najwidoczniej byłem w błędzie.

Jesteśmy małżeństwem od 6 lat. Moja żona ma 27 lat, a ja 29. Żyliśmy przez kilka pierwszych lat tylko dla siebie, a jeszcze przed ślubem spotykaliśmy się dość długo. Wreszcie postanowiliśmy mieć dziecko. Myślałem, że oboje tego pragnęliśmy.

Jednak bardzo się myliłem. Tak się złożyło, że żona długo nie mogła zajść w ciążę. Odnosiłem się do niej ze zrozumieniem, wspierałem. Zrobiliśmy badania i okazało się, że to ja mam problem. Przez długi czas się leczyłem.

Moja żona w ogóle mnie nie wspierała. Ciągle się z tego powodu kłóciliśmy. Powiedziała, że ​​tracę masę pieniędzy, a po prostu powinienem pogodzić się ze swoim losem. Nie rozumiałem jej podejścia.

I nagle w 5. rocznicę ślubu żona pokazuje mi pozytywny test. Byłem bardzo szczęśliwy. Moje marzenie się spełniło. Będziemy mieli pełną, szczęśliwą rodzinę. Byłem w siódmym niebie.

Ciąża żony była trudna. Ciągle skarżyła się na złe samopoczucie i narzekała. Tak, jakby żałowała, że ​​zgodziła się na taką „akcję”.

Starałem się ją wspierać na każdy możliwy sposób, otaczać ją wsparciem i opieką. Mimo to było mi żal mojej żony. Dziecko jest nasze wspólne, a tylko ona musi cierpieć. Więc starałem się jak mogłem, żeby było jej lepiej.

Szczęśliwie urodziła. Poród przebiegł dość lekko. Urodziła się dziewczynka, Sara. Wydałem masę pieniędzy na wyprawkę, ale nie chciałem oszczędzać na moich dziewczynach.

Po hucznym świętowaniu ich wyjścia ze szpitala, a tydzień po chrzcie, zupełnym przypadkiem postanowiłem powtórzyć swoje badania. Tak na wszelki wypadek. Po prostu kilka razy źle się poczułem.

I nagle dowiedziałem się czegoś, co mnie nie tyle przestraszyło, co zszokowało. Okazało się, że wcale nie pokonałem choroby, przez którą nie mogłem mieć dzieci.

Zacząłem to kwestionować, próbowałem wyjaśniać. Może choroba najpierw zniknęła, a potem wróciła. Ale to nie takie proste. Spełniły się moje najgorsze obawy.

Wróciłem do domu całkowicie zdruzgotany. Nie mogłem uwierzyć w to, co się stało. Spokojnie postanowiłem dowiedzieć się wszystkiego od żony. Może to pomyłka.

Żona nie była zdziwiona. Jakby wiedziała, że ​​prędzej czy później prawda wyjdzie na jaw. Od razu powiedziała mi, że od półtora roku spotyka się z innym mężczyzną.

Ale najbardziej zabolało mnie to zdanie:

– Co za różnica, kim jest tata. Urodziłam ci dziecko. A mogłam się go pozbyć.

Wciąż nie wiem, co zrobić i jak to zrobić. Tak długo żyłem w kłamstwie. Co teraz?

Trending