Connect with us

Historie

Matka nie straciła nadziei i czekała na swoją córkę, która zaginęła.

Ta historia bardzo mnie poruszyła.

Od dzieciństwa przyjaźniłam się z Joanną. Byłyśmy nierozłączne jak siostry. Mieszkałyśmy blisko siebie i każdy wolny czas spędzałyśmy razem, dzieląc się naszymi sekretami. Nasze drogi się rozeszły, gdy wyjechałam na studia za granicę.

Studiowałam w Stanach Zjednoczonych i tam też osiedliłam się na stałe. Wyszłam za mąż, dostałam pracę, a po jakimś czasie urodziłam dwóch synów, z których byłam dumna i bardzo ich kochałam. Po przyjeździe do Ameryki moje kontakty z Joanną się urwały.

Od mojej mamy, z którą byłam w ciągłym kontakcie i dowiedziałam się, że zaginęła jej córka. Joanna, po rozwodzie z mężem samotnie wychowywała jedyne dziecko i teraz została sama. Współczułam jej i wiedziałam co przeżywa, bo sama jestem matką. Została w swojej rozpaczy sama bez niczyjego wsparcia. Mama przekazała mi informacje o poszukiwaniach dziewczyny, które niestety nie przyniosły żadnego efektu. Joanna, po zaginięciu córki straciła sens życia.

Postanowiłam przyjechać do kraju, odwiedzić rodzinę, z która nie widziałam się od pięciu lat. Moi synowie też postanowili przyjechać ze mną, bo chociaż urodzili się w Ameryce, tęsknili za babcią. Kupiłam bilety i przylecieliśmy. Na lotnisku powitała nas moja mama. Rozpłakałyśmy się ze szczęścia, że znów się widzimy.

Przyjechaliśmy do domu mamy, odpoczęliśmy po podróży, a babcia nie mogła się nacieszyć wnukami. Pomyślałam, że muszę spotkać się z Joanną. Mama zadzwoniła do niej i umówiła nas na następny dzień. Spotkałyśmy się w jej domu. Kiedy weszłam do mieszkania z trudem poznałam przyjaciółkę. Była bardzo chuda, zmęczona, a jej twarz pokrywały zmarszczki.

Długo rozmawialiśmy. Powiedziała mi, że nie traci nadziei i wierzy, że jej córka wróci do niej, do domu. Wzruszyłyśmy się obie i się rozpłakałyśmy. Pocieszałam Joannę i mówiłam, że na pewno wróci, że już wkrótce zobaczy własne dziecko i usłyszy jej głos.

Wyobraźcie sobie, że tak się stało. Następnego dnia zadzwoniła do mnie szczęśliwa Joanna i powiedziała, że moje słowa się spełniły i córka wróciła. Nie wiem, czy sprowokowałam swoimi słowami los, czy to tylko zbieg okoliczności. Wszystko jedno. Cieszę się wraz z przyjaciółką i poczułam ulgę, wiedząc, że nie będzie już czekać na powrót dziecka.

Trending