Connect with us

Historie

Marianna przygotowywała się do ślubu i w pewnym momencie zdała sobie sprawę, że popełniła błąd

Moja przyjaciółka Marianna miała wkrótce wychodzić za mąż. Jej rodzina nie jest bogata, żyją przeciętnie. Nie mają dużych oszczędności. Dlatego wesele będzie skromne, tylko dla najbliższych.

Na ten weekend zaplanowali pierwsze spotkanie rodziców i omówienie szczegółów ślubu. Marianna przygotowywała się, martwiła, bo ona jest taka odpowiedzialna. Robiła sałatki, szukała nowych przepisów w Internecie. Krótko mówiąc, starała się, żeby wieczór był jak najlepszy.

Po tej kolacji koleżanka zadzwoniła do mnie, żeby podzielić się wrażeniami z wieczoru. Wszystko poszło dobrze, rodzice od razu znaleźli wiele wspólnych tematów, mieli nawet tych samych znajomych. Marianna była w siódmym niebie.

Oczywiście, omawiali też ślub i wesele. Zgodzili się, żeby wszystko było tak, jak chcą młodzi. Złożą podpisy w urzędzie stanu cywilnego i pójdą na uroczysty obiad z najbliższą rodziną: wyszło piętnaście osób. A tydzień później wybiorą się z przyjaciółmi na weekend nad jezioro.

Później rozmowa zeszła na stroje do ślubu: pan młody, Andrzej, od razu powiedział, że latem nie będzie się gotował w garniturze, więc założy koszulę i spodnie oraz trampki, a nie żadne eleganckie buty; ale Marianna bała się powiedzieć, że chce założyć modny biały garnitur albo kombinezon, bo nie wiedziała, jak na to zareagują rodzice. No więc nie odważyła się na głos tego powiedzieć.

Czas mijał bardzo szybko, przygotowania do ślubu szły pełną parą. Poszukiwania sukni ślubnej trwały. Panna młoda chodziła po wszystkich sklepach w mieście, przymierzała wiele sukienek, ale nic się jej nie podobało.

Pewnego wieczoru Marianna z rodzicami poszła tym razem w gości do Andrzeja i znowu przy kolacji rozmawiali o ślubie. Panna młoda odważyła się wreszcie powiedzieć, że nie założy sukienki. Teściowa od razu skrytykowała ten pomysł, bo jak to przecież będzie wyglądać!?

Kiedy Marianna wróciła do domu, zamknęła się w swoim pokoju, zadzwoniła do mnie i opowiedziała mi o całej sytuacji. Opisywała to wszystko tak emocjonalnie, że aż wybuchnęła płaczem. W tym momencie było mi jej bardzo żal, bo teraz, w XXI wieku nie ma chyba nic złego w tym, że panna młoda pójdzie do ślubu w spodniach. Ale najbardziej zaskakujące jest to, że Andrzej również poparł stanowisko matki. W ogóle jej nie bronił, nie wspierał, a wręcz przeciwnie, dogryzał.

Relacje między młodymi przed ślubem były napięte. Nie wiem, czy to z powodu stresu, czy może ich związek nie był aż tak silny. Marianna zadzwoniła do mnie i poprosiła o pilne spotkanie. Chciała porozmawiać. Zaproponowałam kawiarnię niedaleko domu. Tam się spotkałyśmy.

Moja koleżanka przyjechała szybciej ode mnie, a ja nie zdążyłam nawet usiąść przy stoliku, jak zaczęła mówić o tym, że nie chce tego ślubu. Pomyliła się. Nie kocha Andrzeja, a im lepiej poznaje jego rodzinę i ich poglądy na życie, tym bardziej jest pewna, że musi to jak najszybciej zakończyć. Ponieważ z ich wspólnego życia nic nie wyjdzie. Boi się jednak reakcji rodziców, bo już wszystko zostało zamówione, a na dodatek zapłacone.

Postanowiłam jakoś wesprzeć koleżankę. Powiedziałam, że nie mogę jej doradzić w tak poważnej sytuacji, ale szanuję jej decyzję. Lepiej się rozmyślić w ostatniej chwili niż zmarnować resztę życia z niewłaściwą osobą. Ewentualnie może po prostu wyjść za mąż, bo wszystko jest już zorganizowane, a za rok albo dwa się rozwieść. Ślub został odwołany, a rodzice zrozumieli swoją jedynaczkę i nie robili jej żadnych  wyrzutów.

Wydawać by się mogło, że cała ta sprawa zaczęła się od zwykłej kwestii stroju panny młodej, ale sedno jest ukryte znacznie głębiej. Całe nasze życie składa się z takich drobiazgów. Często ich nie zauważamy albo nie chcemy ich zauważać. A potem sobie wyrzucamy: „Dlaczego ja to zrobiłam albo nie zrobiłam?”

Trending