Connect with us

Rodzina

Mama – piąte koło u wozu?

– Nie mogę znaleźć wspólnego języka z teściową. Jak tylko zwrócę jej na coś uwagę albo jak się z nią w czymś nie zgadzam, od razu ma łzy w oczach, zamyka się w pokoju i nie chce ze mną rozmawiać – opowiada Marzena.

Marzenka, synowa pani Heleny, mieszka z mężem i jego matką w niedużym domu. Mąż pani Heleny odszedł od niej kilka lat temu, widocznie nie mógł znieść jej charakteru. Syn namówił ją więc, żeby się do nich przeprowadziła i żeby nie było jej przykro samej. Zwłaszcza, że ​​mieszkała w nieco oddalonym miasteczku, a Radek nie miał czasu na częste wizyty u matki.

Poza tym młodzi planowali, że matka pomoże przy dziecku, kiedy się urodzi. Helena pracowała jako wychowawczyni w przedszkolu, ale kiedy zdecydowała się zamieszkać z dziećmi, przeszła na zasłużoną emeryturę.

Pani Helena zgodziła się na przeprowadzkę, bo było jej naprawdę ciężko. Nie miała z kim porozmawiać ani iść na spacer. Sprzedała mieszkanie i zamieszkała u syna.

Dzieci też sprzedały swoje mieszkanie i kupiły za wspólne pieniądze dom, w którym wszyscy mieli wystarczająco dużo miejsca. Pani Helena też miała swój własny pokój – duży, ładny i jasny.

Syn i synowa całymi dniami siedzieli w pracy. Mama szykowała śniadanie, sprzątała dom, wyprowadzała psa i po prostu odpoczywała. Nie czuła się zmęczona – miło było opiekować się bliskimi.

Ale wieczorem, kiedy wszyscy zbierali się przy stole, wszyscy jedli szybką kolację i gdzieś szli – syn do komputera, synowa oglądać filmy, a Helena – nudzić się w swoim pokoju. Jej jedyną radością była rozmowa przez telefon ze mną, przyjaciółką z dzieciństwa.

Oczywiście, Helenie brakowało rozmów i zawsze na to się do mnie skarżyła – dzieci nie zwracają na nią uwagi, nikt jej nie potrzebuje i w ogóle żałuje, że się przeprowadziła.

Opowiedziała mi o mieszkaniu z synem. A kilka dni później spotkałam go w mieście i usłyszałam jego wersję tego, dlaczego mama jest taka zła i obrażona. Zresztą teraz nie rozmawiają ze sobą już prawie tydzień.

– Powiedzieliśmy mamie, że na weekend wyjeżdżamy za miasto, ale ona tym razem zostanie w domu – opowiada Radek. – Postanowiliśmy spędzić romantyczny weekend i spędzić czas tylko we dwoje. A mama się obraziła, rozpłakała, a nawet przestała z nami rozmawiać.

– Ale czy mama nie mogła się zatrzymać w innym pokoju w hotelu? Nawet byście się nie widywali. Najwyżej wypilibyście razem kawę i zjedli śniadanie – zaczęłam.

– Ale nie byłoby tak. Nie dałaby nam spokoju i ciągle by przychodziła do naszego pokoju. Już przez to przechodziliśmy, jak zabieraliśmy ją ze sobą. W ogóle nas nie zostawiała samych, nawet wieczorami chciała z nami oglądać filmy, a już z samego rana pukała do naszych drzwi, bo sama nudziła się przy śniadaniu. Próbowałem jej jakoś zasugerować, że chcemy trochę przestrzeni, ale nie reagowała. Dlatego tym razem powiedziałem jej to wprost.

– Więc dlaczego po prostu nie wytłumaczysz jej, jak jest?

– Ona nawet nas nie słucha. Płacze i narzeka, że ​​nikt jej nie potrzebuje. I że po co ją do nas przywieźliśmy, byłoby lepiej, gdyby została w domu. – powiedział Radek obrażonym tonem.

A jak jest naprawdę? A naprawdę, to nie jest dobrze, gdy pod jednym dachem żyją dwa pokolenia o różnych poglądach na życie.

Trending