Connect with us

Życie

Mam teraz 20 lat i postanowiłam już zacząć oszczędzać na starość, żebym miała za co kupić jedzenie i opłacić rachunki. Bardzo się boję, że starość będzie ciężka i nie dam sobie rady bez czyjejś pomocy, tak jak to się stało z ojcem naszej sąsiadki

Nasza sąsiadka Emilka to dobra kobieta. Ma męża, dwójkę dzieci w wieku 16-18 lat i dobrą pracę, a przynajmniej ona ją lubi. Zawsze widzę ją uśmiechniętą, co bardzo mnie dziwi, bo uważam, że ciągły uśmiech na twarzy w naszej rzeczywistości jest czymś nierealnym. Wydawało się, że jej życie jest po prostu cudowne, i chyba tak było, bo dzieci ma takie udane, zawsze jej pomagały. Dobry mąż, który odnosi się do niej z dużą troską. Emilka wracała z pracy i znajdowała jeszcze czas, żeby zająć się ogródkiem pod oknami. „No proszę, jak to na ​​człowieka dobrze działa pozytywne podejście do życia,” – myślałam, patrząc na nią…

Ale pewnego dnia zobaczyłam, że sąsiadka jest smutna. Ponuro patrzyła pod nogi, wracając do domu. Kolejnego dnia znowu to samo, i znowu… To trwało tydzień lub dwa. Potem zobaczyłam, jak jej mąż wychodzi z domu z jakimiś rzeczami w dużych torbach, a kilka tygodni później najstarsza córka…

Później zauważyłam, że klomb przed domem zarośnięty jest chwastami, a Emilka przestała nawet wychodzić z domu do pracy. Zaczęłam się zastanawiać, co się z nią stało: może zachorowała, a może stało się coś złego…

Tego wieczoru zapukałam do drzwi sąsiadki, żeby zapytać, jak się miewa – chciałam się dowiedzieć, co się wydarzyło… Otworzyła mi zmęczona, smutna kobieta bez śladu uśmiechu na twarzy, bez tej iskierki w oczach. Spojrzała na mnie i zapytała: „Pani jest naszą sąsiadką Natalią, prawda? Jestem Emilka, miło panią poznać. Mogę pani jakoś pomóc?”. Mówiła cicho, spuściła zmęczone oczy i z trudem je podniosła.

– Wszystko w porządku, pani Emilko? Wcześniej często panią widziałam, a teraz pani nie ma, więc postanowiłam sprawdzić, czy wszystko w porządku ”. Była bardzo smutna, więc kiedy zaprosiła mnie na chwilę do środka, cała jej historia wylała się na mnie jak wiadro zimnej wody na głowę. Za dużo w niej się nazbierało, bardzo zraniło ją to, co się jej przydarzyło.

Jej stary ojciec potrzebował pomocy, więc wzięła go do siebie. Zaczęła poświęcać mu cały swój czas. To rozwścieczyło jej męża i teraz ją zostawił, bo brakowało mu uwagi żony. Najstarsza córka wyprowadziła się do swojego chłopaka, a Emilkę  zwolnili z pracy za słabe wyniki, bo prawie nie sypiała przy chorym ojcu. Teraz żyją z jego jednej emerytury, której nie wystarcza nawet na jedzenie. Dlatego nie wie, co dalej robić: oddać ojca do domu starców, czy dalej się nim opiekować, pomimo wszystkich problemów, jakie to za sobą pociąga.

Od tamtej pory myślę o tym, jakie straszne jest bycie starcem, który nie potrafi już o siebie zadbać. I takie myśli przerażają mnie coraz bardziej…

Trending