Connect with us

Historie

Małżeństwo z cudzoziemcem to nie zawsze takie wielkie szczęście

Moja koleżanka z dzieciństwa zawsze marzyła o tym, żeby znaleźć sobie narzeczonego obcokrajowca i wyjechać na stałe za granicę. Nigdy tego nie rozumiałam, czasem nawet się o to kłóciłyśmy. Zawsze jej tłumaczyłam, że ludzie, którzy wychowywali się w różnych krajach, mają inną mentalność. I to dotyczy wielu rzeczy – od jedzenia po dzielenie się obowiązkami w domu.

Minęło wiele lat i pewnego dnia Ania do mnie zadzwoniła. Radosnym głosem przekazała mi cudowną nowinę, że wychodzi za mąż. W tym momencie zrobiła pauzę i dodała, że ​​nie uwierzę – to nie jest Polak, tylko Egipcjanin. Poznali się, kiedy Ania spędzała wakacje w Egipcie. Oczywiście pogratulowałam jej i nic już wspominałam o różnych światopoglądach. Ślub wzięli w Egipcie, a sześć miesięcy później przypadkowo spotkałam w sklepie matkę Ani. Od słowa do słowa okazało się, że jej córka jutro ma przylecieć do Polski. Zainteresowałam się, czy jej się przypadkiem nic nie stało. Mama Ani spuściła tylko oczy i powiedziała, że ​​świeżo poślubiona para jednak się rozwodzi. Byłam oczywiście zaskoczona, ale o nic więcej nie pytałam.

Po przyjeździe Ania zadzwoniła do mnie ze łzami w oczach, żeby poskarżyć się na swoje życie i na to, jak bardzo różni się tamta rzeczywistość od naszej. Ania nie mogła chodzić w tych ubraniach, które przywiozła sobie z Polski. Z domu mogła wyjść tylko w towarzystwie męża albo kogoś z jego krewnych. Nie wolno jej było iść do pracy. Do jej obowiązków należało sprzątanie, gotowanie, dogadzanie mężowi i przytakiwanie mu we wszystkim. Moja przyjaciółka nie mogła znieść takiego życia i uciekła do domu.

Już dawno temu jej mówiłam, że każdy naród ma swoje tradycje i poglądy na życie. Dlatego trzeba się uczyć na błędach innych, żeby nie nadepnąć na te same grabie.

Trending