Connect with us

Dzieci

Mała księżniczka znaleziona na ławce.

Stało się to pewnego wiosennego poranka. Pracuję w fabryce, zmiana zaczyna się wcześnie, więc wychodzę z domu o szóstej. Kiedy wyszedłem, to co zobaczyłem, totalnie mnie obudziło. Na ławce przy placu zabaw, spało dziecko zwinięte w kłębuszek, jak kotek.

Chociaż maj już się kończył, noce były jeszcze chłodne, nic dziwnego, że dziecko bardzo zmarzło. Dotknąłem małej zimnej rączki i tym obudziłem małą Zosię. Dziewczynka uniosła głowę i spojrzała na mnie przestraszona.

– Dziecko, co tu robisz? Zgubiłaś się?

– Śpię.

Dziewczynka miała pięć lat. Jej ubrania były o kilka rozmiarów za małe, wszystkie zmięte i brudne. Włosy miała brudne i posklejane.

– Gdzie są twoi rodzice?

– Uciekłam. Tata i jego żona mieli gości, przeszkadzali mi spać. Więc poszłam szukać spokojnego miejsca.

– Znasz swój adres? Mieszkasz gdzieś blisko?

– Szłam, szłam, a potem byłam zmęczona i usiadłam na ławce. Pamiętam moją ulicę, ale nie wiem, gdzie ona jest. Mogę nie wracać do domu?

Z opowieści dziewczynki, wywnioskowałem, że wcześniej mieszkała z dziadkami, ponieważ jej mama zmarła. Niedawno jej dziadek zachorował i zmarł, a babcia została zabrana do domu opieki. Dziewczynkę zabrał jej ojciec, który od dawna miał nową rodzinę. Ale oni w ogóle się nią nie zajmowali, tylko ją karcili i powtarzali, że tylko im przeszkadza.

Zaparło mi dech w piersiach, byłem w szoku. Jak tak można!? Zadzwoniłem na policję, bo nie mogłem wymyślić nic lepszego.

– Proszę przyjechać z dziewczynką na komisariat, zajmiemy się tym.

Zadzwoniłem do mojego szefa, zwolniłem się z pracy i pojechaliśmy na policję.

– Teraz dom dziecka jest zatłoczony, czy mógłby pan zabrać dziecko do siebie na kilka dni, dopóki nie sprawdzimy wszystkiego?

– Oczywiście, nie zostawię na ulicy małego dziecka.

Prosto z komisariatu, poszliśmy do centrum handlowego i kupiłem nowe ubrania i buty dla Zosi. Poszliśmy też do fryzjera, aby doprowadzić włosy do ładu. Zosia wyglądała teraz jak mała księżniczka. Potem wybraliśmy się do supermarketu i zrobiliśmy duże zakupy. Zosia cały czas opowiadała mi o dziadkach i o tym, jak za nimi bardzo tęskni.

Moja żona była oszołomiona, gdy zobaczyła mnie na progu z małą dziewczynką. Zosia i ja opowiedzieliśmy naszą historię, a żona nie miała nic przeciwko temu, aby przyjąć dziewczynkę pod nasz dach. Trzy dni minęły bardzo szybko, czekaliśmy ze strachem na telefon od policji.

– Andrzeju, może spróbujemy dostać zgodę na opiekę nad Zosią? – zaproponowała moja żona.

Byłem zaskoczony i zadowolony z tego pytania, ponieważ sam chciałem je zadać. Nasz syn i córka dorośli już, mają swoje życie, nasz dom opustoszał. Ta mała niebieskooka dziewczynka wypełniła życiem nasz dom.

– Tak! Czemu nie? Warunki do życia mamy dobre, dobrze zarabiamy. Nie możemy jej oddać ojcu, który się nią nie interesuje.

Sami zadzwoniliśmy do opieki społecznej. Tam ucieszyli się z naszej propozycji. Po kilku miesiącach załatwiania spraw papierkowych, Zosia została oficjalnie naszą córką. Dziewczynka też nie miała nic przeciwko, nigdy nawet nie zapytała o swojego biologicznego ojca.

Trending