Connect with us

Życie

Lilka skierowała swoje kroki do łazienki. Łukasz nadstawił uszu i nagle usłyszał, że coś wylewa. Podskoczył. Czyżby barszcz? Zgadza się, spuściła wodą. Lilka demonstracyjnie postawiła pusty garnek na pralce i poszła się ubrać. Zabrała swoje rzeczy i wyszła

Łukaszowi burczało w brzuchu, a z kuchni dolatywały niewiarygodnie pyszne aromaty. Jego młoda żona Lilka ma dziś wolne i gotuje obiad. Zakaz wchodzenia do kuchni, to ma być niespodzianka. Chociaż widać, że robi barszcz. Wczoraj kupiła warzywa i wszystko, czego potrzeba, a Łukasz przytargał to wszystko do domu. Siedział na kanapie i przełączał kanały.

Łukasz nie chodzi do pracy. Jest „freelancerem”. Kiedy ma szczęście, to ma pracę, a kiedy ma pecha, całymi dniami siedzi przed telewizorem. Zresztą w domu zawsze jest coś do jedzenia. Mieszkanie wynajmują. Przez ostatnie kilka miesięcy Łukasz miał pecha. Nikt nie chciał kłaść tapet. Nie miał nowych zamówień. Kryzys. I wcale nie zamierzał zmieniać zawodu. Był nawet dumny z tego, że potrafił starannie przykleić tapetę.

Lubi tę pracę. A jeżeli Lilce nie podoba się, że mąż nie ma stałych dochodów, zawsze może wrócić do rodziców. Bez niej też przeżyje. Może zamieszkać z przyjaciółmi albo wrócić do matki. W końcu wynajęcie oddzielnego mieszkania było pomysłem żony. Spokojnie mogli mieszkać w kawalerce jego mamy. Pokój można było przedzielić komodą.

Lilka wyszła z kuchni. Twarz miała zaczerwienioną i błyszczącą od tłuszczu. Jeden policzek ubrudzony mąką.

– Kochanie, już wszystko prawie gotowe!

– Dasz mi wreszcie jeść? Aż mi ślinka cieknie, tak pysznie pachnie!

– Czy mogę zadać ci pytanie? – zapytała Lisa.

– No pewnie.

– Do jutra musimy zapłacić za mieszkanie. Mam tylko połowę pełnej kwoty. Pieniądze z wesela skończyły się już w zeszłym miesiącu, wszystkie poszły na wynajem. A moja pensja szkolnej sekretarki nie wystarczy. Tutaj wyliczyłam, ile musimy zapłacić za jedzenie, no i na mieszkanie zostaje mi tylko połowa sumy…

– Najpierw zjedzmy, a potem zdecydujemy, co zrobić z mieszkaniem…

– Zjedzmy, mówisz? – znacząco spojrzała na swojego męża.

Od sześciu miesięcy nigdy się nie pokłócili. Kiedy zarobił jakieś pieniądze i kupił za to lody albo piwo, Lilka gotowa była nosić go na rękach. I nigdy nie mówiła, że ma płacić za czynsz. A teraz nagle… Łukasz był zaskoczony tym nieoczekiwanym tematem.

Kilka sekund później Lilka wyjrzała z kuchni. Wyskoczyła zza drzwi i wkrótce pojawiła się z garnkiem pełnym barszczu! O tak! To był barszcz! Łukasz był tylko zaskoczony, że na stole nie było jeszcze łyżek i że żona niosła cały garnek.

– Więc chcesz jeść, ale nie chcesz rozmawiać o płaceniu za mieszkanie?

– Nie, dlaczego? Na pusty żołądek nie chcę… 

– A może jeszcze chcesz, żebym ci urodziła dzieci?

To było prowokacyjne pytanie, bo Łukasz w ogóle nie chciał mieć dzieci. No dobrze, potem o tym pogadają, najważniejsze, żeby nareszcie zjeść.

– Chcę, – powiedział mężczyzna, żeby było szybciej.

– Czyli wszystko jasne! Nie chcesz!- nagle Lilka skierowała swoje kroki do łazienki. Po co? Łukasz nadstawił uszu i nagle usłyszał, że coś wylewa. Podskoczył… Czyżby barszcz? Zgadza się, spuściła wodę… krople barszczu zachlapały kafelki… Lilka demonstracyjnie postawiła pusty garnek na pralce i poszła się ubrać.

– Co ty zrobiłaś?

Lilka milczała. Okazało się, że rzeczy miała już spakowane, musiała tylko wyjść z mieszkania. Łukasz zagrodził jej drogę.

– Chcesz, żebym zadzwoniła do taty? – powiedziała Lilka spokojnie, kładąc klucze na stoliku przy drzwiach wejściowych. Łukasz musiał się poddać. Ojciec Lilki jest oficerem policji. Lepiej się z nim nie spierać. Żona wyszła. Telewizor nadawał jakieś bzdury. Łukasz był zdezorientowany. Co powinien teraz zrobić?

Pomyślał, że naprawdę jest głodny. Zapakował swoje rzeczy do sportowej torby, owinął kocem telewizor – prezent ślubny, wezwał taksówkę i pojechał do mamy. Ona też dzisiaj ugotowała barszcz.

– Kochanie, ty na zawsze wróciłeś? Głodny jesteś. Żona cię nie karmi. No nic, usiądź, jedz szybciutko. Mój ty skarbie – matka pogłaskała syna po głowie, nie ukrywając łez radości. Łukasz też był zadowolony, w końcu dzisiaj coś zjadł.

Potem włączył grę na komputerze i siedział tak do późnej nocy. Lilka nie zadzwoniła. Dobrze jest w domu z mamą… Nigdy nie ma pretensji, że mistrz klejenia tapet nie ma akurat żadnych dochodów. Jak będzie miał pieniądze, na pewno kupi mamie kwiaty. A ona będzie szczęśliwa, nie to, co wiecznie niezadowolona żona!

Trending