Connect with us

Życie

Lepiej weźmy staruszkę do nas

– Czy to się nigdy nie skończy? Nie da się żyć w tych ciągłych krzykach. Skoro tak słychać przez ścianę, to co się musi wyprawiać w tym domu? Pójdę i zobaczę, – Anna nie mogła się uspokoić. Ale mąż studził jej emocje:

– Nie można się wtrącać do czyjejś rodziny. To nie są dzieci, sami sobie poradzą. Wiem, że masz dobre serce i najchętniej pomogłabyś całemu światu. Ale proszę cię, nie tym razem, – łagodnie przekonywał Igor.

Ania i Igor mieszkali w bloku z wielkiej płyty, którego ściany były cienkie jak papier. Ich sąsiadami byli grubas po pięćdziesiątce Artur i jego matka, pani Barbara, która niedawno ciężko zachorowała i całkowicie osłabła. Jeszcze kilka miesięcy temu staruszka ciągle spacerowała w okolicy, najczęściej idąc do najbliższego sklepu na zakupy. Teraz jednak nie było jej widać, za to słychać było ciągłe krzyki dochodzące z ich mieszkania. Syn pani Basi uwielbiał sobie wypić, przez co został sam, bez żony i dwójki dzieci. Nie mogli znieść jego pijackich scen i uciekli od niego.

Ania była dobroduszną i pogodną kobietą, która zawsze reagowała na czyjeś nieszczęście i starała się pomóc. Pewnego ranka usmażyła całą górę naleśników i postanowiła zanieść trochę sąsiadom, żeby poczęstować panią Barbarę. Zapukała do drzwi raz, drugi, a kilka minut później Artur otworzył je, roztaczając wokół siebie odrażający odór wczorajszej imprezy i powitał Annę:

– Po co dobijasz się tak wcześnie? Ludzie chcą odpocząć. Idź sobie stąd.

Ania spojrzała na niego szeroko otwartymi oczami i odpowiedziała cicho:

– Przekaż to pani Barbarze…

Kobieta nie zdążyła skończyć zdania, jak mężczyzna wyrwał jej z rąk talerz z naleśnikami i zatrzasnął jej drzwi tuż przed nosem.

Ania siedziała w kuchni, smutno spoglądając przed siebie, i popijała herbatę. Igor wszedł do kuchni, pocałował żonę w policzek i widząc jej zrezygnowane spojrzenie, zapytał:

– Kochanie, czy coś się stało?

– Wiesz, poszłam zanieść sąsiadom naleśniki. Artur wyraźnie wczoraj się upił, nawet nie chciał mnie słuchać. On mnie w ogóle nie obchodzi, jest okropny. Ale jego matka… Tak mi przykro, taka stara kobieta. Odwiedźmy ją razem. Od dawna jej nie widziałam. Może potrzebuje jakiejś pomocy: coś przynieść ze sklepu albo z apteki, może by trzeba było jej ugotować coś do jedzenia. Wątpię, żeby Artur troszczył się o matkę.

Igor jedynie wzruszył ramionami. Nie bardzo wiedział, co ma odpowiedzieć, ale nie przeciwstawił się żonie. Już się pogodził z myślą, że wszystkie swoje sprawy będzie musiał skończyć w ciągu dnia, a wieczorem trzeba będzie zajrzeć do sąsiadów.

Anna przez cały dzień nie mogła sobie znaleźć miejsca – staruszka za ścianą nie dawała jej spokoju. Pewnie dlatego, że sama dorastała bez matki, tylko z ojcem, który nie umiał zapewnić jej niezbędnej czułości i ciepła. No, a dzieci Anny i Igora już dawno dorosły i mieszkają osobno. Zadbali o swoje córki najlepiej, jak mogli.

W międzyczasie Ania upiekła sernik, zrobiła pierogi, wyszykowała się, zapakowała jedzenie do pojemników i razem z mężem poszła do sąsiadów. Tym razem Artur otworzył drzwi szybciej, ale był w takim stanie, że ledwo mówił. Igor z żoną weszli do środka.

To, co zobaczyli, było wstrząsające. Bałagan, stosy brudnych szmat, niemożliwy do zniesienia zapach alkoholu, potu i czegoś jeszcze mieszały się tak, że trudno było tam ustać dłużej niż kilka sekund. Oczy Anny napełniły się łzami. Po minucie jej wzrok padł na łóżko, na którym bezradnie leżała pani Basia. Kobieta ledwo rozpoznała staruszkę. Była tak blada i wychudzona, że ​​wyglądała wprost okropnie. Anna postawiła jedzenie, podeszła do babci i szepnęła jej cicho do ucha:

– Przyniosłam pani coś dobrego, proszę spróbować, – i wybiegła z mieszkania, a Igor za nią.

Anna długo się nad tym zastanawiała, aż w końcu postanowiła porozmawiać z mężem:

– Wiem, że to może zabrzmieć trochę dziwnie… Zabierzmy do nas panią Basię. Artur w ogóle się nią nie zajmuje. To dla mnie obca kobieta, ale chciałabym, żeby spokojnie i w miarę wygodnie przeżyła swoje stare lata…

Igor znowu nie potrafił przeciwstawić się żonie, bo za bardzo ją kochał. Skinął tylko głową i łagodnie uśmiechnął się w odpowiedzi…

Trending