Connect with us

Rodzina

Krewna bierze ślub. Żona dostała zaproszenie tylko dla siebie

Moja żona ma starszą siostrę, Sylwię. Rok po naszym ślubie poznała mężczyznę, który kilka miesięcy później jej się oświadczył. Za dwa tygodnie mają wesele.

Całkiem dobrze dogadujemy się z Sylwią. Nie powiem, że mamy ciepłe relacje, ale nigdy się nie kłóciliśmy. Żona przywiozła niedawno zaproszenie na wesele, ale było na nim tylko jej imię. Ja nie zostałem zaproszony.

Żona zaproponowała, że ​​może zadzwoni i to wyjaśni. Może to zwykła pomyłka. Ja jednak ją powstrzymałem. Wcale aż tak bardzo nie marzyłem o tym, żeby być na ślubie krewnej, bo niby dlaczego? Widocznie po prostu nie chcą mnie tam widzieć. Spokojnie pogodziłem się z tą sytuacją.

Moja żona była mniej zadowolona. Wesele miało się odbyć w restauracji pod miastem, godzinę jazdy od nas. Alina nie ma prawa jazdy, a komunikacja miejska tam nie dojeżdża. No i tak naprawdę nie chciała tam jechać beze mnie. Żona była między młotem a kowadłem i nie wiedziała, co robić.

Jeżeli pójdzie na wesele, to po prostu tam posiedzi, nie będzie miała nawet z kim tańczyć, a dotrzeć tam będzie jej trudno. Nie chciała zabierać ze sobą męża, żeby nie urazić siostry w najważniejszym dniu jej życia. Zaproponowałem, że ja ją zawiozę, a potem odbiorę. To dla mnie niewielki kłopot, a nie mogłem zostawić żony w takiej sytuacji.

Jednak rodzice Aliny, kiedy usłyszeli o tej opcji, stanowczo się sprzeciwili. Jeśli Sylwia nie chce mnie widzieć, to nie powinienem tego robić. No cóż. Miałem nadzieję, że coś zaproponują, ale rodzice tylko jeszcze bardziej skomplikowali sytuację.

Ten ślub tylko nam psuł nam nerwy. Pokłóciliśmy się o niego już kilka razy. Długo namawiałem żonę, żeby jednak pojechała na wesele. Nie chciałem, żeby miała do mnie pretensje o to, że nie widziała mojej jedynej siostry w sukni ślubnej.

Potem okazało się, że dla Aliny w ogóle nie ma miejsca. Wspólna koleżanka Sylwii i Aliny powiedziała mojej żonie, że ​​jej siostra nie liczyła na to, że przyjedzie. Jeżeli się pojawi, to trzeba będzie dla niej dostawiać dodatkowe krzesło. Oczywiście moja żona strasznie się obraziła i powiedziała, że ​w takim razie nigdzie nie jedzie.

Ciągle ją namawiałem, żeby wysłała jakiś drobny prezent i kwiaty – tylko symbolicznie, w ramach gratulacji. Ale nie będziemy już utrzymywać kontaktów z Sylwią i jej mężem. Nie widzimy sensu. To przecież oni nie chcą nas widzieć, a nie my ich.

Jak sądzisz? Czy postępujemy właściwie?

Trending