Historie
Kocha się nie za wygląd, tylko za to, jaką osobą się jest w środku – tak powiedział mój mąż zanim się ze mną ożenił.
Jesteśmy małżeństwem od 25 lat, mamy trójkę cudownych dzieci i dobrze się ze sobą dogadujemy. A wszystko wydarzyło się dzięki jednej sytuacji, która wszystko zmieniła.
Mieszkałam z rodzicami, którzy nawet nie chcieli słyszeć o tym, że dziecko może mieć swoje zdanie. Chcieli wszystko kontrolować, nie pozwalali mi wyjść z domu, dopóki nie powiedziałam im, z kim idę i dokąd. Jeżeli już pozwolili mi gdzieś wyjść, to tylko do 21:00, chociaż większość moich rówieśników wracała do domu dużo później. Takich sytuacji i zasad było wiele, dlatego od razu po osiemnastych urodzinach postanowiłam wyjechać za granicę do pracy. Rodzice mi nie pozwolili, ale ja już byłam pełnoletnia. Wprawdzie obawiałam się, że mogę nie znaleźć pracy, bo nie mam dwóch palców u lewej ręki, ale na szczęście wszystko się udało.
Pracowałam na farmie. Umowę z firmą, która pośredniczyłą w załatwieniu pracy, miałam na rok, ale jeżeli dobrze wykonywało się swoją pracę, można ją było za zgodą pracodawcy przedłużyć. Wszystko było super. Właściciel gospodarstwa traktował mnie bardzo dobrze, pracowałam z bardzo fajnymi osobami, weekendy spędzaliśmy we własnym gronie. Właściciel często zapraszał nas do siebie. Jego żona przygotowywała pyszne jedzenie i przez cały wieczór dyskutowaliśmy o różnych sprawach.
Później zauważyłam, że rolnik zaczął traktować mnie bardziej przyjacielsko: przytulał mnie, obejmował albo podszczypywał, kiedy przechodziłam obok. Byłam trochę przestraszona, bo ja miałam 18 lat, a on 52. Wiele razy słyszałam od współlokatorek o różnych jego romansach z pracownicami. No, a pewnego dnia rolnik obiecał mi dobrą pensję, powiedział, że zostawi dla mnie żonę, że zamieszkamy razem, a moje palce nie są żadnym problemem.
Chciałam komuś się zwierzyć, poprosić o radę, ale wstydziłam się rozmawiać o tym z dziewczynami, które mieszkały ze mną w pokoju. Potem było już za późno. Dowiedziałam się, że jestem w ciąży.
Kiedy poinformowałam o tym właściciela gospodarstwa, powiedział, że go to nie obchodzi. Nazwał mnie kaleką, brzydactwem, powiedział, że w ogóle nie jest pewien, czy to jego dziecko, i wyrzucił mnie ze swojego biura.
Łzy same napłynęły mi do oczu. Udało mi się dobiec tylko do pomieszczenia, w którym trzymaliśmy karmę dla zwierząt. Tam wylały się ze mnie wszystkie emocje. Nie miałam żadnego planu, nie wiedziałam, co robić. Rodzice nie czekają na mnie z otwartymi rękami, bo ich nie posłuchałam i wyjechałam do pracy za granicę bez ich zgody. Jeżeli wrócę do domu z dzieckiem na rękach, wyrzucą nas oboje na ulicę, a jeszcze będą się ze mnie śmiać z resztą rodziny. Usunięcia ciąży nawet nie brałam pod uwagę.
Moja głowa była pełna myśli, a im więcej myślałam o całej tej sytuacji, tym więcej płakałam. Ale wszystko to przerwał chłopak, który wszedł do magazynu paszy. To był Wiktor, pracował tu już drugi rok. Kiedy tu przyjechałam, wszystko mi pokazał i wytłumaczył, jak w ogóle zabrać się do pracy. Nie mogłam przestać płakać, a kiedy Wiktor zapytał, co się stało, nie mogłam już milczeć i wszystko mu opowiedziałam. Od tak dawna chciałam komuś się zwierzyć.
Chłopak pomyślał przez dwie minuty i powiedział: „No cóż… Weźmy ślub. Wychowamy to dziecko razem. Jeżeli nam się nie uda, rozwiedziemy się, ale możemy spróbować ”. Moim największym kompleksem zawsze były moje palce – spojrzałam na nie, potem na Wiktora, a on dodał: „Nie martw się, to żaden problem. Ludzi nie ocenia się po tym, jak wyglądają, tylko jacy są w środku”.
Jego słowa bardzo mnie zaskoczyły, ale nie miałam innego wyjścia. Wiktor mieszkał w wynajętym mieszkaniu, do którego mnie zabrał. Był wspaniałym gospodarzem: w domu niczego nie brakowało, wszędzie panował porządek. Nie byłam gorsza, więc mieszkanie zawsze lśniło czystością i pachniało świeżo przygotowanym jedzeniem. Żyło mi się z nim bardzo dobrze. Po dwóch latach urodziło nam się kolejne dziecko. Wiktor był wprost stworzony do roli ojca. Później kupiliśmy mieszkanie tam, gdzie pracowaliśmy i postanowiliśmy zostać za granicą.
Ludzie tacy jak Wiktor są na tym świecie bardzo potrzebni. To dzięki niemu ocalało jedno małe, a drugie duże życie. Pojawił się jak anioł i rozjaśnił moje życie.
Pobraliśmy się i żyjemy w zgodzie od 25 lat, bez żadnych kłopotów i problemów.
-
Ciekawostki1 rok ago
Przyszła synowa została u nas na noc. Rano odwiedziła nas moja siostrzenica i okazało się, że ona i narzeczona syna się znają. A następnego dnia przyjechała jego przyszła teściowa razem z córką i urządziły straszną awanturę. Z jakiegoś powodu moja siostrzenica powiedziała synowej, że ja i mój mąż nie będziemy im pomagać po ślubie i jeszcze że chcemy sprzedać samochód naszego syna. W rezultacie ślub się nie odbył
-
Ciekawostki2 lata ago
Brat przybiegł wcześnie rano, jak tylko dowiedział się, co zrobili rodzice
-
Rodzina3 lata ago
Obaj moi synowie są żonaci. Moje synowe diametralnie się od siebie różnią – jedna siedzi z telefonem na kanapie, a druga szykuje jedzenie dla wszystkich. Ilona mieszka z nami i nie chce jej się nic robić. Pewnego dnia nie mogłam się powstrzymać i ją zawstydziłam, mówiąc, że u niej zawsze jest brudno. Teraz nikt w domu ze mną nie rozmawia
-
Historie2 lata ago
„To u was można brać prysznic dłużej niż 30 minut?” – usłyszałam od koleżanki, która mieszka w Niemczech