Connect with us

Życie

Kobiety niewiele dają swoim dzieciom, a potem starają się obwiniać i zazdrościć innym dobrych relacji z ich dziećmi.

Pracowałam jako niania. Rodzina wydawała mi się wspaniała, ale okazało się, że wcale tak nie jest. Byłam nauczycielką w przedszkolu, potem zaszłam w ciążę i byłam na urlopie macierzyńskim.

Po powrocie z urlopu moje miejsce w pracy było zajęte. Zaczęłam szyć ubrania na zamówienie. Ceny miałam przystępne, ale nie lubiłam tej pracy. Przyzwyczaiłam się do hałasu, do dziecięcych głosów, kaprysów i krzyków. Brakowało mi tego. Moja córka poszła do przedszkola. Byłam sama w domu przez pół dnia. Mój mąż dużo podróżuje za granicę do pracy. Jest w domu nieobecny większą część roku.

Zaczęłam szukać pracy jako niania. Musiałam wziąć pod uwagę fakt, że mam dziecko, sama nie mam pomocy od nikogo. Trzeba zaprowadzić córkę do i z przedszkola, opiekować się, jeśli zachoruje, być w pobliżu. Miałam wiele obowiązków i dlatego należało odpowiednio połączyć wychowanie córki z pracą.

Postanowiłam umieścić ogłoszenie w Internecie na temat poszukiwania pracy jako niania. Nikt nie odpowiedział. Potem zrobiłam to samo, tylko napisałam o tym w gazecie. Też nie było odpowiedzi. A potem opowiedziałam mojej przyjaciółce o sytuacji i ona poradziła, abym poszła do agencji, która zajmuje się wyłącznie poszukiwaniem niani. Takim instytucjom ufają rodzice w stu procentach. Posłuchałam i tak zrobiłam.

Trudno było dostać się tam na rozmowę kwalifikacyjną, ale niczego się nie bałam, miałam doświadczenie i wykształcenie. Zostałam przyjęta. Kazali mi czekać na telefon. Bardzo szybko podano mi adres rodziny, do której mam przyjść. Zależało mi na ich akceptacji. Tak się stało, ale potem stało się coś, czego nie przewidziałam.

Przyszłam do tej rodziny, okazało się, że to dziesięć minut spacerem od mojego domu. Ludzie byli wspaniali, mąż i żona pracujący bardzo ciężko. Potrzebowali mojej pomocy. Mają dwóch bliźniaków. Mieszkają w pięknym, ogromnym domu. Para żyła w luksusie, ale rozumiałam, że aby mieć takie dochody, trzeba pracy poświęcić bardzo dużo czasu i wysiłku. Stefan, właściciel i jego żona, Zofia, natychmiast mnie przyjęli.

Następnego dnia poszliśmy załatwić umowę i zaczęłam pracę. Każdego ranka wstawałam, zabierałam swoją córeczkę Alę do przedszkola i chodziłam do chłopców. Rodzice bliźniaków mieli w domu oprócz mnie pokojówkę, która sprzątała i gotowała jedzenie. Dlatego interesowałam się tylko grami edukacyjnymi z chłopcami i różnymi zabawkami sportowymi. Był to bardziej odpoczynek niż praca. Wiktor i Dawid bardzo się do mnie przywiązali, a ja do nich.

Doszło do tego, że zaczęli prosić ojca, aby mogli przebywać po południu w moim mieszkaniu. Zdarzyło się to kilka razy. Stefan bardzo kochał dzieci i nie mógł im odmówić. Rodzice często się spóźniali i oferowali podwyżkę wynagrodzenia. Oczywiście się zgodziłam.

Często chodziliśmy z Wiktorem i Dawidkiem do miasta, do Zoo i na spacery. Pewnego dnia po takim spacerze zadzwoniła mama maluchów i powiedziała, że chłopcy całkowicie o niej zapomnieli i że w ich życiu dużo się zmieniło. Czułam się urażona, zdawałam sobie sprawę, że ta kobieta jest zazdrosna. Kiedy Zofia w godzinach pracy była w domu, to jej wina, że nie zajmowała się dziećmi. Trzeba nad tym pracować, a nie winić mnie. To ich dzieci i ich opinia.

Mam nadzieję, że znajdą sobie taką opiekunkę, która mniej poświęci się pracy. Często spotykamy się z chłopcami w parku, mają teraz nową nianię. To starsza kobieta. Dawid powiedział mi, że tęsknią za mną z bratem i że ta nowa ciotka im się nie podoba.

Trending