Connect with us

Życie

Kilka pokoleń i różne poglądy na ojczyznę

Mieliśmy krewnych, którzy wygrali w loterii wizowej zielone karty. Bardzo długo mieszkali w Stanach, mieli dużą rodzinę. Tam też mieszkały i uczyły się ich dzieci. Chociaż ojciec nauczył ich polskich zwyczajów i tradycji, wychowali się w amerykańskim środowisku.

Ich ojciec otworzył tam firmę i bardzo dobrze na niej zarabiał. Udało mu się nawet kupić duży, ładny dom i samochód. Czasami wysyłał nam prezenty, żebyśmy o nich nie zapomnieli. Nie rozmawialiśmy ze sobą zbyt często. Chociaż nowe technologie stawały się coraz powszechniejsze, mój wujek albo nie umiał, albo nie chciał z nich korzystać. Minęło trochę czasu. Dzieci wujka dorosły. Poszły na studia. Potem musiały zdecydować, co będą robić w przyszłości. I nie wyobrażacie sobie nawet, jak byliśmy zaskoczeni, kiedy poznaliśmy ich decyzję.

Otóż Piotr i Barbara postanowili wrócić do Polski. Chcieli żyć w ojczyźnie swoich przodków, bo zawsze czuli się obco w Stanach. W tym czasie mieli już rodziny, małe dzieci. Minęło trochę czasu. Kupili sobie małe domy po sąsiedzku. Ciężko pracowali, jak wszyscy. A ich dzieci podrosły: dwóch synów Basi i córka Piotra.

Nawet nie przypuszczaliśmy, że coś takiego może się zdarzyć. Ale Mikołaj, Michał i Ola w ogóle nie uważali się za Polaków. To było bolesne i szokujące. Mimo, że ich rodzice kochali swoją ojczyznę, to nic nie mogło przekonać ich dzieci, że Polska jest piękna, że to ich miejsce na Ziemi. Dzieci ciągle miały żal do rodziców o to, że nie dali im szansy na dorastanie w kraju nieskończonych możliwości. Minęło trochę czasu. Cała trójka złożyła dokumenty wizowe i wyjechała do dziadka, który nadal mieszkał w Ameryce. Powiedzieli, że nie chcą wracać do Polski. Tylko, że myśleli, że będą tam żyli jak w raju. Niestety, tam też muszą bardzo ciężko pracować. Teraz ciągle dzwonią do rodziców i narzekają na swoje życie.

Trending