Connect with us

Życie

Kiedy patrzę na relację między moją mamą a jej teściową, to myślę, że też o czymś takim marzę, bo nigdy wcześniej o takim układzie nie słyszałam

Moja mama Urszula wyszła za mąż w wieku 18 lat. Spieszyło jej się do ślubu, ponieważ jej relacje z własną matką były napięte jak struna, a przebywanie z nią w jednym mieszkaniu było jedną wielką męką. Tak więc, kiedy poznała Staszka, chciała jak najszybciej wyjść za mąż.

Staszek był prostym chłopakiem, więc bez zbędnych ceregieli już po paru miesiącach wyprawili wesele. Urszula usłyszała od swojej matki, żeby nie liczyła na spokojne życie, bo z teściową to będzie o wiele większa męka – w końcu jesteś dla tej osoby całkiem obca. Synowa zawsze stoi kością w gardle, – ostrzegała Ulę. Moja mama spodziewała się najgorszego, bo skoro z własną matką miała takie fatalne stosunki, to co dopiero może się spodziewać po teściowej?

Młodzi mieli zamieszkać z matką Staszka, a moja mama okropnie się tego bała. Tyle się słyszy o kłótniach między synową a teściową, że liczyła na codzienne awantury. Ale nie miała innego wyjścia, spakowała swoje rzeczy i przeprowadziła się do męża.

Jego matka okazała się bardzo miłą kobietą, która przyjęła Ulę jak własną córkę. Ale wszyscy wiemy, że czasami na początku ludzie chcą pokazać się z tej lepszej strony, więc moja mama cały czas czekała na jakąś numer ze strony teściowej. Ale ani za tydzień, ani za miesiąc podejście Marii do synowej się nie zmieniło, może tylko coraz bardziej przywiązywała się do dziewczyny, jak do własnej córki.

„Będziesz musiała wstawać bladym świtem, żeby posprzątać, przygotować jedzenie dla teściowej i męża, potem do wieczora pracować na gospodarstwie i kłaść się spać później niż wszyscy inni. Zapamiętasz moje słowa, dziecko, i będziesz żałować, że tak wcześnie zdecydowałaś się ode mnie uciec.” O tych słowach własnej matki Ula bardzo szybko zapomniała, bo wszystko potoczyło się zupełnie odwrotnie: teściowa wstawała wcześnie rano, żeby zrobić dla dzieci śniadanie, nie pozwalała synowej iść w pole w południe, żeby nie poparzyła sobie skóry. Krótko mówiąc, kochała dziewczynę jak własną córkę.

Ula nie żałowała, że ​​tak wcześnie wyprowadziła się z rodzinnego domu. Mogłaby tego nie zrobić, gdyby nie zły stosunek matki do niej. Czasami dziewczyna myślała nawet, że to nie jest jej prawdziwa matka, bo to prostu niemożliwe, żeby tak traktować córkę, którą się nosiło pod sercem i urodziło.

Ale, jak się okazało, cudze dziecko można traktować znacznie lepiej niż swoje. Przykładem tego była mama Staszka, która swoją synową traktowała jak własną córkę.

Za każdym razem Ula wręcz tęskniła za słowem „mama” – tak bardzo chciała w ten sposób zwrócić się do teściowej, ale zawsze się wstydziła. Pewnego dnia nie wytrzymała i tak się jednak odezwała. Kiedy teściowa to usłyszała, obie się rozpłakały, bo po tak długim czasie córka odnalazła matkę, a matka córkę.

Dlaczego to wszystko mówię? Dlatego, że relacja między teściową a synową nie zawsze opiera się na kłótniach. Czasami obcy ludzie mogą stać się krewnymi, a rodzona matka może stać się obcą. Dlatego mamę mojej mamy nazywam babką, a taty – babunią…

Trending