Connect with us

Historie

Kiedy chciałam pomóc potrzebującym, oszukali mnie i jeszcze chcieli zarobić.

Niedawno kupiłam mieszkanie, które urządziłam nowocześnie i stylowo. Nie chciałam wstawiać do mojego nowego domu starych mebli i ubrań. Naznoszę tylko niepotrzebnych rzeczy, a to wszystko i tak nie będzie dobrze wyglądało w nowym wnętrzu.

Przejrzałam więc wszystkie moje rzeczy i schowałam ubrania, książki, naczynia i przybory kuchenne do dużej szafy — wszystkie te rzeczy były zbędne w moim nowym życiu. Szkoda mi je było wyrzucać, bo były jeszcze w dobrym stanie, ale nie umiałam ich sprzedać. Jakoś nie mam do tego talentu, chociaż wiele razy próbowałam. Żeby nie tracić na próżno ani czasu, ani energii, postanowiłam oddać to wszystko potrzebującym. Zamieściłam ogłoszenie na portalach społecznościowych i już po godzinie odezwała się do mnie jakaś kobieta. Powiedziała, że ​​mieszka za miastem, w starym domu, razem z dziećmi i że chętnie weźmie wszystkie rzeczy. Oczywiście zgodziłam się. Nie spodziewałam się, że to pójdzie tak szybko.

Umówiłyśmy się z Nikolą, tak miała na imię, że za dwa dni przyjedzie z jakimś krewnym i wszystko zabierze. Nie miałam nic przeciwko temu – cieszyłam się, że mogę pomóc osobie w potrzebie. Spokojnie czekałam na nasze spotkanie.

W sobotę kobieta, zgodnie z obietnicą, przyjechała po rzeczy. Zachowywała się dość powściągliwie, jedynie wciąż mi dziękowała i narzekała na swoje ciężkie życie. Byłam jeszcze bardziej poruszona i dołożyłam jej jeszcze małą torbę z rzeczami dla dzieci, których, jak powiedziała, ma aż sześcioro. Porozmawiałyśmy jeszcze chwilę i po pół godziny Nikola wyszła, a ja zostałam z miłym przeświadczeniem, że komuś pomogłam.

I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że po tygodniu znalazłam wszystkie moje stare rzeczy wystawione na sprzedaż w internecie – a ich ceny wcale nie były takie niskie! Zostawiłam pod postem komentarz, że brzydko tak robić. Godzinę później odpowiedziała mi inna kobieta i napisała, że ​​ta Nikola sprzedała też rzeczy, które od niej dostała. Rozmowa w komentarzach się rozwinęła i okazało się, że Nikola to oszustka, która zbiera od ludzi rzeczy za darmo, a potem je odsprzedaje. Wszystkim opowiada różne wersje – komuś powiedziała, że ma dwoje dzieci, komuś innemu, że opiekuje się starą matką, która potrzebuje leczenia, jeszcze komuś, że zajmuje się chorym bratem.

Poczułam się wtedy bardzo rozczarowana ludźmi. Oczywiście, nie pójdę teraz zabierać jej tych rzeczy, ale strasznie mnie to zdenerwowało – że też tak naiwnie  uwierzyłam jakiejś obcej kobiecie! Ale że jej nie wstyd tak oszukiwać? Te rzeczy mogły trafić do kogoś, kto ich naprawdę potrzebuje. I jak tu ufać ludziom?

Trending