Connect with us

Życie

Kamila tchnęła nowe życie w kobietę, matkę dwójki dorosłych dzieci

Natalia wychowała dwoje dzieci, które od dawna już miały swoje rodziny. Miała czworo wnucząt. W każdej wolnej chwili starała się odwiedzać córkę albo syna. Zawsze obdarzała swoje wnuki uwagą i ciepłem, przynosiła domowe smakołyki i prezenty. Zabierała dzieci na spacer, starała się pomóc synowej i córce w domu, żeby było im trochę lżej. Chociaż Natalia nie miała na co narzekać: jej syn i zięć to porządni mężczyźni, którzy dbali o swoje rodziny.

Jeszcze siedem lat temu Natalia miała wszystko: męża, własny dom, kwiaty w ogrodzie i dużego rudego psa. Jednak z dnia na dzień jej życie stawało się coraz bardziej nie do zniesienia. Jurek nieustannie czepiał się o drobiazgi. Kiedy dzieci były małe, Natalia robiła wszystko, żeby utrzymać małżeństwo, ale kiedy została sama z mężem, zdała sobie sprawę, że nigdy jeszcze nie żyła tak naprawdę.

Nie było jej łatwo podjąć tę decyzję, ale jednak złożyła pozew o rozwód. Dom na wsi, w którym kiedyś niby żyli szczęśliwie, z dziećmi, postanowiła sprzedać, a pieniądze podzielić na pół. Tak też zrobili, ale Jurek szybko wpłacił swoją część na konto, a Natalka starała się dać jak najwięcej dzieciom. Pieniądze ze sprzedaży domu podzieliła między syna i córkę. Dzieci, oczywiście, były bardzo zaskoczone decyzją rodziców o rozwodzie, ale nie odrzuciły prezentu od matki.

Jurek miał w mieście dużo znajomości i dobry zawód. Nie został więc długo na wsi, wziął kredyt na mieszkanie i machnął ręką na przeszłość. Odzywał się do dzieci, choć rzadko. Natalia nie miała dużego wyboru. Wyszła za mąż w wieku 18 lat, jak tylko skończyła szkołę. Nie zdobyła żadnego zawodu, bo mąż zapewniał ją, że sam utrzyma rodzinę. Tak było, dopóki się nie rozstali.

Na początku Natalia myślała o tym, żeby wrócić do swoich rodziców, ale nie wiedziała, co miałaby robić na wsi. Miała dopiero czterdzieści lat, musiała przecież z czegoś żyć, a jaką pracę może znaleźć na odludziu? W samą porę w odwiedziny przyjechała ciotka Natalii. Mieli z mężem trzypokojowe mieszkanie w mieście, ich córka już wyszła za mąż. Ciocia Ola powiedziała wtedy:

– Mój zięć ma dużo znajomości, więc na pewno znajdzie ci jakąś pracę. Może nie za duże pieniądze, ale zarobisz na swoje potrzeby. W ogóle nie martw się o mieszkanie. Wiktor i ja ciągle jesteśmy w pracy, a dwa pokoje stoją puste. Będzie nam miło, jak ktoś z nami zamieszka.

Natalia długo się wahała, bo niby to rodzina, ale jednak każdy ma swoje nawyki i przyzwyczajenia, może być trochę niekomfortowo. Nie miała jednak wyboru. Tydzień później stanęła z walizkami w progu mieszkania ciotki. Ola była bardzo spokojną kobietą i ciepło przyjęła siostrzenicę. Natalia dostała własny duży pokój.

Znaleźli też jej pracę, zgodnie z obietnicą. Zięć Oli zatrudnił Natalię jako opiekunkę w ośrodku rehabilitacyjnym dla chorych dzieci. Były tam dzieci w każdym wieku, od sześciu miesięcy do 18 lat. Natalia została przydzielona do grupy, w której były dzieci 4-7-letnie. Kobieta przejmowała się losem każdego z nich, bo były wśród nich dzieci, które rodzice zostawili tam na zawsze.

Szczególnie przypadła jej do serca jedna piwnooka dziewczyna z dwoma śmiesznymi warkoczykami, Kamila. Była taka mądra i inteligentna, że ​​nie sposób jej było nie zauważyć. Zawsze czekała na zmianę Natalii, żeby podzielić się z nią nowościami, posłuchać bajek i się pobawić. Kobieta wiedziała, że matka porzuciła Kamilę i że dziewczynka nigdy nie poznała swojego ojca.

Z czasem Kamila zaczęła nazywać Natalię mamą. Kobiecie bardzo zależało na dziewczynce. Podjęła bardzo poważną i trudną decyzję, ale wcześniej wszystko dokładnie omówiła z ciocią Olą. Udało im się zaadoptować Kamilę. A wtedy wydawało się, że w Natalkę wstąpiło nowe życie. I wtedy zaczęła się ich wspólna historia – dorosłej kobiety i wesołej inteligentnej dziewczynki…

Trending