Życie
Jesteście dla mnie wszystkim

Na pierwszy rzut oka Natalia była zwykłą uczennicą. Może trochę spokojniejszą niż reszta. Pilna i sumienna dziewczyna była ulubienicą nauczycieli. Chyba nie było takiego przedmiotu, którego by nie lubiła. Zawsze aktywna na lekcjach, Natalka znała odpowiedź na każde pytanie. Olimpiady, konkursy, zawody międzyszkolne – nic nie mogło się bez niej obyć. Z łatwością zdobywała nagrody i była dumą szkoły.
Jednak w zwykłym codziennym życiu Natalia zachowywała się zupełnie inaczej. Nikt w klasie właściwie z nią nie rozmawiał. Wielu śmiało się, że jest kujonką. Inni w ogóle nie zwracali na nią uwagi, jakby w ogóle nie istniała. Wydawało się, że Natalka się z tym pogodziła. Na przerwach zawsze siedziała sama, sama też wracała ze szkoły do domu. W weekendy dziewczynki w ogóle nie było widać, a wtedy jej rówieśnicy grali w piłkę, koszykówkę, bawili się w parkach, jeździli na rowerach i na hulajnogach.
W sąsiedztwie mieszkało wiele rodzin z dziećmi w wieku Natalki. Ona się tylko z nimi witała i szybko biegła do domu. Śmiali się z niej, nazywali krową, bo była trochę pulchna. Chociaż nie można powiedzieć, że źle wyglądała: miała długie czarne włosy, zawsze zaplecione w warkocz, zielone oczy, różowe rumieńce na policzkach. Wszystkie te cechy odziedziczyła po matce.
Natalia niezbyt dobrze ją pamiętała. Miała 5 lat, gdy u kobiety zdiagnozowano raka w IV stadium. Żyła jeszcze kilka miesięcy i zostawiła córkę bez matczynej opieki. Natalka miała ojca, który już od dawna mieszkał za granicą i zamierzał zabrać córkę do siebie. Wiedział, że będzie tam miała lepsze warunki do nauki i życia, zwłaszcza z jej zdolnościami i inteligencją.
Był jednak jeszcze jeden szczegół – babcia Natalii, matka jej mamy. To ona zorganizowała pogrzeb córki, wszystkim się zajęła i strasznie nie lubiła swojego zięcia. Kilka dni po pogrzebie powiedziała mu sucho, że za nic nie odda mu wnuczki. Nie pozwoliła ojcu zabrać Natalii do innego kraju, powiedziała, że sama ją wychowa i doprowadzi do dorosłości.
Kiedy zmarła mama Natalii, babcia była jeszcze dość młoda i pracowała jako sprzedawczyni w supermarkecie. Pensja była niewielka, ale za to stabilna. Babcia Krysia miała małą działkę, hodowała tam kurczaki i kaczki. Była w stanie bez problemu wyżywić siebie i swoją wnuczkę. Nie miała męża, bo on też zmarł na raka jeszcze przed śmiercią córki.
Ile razy ojciec Natalki nie próbował otwarcie rozmawiać z teściową, nic z tego nie wychodziło. Oczywiście był prawowitym ojcem i bez problemu mógł rozwiązać tę sprawę w sądzie. Ale najpierw wolał porozmawiać z własną córką. Ona, przecież jeszcze małe dziecko, tylko cicho szlochała, ciągle pytała o mamę, co się z nią stało, a potem powiedziała, że nigdzie nie pojedzie z ojcem, zostanie z babcią przynajmniej jeszcze kilka nocy, bo może jednak mama wróci. Ojciec doskonale zdawał sobie sprawę, że nie może bardziej ranić serca dziecka, które i tak tak bardzo już boli.
I tak Natalka spędziła dzieciństwo u boku babci. Ta co niedzielę zabierała wnuczkę na mszę do kościoła. Praktycznie nie wypuszczała dziewczyny z domu. Natalka bez przerwy siedziała nad książkami, a wieczorami jej główną rozrywką było oglądanie telewizji. W czasach, gdy jej rówieśnicy chodzili już na dyskoteki i szkolne potańcówki, ona nawet o tym nie myślała. Może i chciałaby tam pójść, ale nie miała żadnych przyjaciół i bała się nawet zapytać babcię o pozwolenie.
Pewnego słonecznego wiosennego dnia Natalka chciała wyjść na dwór, żeby pooddychać świeżym powietrzem i zapachem kwiatów, które dopiero zaczynały kwitnąć. Babcia akurat była czymś zajęta w domu, więc pozwoliła Natalce iść, żeby nie pałętała jej się pod nogami.
Dziewczynka wyszła z domu i od razu spotkała swoje dwie sąsiadki, Olę i Werkę. Najpierw spojrzały na siebie z zaskoczeniem, a potem popatrzyły na Natalkę. Werka przywitała się jako pierwsza:
– Cześć, dawno cię nie widziałam. W ogóle nie wychodzisz na dwór. Nie jest ci tak nudno, siedzieć cały czas w domu z babcią? – dziewczyny zachichotały.
Natalia poczuła się tak niezręcznie, zrobiło jej się tak wstyd i przykro, że szybko pobiegła z powrotem do domu. Babcia nawet nie zwróciła uwagi na to, że wnuczka jest czymś zdenerwowana. Po prostu była przyzwyczajona do tego, że Natalka jest zawsze spokojna i cicha. Następny dzień był jeszcze ładniejszy, więc dziewczyna znowu nie chciała siedzieć w domu.
Tym razem Natalka spotkała chłopców z sąsiedztwa. Jeden z nich, bystry, głośny i niegrzeczny zaczął krzyczeć na całą ulicę:
– Tylko patrzcie, kto wyszedł! Najmądrzejsza dziewczyna we wszechświecie! Bogini wiedzy! Na-sza krów-ka, – to ostatnie chłopak wymówił przeciągle, obserwując reakcję Natalii. Odwróciła się, jednak tym razem nie pobiegła do domu. Chciała coś odpowiedzieć, ale pomyślała, że będzie mądrzejsza i nie wda się w kłótnię.
Mijały lata, a Natalia nie otworzyła się przed nikim. Nikt się nią nie interesował. Nadal mieszkała z babcią, skończyła studia, znalazła pracę. Kiedyś koleżanka z roku zaprosiła ją na urodziny. Natalia nie była w nastroju do zabawy, ale postanowiła pójść, żeby nie sprawić przykrości jubilatce.
To była pamiętna impreza. Właśnie tam Natalka poznała Marcina. Był od niej o kilka lat starszy i rozwiedziony, jak dowiedziała się dopiero później. Rozstał się z żoną, ponieważ nie chciała mieć dzieci i za wszelką cenę tego unikała.
Dwa lata później, już po ślubie, Natalka trzymała w ramionach swoją córkę Wiktorię. Przypomniała sobie wszystkie zniewagi z dzieciństwa, swoje nadmiernie spokojne zachowanie i to, że nie potrafiła odpowiedzieć na przykre komentarze. W głębokim zamyśleniu nawet nie zauważyła, jak Marcin usiadł obok niej, delikatnie pogładził Wiktorię po głowie i pocałował Natalkę w policzek ze słowami:
– Jesteście moim szczęściem, całym moim życiem….

-
Historie2 lata ago
Chłopak w autobusie dał lekcję matce z synem
-
Rodzina2 lata ago
Mam 64 lata, rok temu wróciłam z pracy we Włoszech i stwierdziłam, że mam dość. Byłam tam przez 12 lat, w tym czasie kupiłam mieszkania i córce, i synowi, a w swoim domu na wsi przeprowadziłam porządny remont. Wydawałoby się, że niczego mi już nie trzeba – tylko cieszyć się życiem, ale jest coś, co nie pozwala mi na pełną radość.
-
Rodzina2 lata ago
Córce kupili mieszkanie, a syn dostał działkę
-
Życie2 lata ago
Teściowa wyrzuciła nas z domu, a 15 lat później przyszła do wnuczki