Connect with us

Życie

Jeśli ojciec ma 70, a matka dopiero 21 lat, i tak najważniejsze jest, żeby dziecko dorastało w kochającej rodzinie.

Mieszkam w małej wiosce, ale wcale nie jest u nas nudno. Ostatnio huczało jak w ulu, wszyscy mówili tylko o moim sąsiedzie Henryku. Pomyślałam, że wam też opowiem jego interesującą historię.

Henryk mieszka sam od 20 lat. Jego żona długo chorowała, a potem zostawiła męża i przeniosła się na tamten świat… Dzieci nie mieli. Henrykowi przyszło więc witać starość w samotności – ma 70 lat i został całkiem sam na świecie.

Mój sąsiad wcześniej pracował jako dyrektor szkoły. Wszyscy znają go jako mądrego i oczytanego, wspaniałego gospodarza i po prostu człowieka o dobrym sercu.

Nasz Henryk w ogóle nie wygląda na swój wiek, maksymalnie na 50 lat. Może dlatego, że przez całe życie się hartował – nawet przy srogim mrozie codziennie pływa w rzece. Nieważne, ile ma pracy, na swoje morsowanie zawsze znajdzie czas.

A jaki ciekawy z niego człowiek, to aż trudno opowiedzieć słowami. Z każdym potrafi znaleźć wspólny język i opowiedzieć coś interesującego. Ja sama, szczerze mówiąc, bardzo z nim lubię rozmawiać, bo o co go nie zapytam – wie wszystko i zawsze udzieli właściwej rady.

Ale w zeszłym roku życie Henryka bardzo się zmieniło. I nie myślcie, że stało się coś złego – nie, ludziom takim jak on, los lubi dawać prezenty: Henryk został kochającym mężem i ojcem. Tak, tak! W jego wieku.

W naszej wsi była jedna dziewczyna, sierota. Mariola kiedyś mieszkała z babcią, ale staruszka zmarła kilka lat temu i dziewczyna została sama. Żyło jej się ciężko, biednie, dziewczyna miała tylko 21 lat i nie widziała dla siebie miejsca na tym świecie.

Mariola często odwiedzała Henryka, tak po sąsiedzku. Prosiła, żeby pomógł jej naprawić dach albo porąbać drewno na opał. A jakieś pół roku później ludzie zaczęli mówić, że dziewczyna zaszła w ciążę z moim sąsiadem, jednak ja jakoś nie mogłam w to uwierzyć. Ale potem patrzę – a ona przenosi swoje rzeczy do domu Henryka i zaczyna u niego mieszkać.

Mniej więcej 4 miesiące później sąsiad zaprosił wszystkich mieszkańców do siebie, żeby świętować wspólnie wielki dzień – narodziny syna. Cała wieś się bawiła. Jak się okazało, Henryk i Mariola wzięli jakiś czas temu cichy ślub, więc ich dziecko urodziło się już w legalnym małżeństwie.

Och, ludzie dużo mówili, ale nikt nie powiedział na ten temat nic złego, wręcz przeciwnie, cieszyli się szczęściem młodej rodziny. Bo czy to nie cudowne, że Henrykowi urodził się syn, a nasza Mariola znalazła swoje miejsce? Już nie jest sama na tym świecie.

Sama też czuję się trochę bardziej szczęśliwa, kiedy patrzę na tych dwoje ludzi. I nie ma znaczenia, że jest między nimi taka duża różnica wieku – najważniejsze jest to, że są ze sobą szczęśliwi, a ich syn będzie dorastał w kochającej rodzinie.

Trending