Życie
Jak ósmoklasistka znalazła się za granicą
Już szósty rok pracuję w szkole, mam wychowawstwo 8 klasy. Nasza szkoła jest wyjątkowa, ponieważ mamy u nas dzieci z placówki opiekuńczo-wychowawczej. To swego rodzaju dom dziecka, jedyna różnica jest taka, że dzieci mogą tam przebywać nie dłużej niż pół roku, a potem mogą wrócić do rodziny, zostać umieszczone w rodzinie zastępczej albo przeniesione do domu dziecka.
Los większości tych uczniów kończy się ostatnią opcją. Trafiają do sierocińca i żyją tam aż do dorosłości, a potem zaczynają samodzielne życie. Miałam wielu uczniów z trudnymi życiowymi perypetiami, a historia Marty poruszyła mnie najbardziej.
Matka dziewczynki była ciężko chora i po dwóch latach walki z chorobą zmarła. Ojciec pił, przestraszył się odpowiedzialności i zrzekł się praw do dziecka. Marta długo miała nadzieję, że ojciec zmieni zdanie i zabierze ją do siebie, ale tak się nie stało.
Duże dzieci, zwłaszcza nastolatki, rzadko trafiają do adopcji, ponieważ bardzo trudno jest sobie z nimi poradzić.
Na szczęście Marta spodobała się rodzinie polskich emigrantów, którzy lata temu wyjechali do Australii. Przyjechali do kraju, żeby wziąć na wychowanie dziecko, a kiedy poznali Martę, zdali sobie sprawę, że to ich bratnia dusza. I że chcą ją ze sobą zabrać. Formalności trwały kilka miesięcy. Marta momentami traciła już nadzieję, że wszystko się ułoży i że wyjedzie daleko, do nowej rodziny, do szkoły, do nowych przyjaciół.
Jednak rodzice adopcyjni okazali się bardzo zdeterminowani. Nie poddawali się i codziennie chodzili od urzędu do urzędu, aby załatwić wszystkie dokumenty. Aż nadszedł czas, kiedy Marta poleciała do domu ze swoimi nowymi rodzicami.
Nadal utrzymuję z nią kontakt przez media społecznościowe. Jest bardzo szczęśliwa: ma wielu przyjaciół, chętnie chodzi do szkoły i mówi, że ma idealnych rodziców, z którymi spędza dużo czasu, głównie podróżując.
Bardzo się cieszę, że Marcie tak się ułożyło. Marzę, żeby wszystkie dzieci, które z jakiegoś powodu nie mają rodziców, znalazły ludzi, którzy staną się dla nich naprawdę bliscy.
-
Ciekawostki11 miesięcy ago
Przyszła synowa została u nas na noc. Rano odwiedziła nas moja siostrzenica i okazało się, że ona i narzeczona syna się znają. A następnego dnia przyjechała jego przyszła teściowa razem z córką i urządziły straszną awanturę. Z jakiegoś powodu moja siostrzenica powiedziała synowej, że ja i mój mąż nie będziemy im pomagać po ślubie i jeszcze że chcemy sprzedać samochód naszego syna. W rezultacie ślub się nie odbył
-
Rodzina2 lata ago
Obaj moi synowie są żonaci. Moje synowe diametralnie się od siebie różnią – jedna siedzi z telefonem na kanapie, a druga szykuje jedzenie dla wszystkich. Ilona mieszka z nami i nie chce jej się nic robić. Pewnego dnia nie mogłam się powstrzymać i ją zawstydziłam, mówiąc, że u niej zawsze jest brudno. Teraz nikt w domu ze mną nie rozmawia
-
Ciekawostki1 rok ago
Brat przybiegł wcześnie rano, jak tylko dowiedział się, co zrobili rodzice
-
Dzieci2 lata ago
Dałam synom mieszkanie, sama przyjechałam zamieszkać na wsi. Dzieci mieszkały w mieszkaniu podczas nauki, a ja byłam spokojna, że chłopaki spędzają razem czas. Kiedy obaj znaleźli dziewczyny, mieszkanie zrobiło się za małe. Przyszłe synowe były po prostu nie do zniesienia.