Connect with us

Rodzina

Jak czerwona płachta na byka.

Do niedawna mieszkałam sama w moim trzypokojowym mieszkaniu. Moja jedyna córka postanowiła odejść od męża, więc nie było mowy, żeby nie wróciła z dzieckiem do domu. Tak więc nasza trójka żyje teraz razem. Tylko boli mnie patrzeć na cierpienie mojej córki i wnuka. Moja córka leży i cicho płacze, bardzo cicho, aby Paweł, jej syn, nie czuł jej bólu i nie widział jej łez.

Chłopiec ma już 7 lat i wszystko rozumie. Nie może zrozumieć, dlaczego mama i tata stali się dla siebie wrogami i ciągle się kłócą.

Tego chyba nikt nie rozumie, ale stało się, jak się stało. To wina kieliszka, do którego zaczął zaglądać mój zięć. Córka długo cierpiała, a następnie złożyła wniosek o rozwód. Tylko życie później wcale nie było łatwiejsze. Były mąż ścigał ją z dzieckiem, domagał się spotkań z synem, pojawiał się w jego szkole. Cały czas miał pretensje do byłej żony. Zaczął ją obrażać, mówiąc, że nie karmi syna i nie opiekuje się nim.

Moja córka nie wytrzymała tego wszystkiego i złożyła wniosek o alimenty. Jeśli ojciec tak bardzo kocha syna, niech przynajmniej da grosz na jego utrzymanie. Wtedy zaczęła się jeszcze większą agresja z jego strony. To działało jak czerwona płachta na byka.

Były mąż mojej córki zaczął dzwonić do niej prawie codziennie. Natychmiast domagał się spełnienia jego zachcianek. Dziś moja córka właśnie zdążyła powiedzieć, że Paweł jest teraz w centrum dla dzieci, a za chwilę w tym centrum drzwi zaczęły się prawie wyłamywać. Jaki wstyd, że to był jego ojciec. Krzyczał na moją córkę, wypowiadał okropne słowa pod jej adresem. Musiałam zadzwonić na policję. To uspokoiło awanturę, ale nie na długo. Wstyd było widzieć tę wściekłą twarz byłego męża mojej córki. Wstyd, że to ojciec jej dziecka. Musiałam wezwać policjantów.

Ci przyjechali i zabrali wszystkich na posterunek.

Paweł też musiał tam pojechać. Poczęstowano go ciastem i siedział malując rysunki. Moja córka musiała napisać wiele dokumentów. Okazuje się, że jej były mąż napisał na nią już wiele skarg, a jedna jest lepsza od drugiej. Policjanci oczywiście zanotowali zeznania, a Pawła zapytali, jak mieszka mu się z matką. Nie było wątpliwości, że mężczyzna po prostu postanowił terroryzować swoją byłą rodzinę w ten sposób. Udało mu się, bo ile nerwów trzeba mieć, żeby to wszystko przeżyć.

Teraz leżą cicho, przytulili się i uspokajają się nawzajem – mama i jej syn. Mówią, że czas leczy rany. Pożyjemy – zobaczymy, czy wyleczy i ich rany.

Trending