Connect with us

Historie

Edyta szybko się do mnie przeprowadziła, zabrała nawet część swoich mebli. Pomyślałem, jak to dobrze, teraz nareszcie będzie widać w domu kobiecą rękę. Rozejrzała się po podwórku gospodarskim okiem, kazała mi wziąć swoje rzeczy, a sama postanowiła odpocząć. Nie wiedziałem, że teraz tak będzie już zawsze. Ja będę wszystko robił sam, a ona będzie odpoczywała. Po raz pierwszy pokłóciliśmy się, gdy pewnego ranka szykowałem się do pracy i obudziłem ją, bo za głośno robiłem śniadanie. A potem im dalej, tym było gorzej. We własnym domu zacząłem się czuć się jak nieproszony gość

Moja pierwsza żona zmarła kilka lat temu. Dzieci były już dorosłe i mieszkały osobno, a ja mieszkałem w domu sam. Nie miałem odwagi wchodzić w nowy związek. Pracowałem w urzędzie gminy, kilka kilometrów od mojej wioski. Koledzy często mówili mi, że nie jestem jeszcze taki stary i powinienem spróbować poznać jakąś kobietę. Byłoby mi i przyjemniej, i wygodniej. Może nawet nie miałem nic przeciwko temu, ale gdzie miałem szukać tej kobiety? Poza pracą nigdzie nie bywałem, a w pracy mamy typowo męski zespół.

Pewnego dnia w drodze do domu poszedłem do sklepu po zakupy i przy wejściu zobaczyłem kobietę, niosącą ogromne torby. Widać było, że są ciężkie, więc zaproponowałem, że ją podwiozę. Trochę rozmawialiśmy, miała na imię Edyta i niedawno rozwiodła się z mężem. Przy rozwodzie zabrał jej wszystko, musiała się wyprowadzić i wynająć sobie mieszkanie. Próbuje się przyzwyczaić i tak ciągnie te torby, kupiła trochę rzeczy, żeby nowe mieszkanie wyglądało przyjemniej. Skarżyła się, że czuje się bardzo samotna, bo nie ma tutaj przyjaciół ani krewnych. Na wszelki wypadek zostawiłem jej swój numer i powiedziałem, że jeżeli będzie potrzebowała jakiejś pomocy, żeby nie wahała się dzwonić.

Minęło kilka tygodni, zapomniałem już o tej sprawie, gdy nagle Edyta zadzwoniła. Zakłopotana zapytała, czy pomógłbym jej skręcić meble, które przywiózł jej były mąż. Powiedziałem, że przyjadę do niej po pracy. Od tego czasu zaczęliśmy coraz częściej rozmawiać, czasami chodziliśmy na spacery albo na kawę w przerwie na lunch. Pewnego razu Edyta poskarżyła się, że będzie musiała się wyprowadzić, bo właścicielka sprzedaje to mieszkanie. Po namyśle zaproponowałem jej, żeby wprowadziła się do mnie. No bo dlaczego nie, ona będzie miała gdzie mieszkać, a w moim domu wreszcie będzie widać kobiecą rękę. Może pierwszy raz od śmierci żony zjem bigos domowej roboty, zamiast ze stołówki w pracy.

Edyta nie wahała się długo. Szybko się spakowała i już  za kilka dni przewieźliśmy do mnie jej rzeczy. Było tego dużo, musiałem obracać dwa razy. Wzięła ze sobą też meble. Kiedy w końcu wszystko przewieźliśmy, Edyta gospodarskim okiem rozejrzała się po moim podwórku i kazała mi zanieść do domu jej rzeczy. Ona musiała odpocząć. Nie zdziwiło mnie to, no bo rzeczywiście, zmiana mieszkania, przenoszenie rzeczy – to może być dla kobiety męczące. Zacząłem rozpakowywać kartony i ustawiać meble. Potem zapytałem, czy zjemy obiad. Edyta odpowiedziała, że ​​źle się czuje i jeszcze musi poleżeć, ale jeżeli chcę, to mogę coś ugotować dla niej też. Usmażyłem jajecznicę i pomyślałem, że na barszcz domowej roboty jest będę musiał trochę poczekać.

Następnego dnia Edyta też odpoczywała, ale w ogrodzie. Poprosiła, żebym rozwiesił jej hamak i cały dzień przeleżała z książką w ręce. Wróciłem z pracy, a ona zaczęła się skarżyć, że tak leżała przez cały dzień, nawet nic jeszcze nie jadła i zapytała, czy mogę coś ugotować, bo wczoraj jej bardzo smakowało. Oczywiście, że ugotowałem. Pomyślałem, że potrzebuje więcej czasu, żeby się przyzwyczaić.

Ale potem było tylko gorzej, Edyta całymi dniami leżała i czytała. Powiedziała, że ​​nie umie gotować, za to mi to wychodzi znacznie lepiej. Nie chciała też sprzątać, bo twierdziła, że ​​woda w naszej wiosce jest za twarda i źle działa na skórę jej rąk. Oprócz tego poprosiła mnie, żebym wcześniej wracał z pracy, bo strasznie nudzi jej się samej w domu.

Pewnego ranka przed wyjściem do pracy przygotowywałem sobie śniadanie. Nagle do kuchni wyszła rozwścieczona Edyta. Krzyczała i miała pretensje, że ​​zachowuję się za głośno, nie daję jej spać, że to bardzo samolubne i okropne z mojej strony.

Poszedłem do pracy bardzo zdenerwowany. We własnym domu nie czułem się już gospodarzem, a raczej nieproszonym gościem, który tylko przeszkadza. Powiedziałem o tym koledze, a on zasugerował, że powinienem spakować jej rzeczy i przewieźć ją do nowego wynajętego mieszkania. Znaleźliśmy odpowiednie, zapytałem Edytę, czy będzie jej odpowiadało. Była bardzo oburzona i powiedziała, że ​​jestem samolubny jak wszyscy mężczyźni. Że zachowuję się, jak jej były mąż. Po prostu wyrzucam ją na ulicę. Mimo to zaakceptowała nowe mieszkanie. Tego wieczoru przewieźliśmy z kolegą jej rzeczy, ja wróciłem do mojego kawalerskiego życia.

Uznałem, że dobrze mi samemu i nie będę więcej próbował wchodzić w kolejny związek. Lepiej zadbam o to, żeby dzieci częściej mnie odwiedzały.

Trending