Connect with us

Życie

Dzieci mnie opuściły i nie przejmują się za bardzo tym, jak żyję i co się u mnie dzieje

Mam już ponad 60 lat, a od 5 lat jestem rozwiedziona – mąż zostawił mnie dla młodszej. Jego sprawa – nikogo na siłę nie trzymam, a skoro postanowił odejść, to mogę mu tylko życzyć szczęścia. Nie wiem, co go do tego skłoniło na stare lata. Przykro tylko, że nasze dzieci usprawiedliwiały ojca, mówiąc, że to moja wina. Nikt im nie każe się od niego odwracać, ale mnie nie ma o co obwiniać. Byłam dobrą żoną: urodziłam troje dzieci, zajmowałam się domem, pracowałam, gotowałam i zawsze dbałam o to, żeby mój mąż chodził w czystych i wyprasowanych ubraniach. Nie wiem, może się mną znudził.

I właśnie przez tę sytuację moje relacje z dziećmi zrobiły się bardzo napięte – rozmawialiśmy ze sobą i widywaliśmy się, ale tylko od święta. A i to, kiedy to ja do nich zadzwoniłam i zaprosiłam w gości.

Zostałam sama, a w domu i zwierzęta, i ogród, i do pracy jeszcze chodzę. Pomóc to mi nie ma komu, ale jak dzieci przyjeżdżają, to zawsze chętnie wezmą sobie do domu prawdziwego jedzenia: warzywa i owoce, mleko i jajka. A skąd mam je brać? Sama sobie nie poradzę ze wszystkim. Dlatego sprzedałam krowy i świnie, a zostawiłam tylko drób. Uprawiam mały ogródek, akurat żeby mieć dla siebie – wszystkich nie dam rady nakarmić.

To też było powodem niejednej kłótni z dziećmi, które są przekonane, że muszę zapewnić im i wnukom zdrowe, domowe jedzenie. Przecież się nie rozerwę, sił też już tyle nie mam. Dzieci dorosły, ale mi wcale nie zrobiło się łatwiej. Żadnemu z nich na mnie w ogóle nie zależy, tylko krytykują i pouczają. Czym ja sobie na to zasłużyłam? Co zrobiłam źle? Wychowałam je w miłości i szacunku, a wyrosły na egoistów.

To bardzo boli, że na starość, mając troje dzieci i ośmioro wnucząt, jestem właściwie całkiem sama.

Trending