Connect with us

Historie

Dostałam małą komórkę w prezencie za wieloletnią opiekę nad sąsiadką, a nowym mieszkańcom się to nie spodobało

Na naszym osiedlu mieszkańcy korzystają ze wspólnych pomieszczeń w piwnicy, a oprócz tego jeszcze każdy ma osobną komórkę. Sąsiedzi często mają umowy dotyczące ich „terytoriów piwnicznych” – ktoś komuś swoją piwnicę sprzedał, ktoś wymienił za jakąś usługę. Oczywiście, nie są to poświadczone notarialnie umowy, wszyscy mieszkają tu od dziesięcioleci i każdy wie, co do kogo należy.

Komórka tuż przy wejściu oficjalnie należała do pewnej kobiety, która wcześniej mieszkała na najwyższym piętrze. Była starszą osobą i pomagałam jej, na ile mogłam: a to posprzątałam, a to poszłam po zakupy do sklepu czy apteki. Oczywiście, robiłam to nie dla zysku, tylko po prostu – z ludzkiego współczucia i zrozumienia, ponieważ mieszkała sama. Kiedyś ta starsza pani powiedziała mi, że gdyby umarła albo przeprowadziła się na stare lata do dzieci, to zostawi mi swoją komórkę i mogę się nią rozporządzać, jak chcę.

Kiedy poważnie zachorowała i nie mogła się już obejść bez całodobowej opieki, jej syn zabrał ją do siebie i sprzedał mieszkanie. Przez długi czas nowi właściciele się nie wprowadzali, a jak tylko się pojawili, zaczęli ze mną walczyć o tę komórkę. Przepiłowali kłódkę  i zagrozili, że wyniosą wszystkie przechowywane tam rzeczy na śmietnik, jeżeli nie opuszczę tego miejsca dobrowolnie.

Oprócz nowej kłódki założyłam jeszcze mechanizm blokujący, tak dla pewności. Oczywiście mogłabym sobie kupić od kogoś inną piwnicę, ale nie widzę w tym większego sensu. Uważam, że choć oficjalnie ta komórka należy do ich mieszkania, to ja zasłużyłam na nią za wszystkie lata, kiedy pomagałam starszej pani. Inni sąsiedzi też są po mojej stronie. A tymczasem walka trwa…

Trending