Connect with us

Historie

Dopiero trzeciego dnia pobytu w domu zorientowałem się, że z moim bratem coś się dzieje. Wracał późno do domu i był w bardzo agresywnym nastroju. Wszystkie moje rozmowy o pracy za granicą obracał w żart. Nie pozostało mi nic innego, jak pójść za nim. Wtedy poznałem straszną prawdę: Damian jest uzależniony od narkotyków i to one go tu trzymają.

Minęło 10 lat, odkąd wyjechałem do pracy za granicę. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności udało mi się „zadomowić” w innym kraju. Kiedy jeszcze byłem w szkole, zainteresowałem się stylizacją męskich fryzur. W mojej młodości takie hobby nie było powodem do dumy. Przecież to nie jest coś normalnego, żeby mężczyzna był fryzjerem, zwłaszcza w prowincjonalnym miasteczku – to jakieś dziwactwo! Jakimś cudem dowiedziałem się o programie wymiany studenckiej i udało mi się do niego dołączyć. Przez rok się uczyłem i jednocześnie pracowałem na pół etatu w zakładzie fryzjerskim. Uwielbiałem swoją pracę, zostałem zauważony i zaproponowano mi pracę na stałe. Po tym jednym roku nie wróciłem już do domu.

Sektor usług w Europie wysoko się ceni. Zarabiałem bardzo dobrze i, oczywiście, nawet nie myślałem o powrocie do kraju. Pracowałem za granicą przez dziesięć lat. W tym czasie odwiedziłem 28 krajów, zmieniłem 8 salonów fryzjerskich i wyrobiłem sobie dobrą renomę. W Polsce zawód barbera dopiero teraz zyskuje na popularności.

W końcu zdecydowałem się odwiedzić moich bliskich. Rodzice i młodszy brat Damian zostali w Polsce. Mieszkali w trzypokojowym mieszkaniu, rodzice na emeryturze jeszcze sobie dorabiali, ale brat nie mógł znaleźć stałej pracy.

Kiedy wróciłem do domu, miałem wrażenie, że nigdzie nie wyjeżdżałem. Przez dziesięć lat mieszkanie w ogóle się nie zmieniło, w pokoju mojego brata nadal na ścianach były kolorowe tapety i młodzieżowe plakaty. Mama wyglądała na bardzo zmęczoną, wiek przypominał jej o sobie każdego dnia. Trudno jej pracować na emeryturze, organizm nie wytrzymuje już takich obciążeń, jak w młodości. Ojciec też ciężko pracuje, ale wygląda na to, że jemu to lepiej służy.

Tylko mojego brata nic nie obchodzi, jak zrozumiałem. Zarabia sobie na piwo i tyle. Kiedy usłyszałem od mamy, że Damian nie ma wykształcenia i w związku z tym nie może znaleźć pracy, zaproponowałem, żeby wyjechał ze mną za granicę. Tylko, że mój brat zdawał się nie wierzyć, że gdzie indziej żyje się lepiej i że można nieźle zarobić. A przecież wszystko i tak byłoby lepsze, niż dorywcza praca tragarza na dworcu!

W ogóle brat był do mnie jakoś wrogo nastawiony. Nie rozumiałem, dlaczego w taki sposób zareagował na moją propozycję, skoro nic go w domu nie trzyma. Damian nie jest żonaty, nie ma dzieci, nigdzie się nie uczy i właściwie nie pracuje. Jedynym logicznym rozwiązaniem byłoby w jego przypadku to, żeby coś zmienić.

Dopiero trzeciego dnia pobytu w domu zorientowałem się, że z moim bratem coś się dzieje. Wracał późno do domu i był w bardzo agresywnym nastroju. Wszystkie moje rozmowy o pracy za granicą obracał w żart. Nie pozostało mi nic innego, jak pójść za nim. Wtedy poznałem straszną prawdę: Damian jest uzależniony od narkotyków i to one go tu trzymają.

Widziałem go z towarzystwem, które nie miało zbyt dobrej reputacji w naszej okolicy. Sprzedawali środki odurzające i bezpardonowo domagali się za nie pieniędzy. Nic dziwnego, że rodzice przez te dziesięć lat nie mogli nawet wyremontować mieszkania.

Wróciłem do domu, poczekałem aż tata wróci z pracy i opowiedziałem mu o tym, co widziałem. Wtedy jeszcze bardziej się zdziwiłem – rodzice wiedzieli o uzależnieniu ich syna. Najpierw próbowali go leczyć, wydali na to dużo pieniędzy. Tylko, że Damian nie uwolnił się od nałogu.

Postanowiłem wtedy porozmawiać z bratem, ale na próżno. Nie zgadzał się ze mną, uważał, że nie jest wcale uzależniony. Kiedy ponownie zaproponowałem, żeby pojechał ze mną, odmówił. Powiedział, że nie umie strzyc włosów i w ogóle nic nie potrafi, na miejscu mu dobrze.

Tydzień później wróciłem do pracy. Przed wyjazdem zostawiłem mamie większą sumę pieniędzy, ale oddałem je ze smutkiem, bo wiedziałem, na co te pieniądze pójdą. Mama obiecała, że ​​nie da tych pieniędzy Damianowi, ale nie uwierzyłem.

Po powrocie z domu myślę teraz tylko o tym, jak uratować brata. Ale czy w ogóle warto to robić? W końcu jest już dorosły. Powinien sam chcieć pokonać nałóg i żyć pełnią życia.

Trending