Connect with us

Rodzina

Dogadać się z dobrym, ale skąpym mężem?

Małgosia i Daniel poznali się 4 lata temu na imprezie sylwestrowej u wspólnych znajomych. Już w styczniu zaczęli się spotykać, a w kwietniu postanowili wziąć ślub. Ich związek rozwijał się tak szybko, że nie mieli czasu, żeby się dobrze poznać. I to był błąd.

Cuda zaczęły się już podczas przygotowań do ślubu: Małgosia chciała iść do ołtarza w pięknej, strojnej sukni, a Daniel nalegał, żeby kupić prostą białą sukienkę, którą będzie mogła założyć też później – tak będzie oszczędniej. Małgosia zamierzała zaprosić gości do restauracji, a Daniel przekonywał, że ​​to zbędny wydatek, lepiej wziąć skromny ślub, a pieniądze wydać na wycieczkę do Paryża – miasta miłości.

– Na wszystko się wtedy zgadzałam, – wspomina Małgosia, – ponieważ główne wydatki wziął na siebie mój przyszły mąż, a ja byłam zakochana po uszy i patrzyłam na świat przez różowe okulary.

Ale wkrótce stało się jasne, że Daniel za zaoszczędzone pieniądze do żadnego Paryża się nie wybiera. Szybko spojrzał na ceny hoteli, zagwizdał ze zdumienia i zasugerował żonie, żeby poczekali aż „skończy się sezon”.

Otrzymane od rodziny pieniądze Daniel zdeponował na swoim rachunku i zapewnił Małgosię, że teraz będą mieli wspólny budżet.

– W pierwszym roku nie zauważyłam, że mój mąż jest patologicznie skąpy – mówi Małgorzata. – Nie zwróciłam uwagi na to, że zabronił mi stawiać wędliny i napoje na stół, kiedy przychodzili goście, że nigdy nikomu nie dawał prezentów, że nawet nie kupił mi kwiatów na 8. marca, tylko „coś do domu”. Ale wkrótce jego skąpstwo zaczęło być coraz bardziej widoczne.

W supermarkecie Daniel zawsze wybierał najtańsze rzeczy, zabronił żonie kupować półprodukty, gotowe sałatki i ciastka – powiedział, że taniej będzie to wszystko przygotować w domu. Małgosia nie zdążyła nawet mrugnąć, a już stała w kuchni, kisząc ogórki, piekąc bułeczki i wałkując ciasto na makaron, bo nawet tego mąż nie pozwalał kupować w sklepie. Przestali też kupować wodę w butelkach, bo taniej było korzystać z filtra w kuchni.

Nie trzeba dodawać, że Małgosia przestała kupować sobie nowe ciuchy, bo „ta stara sukienka jest jeszcze bardzo ładna”, a jeśli odważyła się wydać kilkadziesiąt złotych z pensji na kosmetyki i rajstopy, mąż przeprowadził z nią rozmowę wychowawczą i był naprawdę zły .

– Doszło do tego, że zaczęłam chodzić do sklepów jak do muzeum, tylko po to, żeby popatrzeć, – uśmiecha się Małgorzata. – Połowę mojej pensji przeznaczałam na jedzenie, a drugą zabierał mi mąż, żebym nie wydała wszystkiego na bzdury. Powiedział, że jego rodzina żyła biednie, dlatego przyzwyczaił się, żeby odkładać na czarną godzinę i obiecał, że mnie też tego nauczy. Równocześnie sam kupował sobie wszystko, co chciał, a ja musiałam prosić się o szminkę.

Nie było wiadomo, na co odkłada Daniel: mieszkali w jego dużym mieszkaniu, mieli dobry samochód…

– Na początku myślałam, że mało zarabia, dlatego tak liczy każdy grosz, – opowiadała Gosia koleżankom. – Ale jego wypłata była kilka razy wyższa od mojej. Potem pomyślałam, że po prostu mi nie ufa, że tylko mieszkam w jego mieszkaniu i nie wiadomo po co się pobraliśmy. Wkrótce jednak dowiedziałam się, że jego ojciec był tak samo skąpy. Też trzymał żonę w spartańskich warunkach i nigdy nie wydawał więcej, niż musiał.

I wtedy stało się jasne: to mu nie minie, zawsze taki będzie.

Małgosia zdała sobie sprawę, że nie może dłużej tolerować patologicznego skąpstwa męża. Chociaż był dobrym człowiekiem, wszystko ma swoje granice. Jej rodzice, którzy od czasu do czasu podrzucali jej jakieś pieniądze na drobne wydatki, również nie byli tym zachwyceni. Mama w ogóle zawsze mówiła, że ​​największą wadą u mężczyzny jest skąpstwo i tylko kobiety, które same siebie nie kochają, mogą tolerować taką postawę.

W końcu postawiła mężowi ultimatum: albo będzie kupowała wszystko, co chce za swoje własne, uczciwie zarobione pieniądze, albo zostawia go samego i przenosi się do matki.

Daniel się tego nie spodziewał. Wydawało mu się, że poprzez takie oszczędne podejście do życia, pokazuje żonie, jakim jest rozsądnym mężem i jak dba o rodzinę. Nie sądził nawet, że zmienia ich życie w piekło, uważał, że „myśli o przyszłości” i „jest głową rodziny, jak tata”.

– Mając do wyboru pieniądze i mnie, mój mąż wybrał mnie, – przyznaje Małgosia. – Oczywiście, nie da się tak od razu zmienić charakteru dorosłego człowieka, ale są pewne postępy. Teraz za każdym razem, kiedy wraca jego skąpstwo, mówię mu nasze sekretne hasło: „wydaj i nie żałuj!”. Tak go zmuszam, żeby rozstał się z pieniędzmi. Nie zawsze się udaje, ale Daniel pracuje nad sobą i już nie zamienia naszego życia rodzinnego w koszmar.

Wszystko w tej historii jest dobre i pouczające. Żona chciała na nowo wychować męża – i wychowała. Ale nie zawsze się tak udaje. Jeżeli mężczyzna jest naprawdę chciwy na pieniądze, prędzej rozstanie się z żoną, niż ze swoimi nawykami. Więc można powiedzieć, że Małgosia i tak ma szczęście.

Trending