Connect with us

Historie

„Dobrze, że nie posłuchałem siostry mojej żony!”

W studenckich czasach nie miałem dużo pieniędzy, więc wynajmowałem mały pokój w starej kamienicy. Niestety, nie przyznano mi miejsca w akademiku. Kamienica znajdowała się niedaleko uniwersytetu, więc mieszkania wynajmowali tam głównie studenci.

Ogólnie było fajnie, zbieraliśmy się najczęściej u kogoś w kuchni, rozmawialiśmy, graliśmy w różne gry. Obok mnie mieszkały dwie dziewczyny, które były siostrami. Często chodziłem do nich pożyczyć trochę soli albo masła, więc zdążyliśmy się dość dobrze poznać. To były Marta i Dorota. W ogóle nie były do siebie podobne: Dorota była brunetką o brązowych oczach; nie była może bardzo brzydka, ale miała niewielu wielbicieli. Wszyscy za to kochali się Marcie; była piękna, miała długie jasne włosy i zielone oczy. Mnie też szybko oczarowała.

Ja też miałem swoje wielbicielki, ale jakoś na żadną nie zwracałem uwagi. Za to, jak się później okazało, kiedy ja byłem zakochany w Marcie, jej siostra zakochała się we mnie. To było dość oczywiste, bo często do mnie przychodziła, przynosiła jedzenie, zapraszała na spacer. Najpierw się zgadzałem, bo szliśmy zawsze we trójkę, razem z Martą.

Oczywiście, Dorota zauważyła moje uczucia w stosunku do jej siostry. Zresztą nigdy ich nie ukrywałem. Zacząłem wysyłać jej prezenty, kwiaty. A kiedy Dorota wyjechała na tygodniowe praktyki studenckie, wyznałem Marcie miłość. Okazało się, że ona też od dawna była we mnie zakochana, ale widziała, że podobam się ​​jej siostrze, więc nic nie zrobiła. Byłem przeszczęśliwy. Spędziliśmy ten tydzień razem, było bardzo romantycznie. Zaproponowałem, żeby przeniosła się do mnie.

Kiedy Dorota wróciła i dowiedziała się o tym wszystkim, była zła i poprosiła siostrę, żeby się nie przeprowadzała. Ale potem okazało się, że Marta jest w ciąży, więc powiedziała siostrze, że ​teraz już powinna zamieszkać ze mną. Byłem zaskoczony wiadomością o ciąży, ale wierzyłem, że jakoś sobie poradzimy!

Aż tu kiedyś na uczelni podchodzi do mnie Dorota:

– Ty nie wiesz, że to nie jest twoje dziecko?

– Dlaczego niby? – zapytałem zaskoczony.

– Myślisz, że tak łatwo jest zajść w ciążę? Byliście razem przez tydzień i od razu jest w ciąży, przecież to śmieszne! Sam wiesz, ilu facetów się koło niej kręci. Nikt nie chciał wziąć na siebie dziecka, to padło na ciebie, głupku!

Byłem załamany, bo naprawdę – to przecież nie mogło się stać w ciągu jednego tygodnia! Wróciłem do domu. Marta zauważyła, że ​​jestem smutny. Zapytałem ją wtedy, czy jest pewna, że ​to moje dziecko. Odpowiedziała z takim przekonaniem, że już sam nie wiedziałem, co o tym myśleć. Ale ponieważ moja miłość do niej była bardzo silna, postanowiłem, że nawet jeżeli to nie będzie moje dziecko, to je wychowam!

Od tamtego czasu minęło 7 lat. Pobraliśmy się. Urodził nam się syn. Od początku był tak podobny do mnie, że pomyślałem, że chyba naprawdę jest mój. Oczywiście potajemnie, żeby nikt się nie dowiedział, że zrobiłem test DNA. Wyniki powiedziały, że w 99,9% to jest moje dziecko.

Dobrze, że nie posłuchałem wtedy siostry mojej żony, bo straciłbym i ukochaną dziewczynę, i cudownego syna!

Trending