Connect with us

Życie

Do moich drzwi zapukała bratanica i zapytała, czy może się do nas na jakiś czas wprowadzić. Do tej pory nie wiedziałam, co się dzieje w jej rodzinie

Pewnego dnia do naszych drzwi zapukała moja bratanica.

– Ciociu, czy mogę z tobą trochę pomieszkać? – zapytała dziewczyna ze łzami w oczach.

Zaprosiłam ją do środka, zrobiłam herbatę i podgrzałam zupę, bo nic więcej nie zostało mi z obiadu, nie spodziewałam się gości. Za oknem było ciemno, późną jesienią słońce zachodziło szybko, padał zimny deszcz. Basia zjadła i zaczęła opowiadać.

Mój brat, ojciec Basi, trzy lata temu stracił żonę. To mój najbliższy krewny, ale ponieważ mieszkaliśmy daleko od siebie, nie utrzymywaliśmy ze sobą bliskich kontaktów, wymienialiśmy się tylko wiadomościami na święta. Jego żona zachorowała na nowotwór złośliwy, dlatego bardzo szybko po diagnozie zmarła. Mój brat obwiniał się o to, że nie zdołał jej pomóc. Mieli jedną córkę, Basię. Teraz zostali tylko we dwoje. Wkrótce mój brat zaczął coraz więcej pić. Bardzo szybko ta słabość zamieniła się w poważny nałóg.

Basia powiedziała mi, że ​​nie miała za co żyć. Często chodziła głodna. Nie miała ubrań, nosiła te, które zostały po mamie. Żeby kupić wódkę, ojciec sprzedawał wszystko z domu. Nie chcieli niepokoić krewnych, więc nikomu nie powiedzieli o swojej biedzie. Jednak kilka miesięcy temu ojciec Basi zaczął przyprowadzać do domu swoich kolegów od kieliszka. Oni przynosili wódkę, a on zapewniał miejsce na imprezę. Te spotkania zwykle kończyły się awanturami i bójkami. Dziewczyna bardzo się bała, ale nic nie mogła zrobić. Kiedy usłyszała, że ​​przyszli koledzy jej ojca, chowała się pod łóżkiem.

Ostatnią kroplą, która przelała czarę, było to, że ostatnio, podczas kolejnej popijawy, jeden z mężczyzn wszedł do jej pokoju. Wyraźnie szukał Basi. Nie wiadomo, co mógł jej zrobić i co miał wtedy w głowie. Ale na szczęście dziewczyna jak zawsze schowała się pod łóżkiem. Kiedy jej nie znalazł, wrócił do reszty towarzystwa. A Basia spakowała najpotrzebniejsze rzeczy do plecaka i uciekła przez okno, bo mieszkali na parterze. Miała parę złotych, na drogę by nie wystarczyło, ale kierowca autobusu, kiedy usłyszał, że dziewczyna ucieka od ojca alkoholika do ciotki, nie wziął od niej ani grosza. Dowiózł ją na miejsce całą i zdrową, a nawet kupił jej na stacji benzynowej coś do jedzenia.

Byłam wstrząśnięta historią Basi. Jak coś takiego mogło się zdarzyć z moim bratem? Czułam się winna, że po pogrzebie jego żony nie interesowałam się ich życiem. Tego dnia Basia została u mnie, to była chyba jej pierwsza spokojna noc od dłuższego czasu. Następnego dnia zostawiłam ją w domu, a sama pojechałem do jej rodzinnego miasta odwiedzić mojego brata i dowiedzieć się, dlaczego tak bardzo zaniedbał życie swoje i córki.

Ale przyjechałam za późno. Drzwi do mieszkania były otwarte, wszędzie byli policjanci i sąsiedzi. Okazuje się, że tej nocy znowu przyszli do niego koledzy. Jeden z mężczyzn próbował wejść do pokoju Basi. Mój brat starał się go powstrzymać, ale tamten go odepchnął. Brat uderzył głową w parapet, nie dało się go uratować. Zajęłam się wszystkimi formalnościami, zorganizowałam pogrzeb.

Kiedy wróciłam do domu, Basia już na mnie czekała. Chciała usłyszeć dobre wieści, ale nie mogłam ukryć smutku na mojej twarzy. Byłam teraz jedyną opiekunką mojej bratanicy. Moje dzieci były już dorosłe, dawno wyprowadziły się z domu i założyły własne rodziny. Dlatego zamieszkała w ich dawnym pokoju.

Basia skończyła szkołę. Została cukiernikiem. Dostała pracę w jednej z restauracji. Wkrótce się usamodzielniła i przeprowadziła do wynajętego mieszkania. Mój mąż i ja nie mieliśmy nic przeciwko temu, żeby u nas została, ale ona sama chciała rozpocząć nowy etap swojego życia.

Od tego czasu widuję się z Basią częściej niż z własnymi dziećmi. Jest dla mnie jak rodzona córka. Mam nadzieję, że w przyszłości czeka ją tylko szczęście i dobro.

Trending