Rodzina
Cała rodzina decyduje, jak nazwać moje dziecko, nie zwracając uwagi na moje zdanie

Ja urodziłam trzy miesiące temu, a moja przyjaciółka jest dopiero w 8 miesiącu ciąży. Kiedy wróciła z kolejnego badania, zadzwoniła do mnie i zaproponowała, żebyśmy się spotkały. Byłam z dzieckiem na spacerze w parku, więc dołączyła do nas.
Usiadłyśmy na ławce i zobaczyłam, że Nina jest jakaś taka smutna. Pomyślałam, że może, nie daj Boże, coś złego dzieje się z dzieckiem. Zapytałam, co się stało. Nina odpowiedziała, że zawsze chciała dać swojej córce na imię Daria, ale wszyscy krewni, którzy się o tym dowiedzieli, namawiają ją, żeby wybrała jakieś inne, zanim będzie za późno. A co niby złego jest w tym imieniu?
Matka Niny powiedziała, że już dawno wybrała imię dla swojej wnuczki:
– Helena. Tak miała na imię jej prababka, więc tak też powinnam nazwać moją córkę.
– No i co ty na to, Magda? Dlaczego nie mogę sama wybrać imienia dla mojej córki? Rozmawialiśmy o tym z mężem i postanowiliśmy najpierw nadać imię córeczce, a dopiero potem przedstawić ją dziadkom.
– Myślisz, że się nie obrażą? – zapytałam.
– A ja się nie obrażę, jak wszyscy będą decydować, jak ma mieć na imię moje dziecko? Marzyłam, żeby dać jej na imię Daria, mąż się zgodził, to dlaczego miałabym z tego rezygnować, bo ktoś ma jakiś inny pomysł? – Nina była oburzona. – Nie wiem, jak przetrwam ten miesiąc ciągłej presji i rad, jak mam nazwać moje dziecko. Czy twoja cała rodzina też ci mówiła, jak twoje dziecko ma mieć na imię?
Na szczęście moi krewni kompletnie się do tego nie wtrącali, zupełnie odwrotnie niż u Niny. Myślę, że Daria to dobre imię. I że to jest wybór, którego powinni dokonywać wyłącznie rodzice, nikt inny.
A jak wam się podoba imię Daria? Nie jest za mało “tradycyjne”?

-
Historie10 miesięcy ago
Chłopak w autobusie dał lekcję matce z synem
-
Rodzina10 miesięcy ago
Córce kupili mieszkanie, a syn dostał działkę
-
Życie9 miesięcy ago
Teściowa wyrzuciła nas z domu, a 15 lat później przyszła do wnuczki
-
Historie6 miesięcy ago
– Zawsze wstydziłem się ojca, żyliśmy bardzo biednie. Latem najmowaliśmy się na wsi do wypasania krów. Albo pracowaliśmy u nas na polu. Jak złowiliśmy jakieś ryby, nigdy nie mogliśmy jej zjeść, bo to była szansa na zarobek. I w upał, i na mrozie ojciec stał przy drodze i próbował je sprzedać.