Connect with us

Ciekawostki

Brudny Maks!

Na skraju małego miasteczka niedaleko dworca autobusowego stały stare opuszczone budynki. W jednym z tych domów mieszkał Maks. Pracownicy dworca tak go nazywali, chociaż częściej wołali na niego Brudny Maks.

Pies przypominał im nieco miejscowego dziwaka, został nazwany właśnie na jego cześć. Maksa na stacji za bardzo nie lubili. Według pracowników był „żarłokiem”. Wszystko przez grube boki i zawsze czujny wzrok.

Chociaż rzeczywiście Maks był zawsze bardzo głodny, to ważył tylko nieco ponad pięć kilogramów. Wyglądał na najedzonego, a nawet trochę grubego, bo miał kudłatą sierść. Ale Maks nigdy nie nauczył się żebrać o jedzenie. Chętnie za to podchodził do ludzi, prosił albo po prostu wkładał pysk w ludzkie dłonie, żeby go poklepać po grzbiecie albo podrapać za uszami.

Ale w jego pamięć na zawsze wryły się kopniaki i ludzkie krzyki. Maks nie rozumiał, dlaczego podsuwają mu pod nos kiełbasę albo jakiś inny smakołyk, a potem biorą i sami to jedzą.

Potem długo śmiali się z niego i jego żałosnego spojrzenia. W ten sposób Maks był zastraszany przez nastolatków, którzy czekali z rodzicami na swój autobus. A kierowcy, którzy nie mieli nic lepszego do roboty, napchali kiedyś do kiełbasy kawałków mydła. Potem pies już nie brał jedzenia z ludzkich rąk... A jeżeli już odważył się podejść, długo wąchał i ostrożnie próbował, dotykając jedzenie językiem. Pracownicy dworca byli tym bardzo oburzeni (nie wiedzieli, że Maks był zastraszony) i dlatego bardzo szybko machnęli na niego ręką.

Wybrzydzasz? A, idź do diabła… Proszę, jaki gruby! Idź, pogrzeb sobie po śmietnikach, może schudniesz. I Maks schudł, ale nikt tego nie zauważał na pierwszy rzut oka.

Ale pewnego dnia się spotkali… Dwóch Maksów, dwóch chudych „brudasów”. Mężczyzna błąkał się po dworcu autobusowym i cały czas wypatrywał czegoś pod nogami.

Jakiś chłopiec skończył jeść frytki i rzucił w niego kolorowym, szeleszczącym opakowaniem. W takiego można rzucać, nikt nie stanie w jego obronie. Ale tym razem w odpowiedzi chłopak został trafiony kamieniem w nogę.

Mały krzyknął i zawołał matkę… Ale ona nie stanęła po stronie syna, bo zobaczyła nieustraszone, złośliwe spojrzenie. Serce podpowiadało jej, że z tym człowiekiem nie poszłoby tak łatwo.

I w zasadzie nie było o czym rozmawiać, wszyscy ludzie widzieli, że to chłopiec sprowokował tę sytuację. Jeszcze trochę, a to on będzie winny. Matka i chłopiec szybko sobie poszli…

Kto wie, co mogło zdarzyć się dalej? Wokół zapanowała martwa cisza, ale nagle na dworzec wbiegł pies. O dziwo, tylko on jeden odważył się zbliżyć do „brudasa”.

Mężczyzna nie wydawał mu się wcale straszny, wręcz przeciwnie, pies jakby poczuł, że ten człowiek nie będzie mu dokuczał. No, a ​​Maks (człowiek), był jedynym, który dostrzegł pod futrem chudy szkielet pokryty niemal przezroczystą skórą. Mięśnie i tłuszczyk pies miał ostatnio na ciele, kiedy był jeszcze szczeniakiem.

Między nimi wydarzyło się coś tajemniczego, zrozumiałego tylko dla nich. Po raz pierwszy Maks wszedł na ludzkie ręce, chowając pysk w fałdach ubrania. I cicho popiskiwał, jakby chciał opowiedzieć wszystko, co mu się przydarzyło.

Wierzcie lub nie, ale ten mężczyzna go rozumiał. Przytulił brudnego psa, trzymając go blisko siebie, tak jakby próbował ukryć go przed światem.

Ludzie odwracali wzrok, żeby nie patrzeć na siwowłosego, zaniedbanego mężczyznę w połatanych spodniach i z laską w ręku. Przykro im się robiło, kiedy widzieli, jak wzruszająco przytula biednego psa.

– Tato!!! W końcu cię znalazłem! Dlaczego znowu wyszedłeś z domu bez uprzedzenia? Nawet nie zadzwoniłeś!

Do nieszczęsnego mężczyzny podbiegł przystojny młodzieniec. Wziął ojca za rękę i zaprowadził do drogiego samochodu.

– Tato, jak długo to jeszcze będzie trwało? Swoją karierę aktorską zakończyłeś dawno temu! – “żebrak” zdjął z głowy rozczochraną perukę, pod którą kryła się schludna fryzura.

– Synu, wiesz, całe życie marzyłem o tym, żeby zagrać bezdomnego, a zawsze dostawałem role bogaczy. No co takiego złego jest w tym, że kilka razy w roku odegram taką postać… No, może trochę częściej… Przepraszam. W domu jest nudno, synową mam cudowną – nie mogę nawet odegrać roli starego zrzędy.

Maks, pies, słuchał, ale nic nie rozumiał. Po prostu trzymał się swojego pana. Nie wydał z siebie ani jednego dźwięku, znowu się bał!

Poczuł ten strach po raz ostatni… Maks już nigdy od tej pory się nie bał! Bo czego ma się bać ukochany, dobrze odżywiony pies?

Wszyscy długo pamiętali Brudnych Maksów, ale nikt ich już później nie widział. Mężczyzna nie występował już jako bezdomny. A pies otrzymał nowe imię – teraz dla wszystkich był Atosem.

Długo trwało, zanim przyzwyczaił się, że ma zawsze pełną miskę i że nikt nie chce się z niego śmiać. Że ludzkie dotknięcia są tak miłe i delikatne, że od razu chce się machać ogonem.

I jeszcze się okazało, że kobiety też potrafią kochać psy, a nawet chętnie się z nimi bawić. Ech, dwunożny Maks miał rację, jego synowa jest naprawdę cudowna!!!

Trending