Rodzina
Zostaliśmy z żoną rodzicami gromadki dzieci, a kilka lat temu baliśmy się nawet o tym marzyć

Marta i ja byliśmy małżeństwem od prawie 10 lat i nie mieliśmy dzieci. Bardzo kocham moją żonę, jest mi bardzo bliska, ale chciałem też słyszeć dziecięcy gwar w moim domu.
Marta też bardzo chciała mieć dziecko, do tego stopnia, że ciągle tylko szukała kolejnych lekarzy, klinik, a nawet zielarek. Już mnie torturowała tymi niekończącymi się badaniami, testami, konsultacjami. Przeszedłem na zdrową dietę, musiałem całkowicie zrezygnować z alkoholu i papierosów, a to było dla mnie trudne. No, ale niestety, nic nie pomogło.
Jesienią pojechaliśmy nawet do Niemiec na konsultację do znanego profesora, ale bez skutku – tylko zmarnowaliśmy pieniądze, które mieliśmy odłożone na urlop. Naszą codzienną rutyną stały się wizyty w szpitalach. Zdecydowanie mi się to nie podobało i pewnego dnia już nie wytrzymałem i pokłóciłem się z żoną. Nie odzywała się później do mnie przez tydzień, zamknęła się w naszym pokoju, a ja musiałem spać w salonie.
Myślałem o tym wszystkim przez długi czas i postanowiłem zaproponować Marcie adopcję. Na moją propozycję żona najpierw odpowiedziała „nie”, ale po kilku godzinach zmieniła zdanie.
Nie odkładając tej sprawy na później, zebraliśmy się następnego dnia i pojechaliśmy do domu dziecka. Gdy przechodziliśmy korytarzem, zobaczyliśmy siedzącą przy oknie sześcioletnią dziewczynkę. Bawiła się lalką, a była przy tym tak zabawna i słodka równocześnie, że moja żona natychmiast do niej podeszła. Rozmawiały tylko przez dwie minuty, a Marta zdała sobie sprawę, że właśnie spotkała swoją córkę. Nie byłem temu przeciwny, bo widziałem, jak oczy mojej żony rozbłysły radością.
Rozpoczął się trudny i żmudny proces sporządzania dokumentów, ale przeżyliśmy go jakoś i po kilku miesiącach Kasia zamieszkała z nami. Wkrótce zaczęliśmy jednak zauważać, że dziewczynka często płacze i najwyraźniej czym się martwi. Zwierzyła się nam, że bardzo tęskni za swoimi trzyletnimi braćmi bliźniakami, którzy zostali sami, bez niej, w tym samym domu dziecka.
Nie zastanawialiśmy się długo i złożyliśmy podanie o adopcję chłopców. Oczywiście bardzo się baliśmy, trójka dzieci to już jest duża rodzina, ale chcieliśmy tego i byliśmy niesamowicie szczęśliwi, że los dał nam tę szansę. Nasze mieszkanie spokojnie mogło pomieścić trójkę dzieci, a ja dobrze zarabiałem, więc decyzja urzędników była dla nas pozytywna.
Od tego czasu minęło już 5 lat i powiem wam, że nigdy nie żałowaliśmy naszej decyzji. Nasze relacje z Martą poprawiły się, stała się spokojną i kochającą żoną, która już nie każe mi biegać po lekarzach i uzdrowicielach. Mamy dużą rodzinę, w której wszyscy się kochają i szanują, a co najważniejsze – wszyscy są zdrowi i szczęśliwi.

-
Historie8 miesięcy ago
Chłopak w autobusie dał lekcję matce z synem
-
Rodzina9 miesięcy ago
Córce kupili mieszkanie, a syn dostał działkę
-
Życie8 miesięcy ago
Teściowa wyrzuciła nas z domu, a 15 lat później przyszła do wnuczki
-
Historie4 miesiące ago
– Zawsze wstydziłem się ojca, żyliśmy bardzo biednie. Latem najmowaliśmy się na wsi do wypasania krów. Albo pracowaliśmy u nas na polu. Jak złowiliśmy jakieś ryby, nigdy nie mogliśmy jej zjeść, bo to była szansa na zarobek. I w upał, i na mrozie ojciec stał przy drodze i próbował je sprzedać.