Connect with us

Życie

Z litości dla męża poświęciłam własne szczęście

Przepłakałam całe pięć lat wspólnego życia z moim mężem. Zdarzały się, oczywiście, i szczęśliwe chwile, ale były one związane wyłącznie z naszymi dziećmi.

Krzysztof był człowiekiem o zawyżonej samoocenie, która jakoś nie mogła znaleźć swojego potwierdzenia. Żadna praca go nie urządzała, a wszyscy szefowie byli źli i on nigdy nie chciał ich słuchać. Skończyło się tak, że mój mąż zamiast zarabiać pieniądze, tylko siedział w domu i narzekał, jakie wszystko jest złe i niesprawiedliwe.

Oczywiście wspierałam Krzyśka, pomagałam mu szukać pracy, a nawet wysłałam go samego nad morze, żeby mógł się uspokoić i odnaleźć. Pieniądze na życie dawali nam moi rodzice, którzy nie mieli nikogo oprócz mnie i prowadzili w mieście niewielką firmę.

Kiedy mieliśmy już dwoje dzieci, stało się dla mnie jasne, że mój mąż jest po prostu leniwy i żyje na mój koszt. Ja, nawet kiedy byłam na urlopie macierzyńskim, znalazłam sobie pracę przez Internet, a on dalej siedział przed telewizorem i pił piwo. Dzieci też mało go interesowały. Mawiał, że nie powinniśmy na nie wydawać za dużo, a ubrania można im kupować w second handzie.

Katastrofalnie brakowało nam na wszystko pieniędzy, a moi rodzice nie chcieli już utrzymywać mojego męża, powiedzieli mi to wprost. To ja musiałam iść do pracy, a dzieci wysłać do przedszkola, żeby tylko mój Krzysiek się nie przemęczał.

W pracy spotkałam moje przeznaczenie – poznałam pewnego mężczyznę i zakochaliśmy się w sobie. Po jakimś czasie zaproponował mi, żebym przeprowadziła się do niego razem z dziećmi.

Jednak kiedy pewnego wieczoru wróciłam do domu, zobaczyłam wstrząsającą scenę: nieprzytomny Krzysiek leżał na podłodze w salonie. Następnego dnia lekarze powiedzieli, że jest poważnie chory.

Oczywiście teraz już nie było mowy o rozwodzie. Przez półtora roku walczyliśmy o jego życie i wciąż pokonywaliśmy chorobę. Kiedy skończył się okres rehabilitacji, powiedziałam Krzyśkowi, że kocham kogoś innego i odchodzę od niego razem z dziećmi.

Wiedziałam, że tymi słowami łamię mężowi serce, ale moje sumienie było czyste, wspierałam go w trudnym czasie i zapłaciłam za całe jego leczenie. Tego samego wieczoru moje dzieci i ja szybko się spakowaliśmy i zamieszkaliśmy z wujkiem Łukaszem, który tak długo na nas czekał i wspierał, psychicznie i finansowo.

Dzieci też były zadowolone ze swoich nowych pokoi i prezentów, które przygotował dla nich mój nowy partner. Nie tęsknią za ojcem. Ja nadal pomagam Krzyśkowi finansowo, ponieważ nadal nigdzie nie pracuje i jest mi go żal. Jeśli chodzi o dzieci, ojciec może się z nimi widywać, kiedy chce i jak długo chce. A ja wreszcie czuję się szczęśliwą, kochaną kobietą.

Trending