Connect with us

Historie

Z biegiem czasu zdałam sobie sprawę, że bez Szymona jest mi smutno, przywykłam do tych naszych ciepłych spotkań.

Należę do tych dziewczyn, które są przekonane, że kariera, samorealizacja w pracy i niezależność od mężczyzny są właśnie tym, do czego należy dążyć. Już od lat szkolnych miałam gotowy plan – najpierw zrealizować się jako profesjonalistka, a dopiero potem pomyśleć o życiu osobistym. Nic więc dziwnego, że nie nawiązałam żadnego poważnego związku, bo wiedziałam, że na razie nic z tego nie wyjdzie. Nie chciałam na próżno tracić czasu.

Najpierw ukończyłam z wyróżnieniem liceum, potem poszłam na ekonomię, to były dzienne studia. Nigdy nie skarżyłam się na brak uwagi ze strony mężczyzn – próbowali mnie podrywać i w szkole, i na studiach. Zwłaszcza, że ​​nie tylko interesowałam się nauką, ale też dbałam o siebie. Uważam, że kobieta sukcesu powinna być również piękna i zadbana. Czasami chodziłam na randki, ale to nie były żadne poważne relacje. Kiedy ktoś zaczynał sugerować coś więcej, po prostu unikałam kolejnych spotkań.

Tak było do chwili, gdy spotkałam Szymka. Różnił się od innych tym, że nie chodził za mną krok w krok i nie nalegał na poważny związek. Zachowywał się dość powściągliwie. Udowadniał, że ma takie same poglądy, jak ja – najpierw należy zrealizować się w życiu zawodowym, a dopiero potem pomyśleć o małżeństwie. I na początku mi to odpowiadało – podobał nam się taki związek. Razem podróżowaliśmy, chodziliśmy na imprezy i każde z nas zajmowało się własną karierą. Ja dodatkowo znalazłam firmę, w której od zeszłego roku pracowałam po zajęciach.

Szymon często zapraszał mnie na spotkania rodzinne, ale przekonywał, że to mnie do niczego nie zobowiązuje. Przygotowywał pyszne obiady i często u niego nocowałam. Z biegiem czasu zdałam sobie sprawę, że bez Szymona jest mi smutno, przywykłam do tych naszych ciepłych spotkań. Zaczęłam myśleć, że wspólne mieszkanie nie byłoby takim złym pomysłem i że będzie kiedyś z niego dobry ojciec. I za każdym razem szybko odpychałam od siebie te myśli.

Trwało to do czasu, aż zdałam sobie sprawę, że jestem w ciąży. To był dla mnie szok – było jeszcze za wcześnie i w ogóle nie byłam jeszcze gotowa, żeby powiedzieć to Szymkowi. Wiedziałam, że on też nie byłby zachwycony tą wiadomością. Planowaliśmy najpierw zająć się pracą, a dopiero potem mieć dzieci. A jednak bardzo się pomyliłam. Szymon nie tylko zareagował spokojnie, ale był wręcz szczęśliwy, bo od dawna marzył o rodzinie. I w ogóle przyznał, że długo czekał, aż zostanę jego żoną. Milczał na ten temat, bo bał się, że mnie przestraszy. Powiedziałam mu przecież, dlaczego z nikim się nie wiążę.

Jak tylko powiedziałam mu o ciąży, Szymon wyciągnął z szafki nocnej pierścionek. Powiedział, że kupił go kilka miesięcy temu i czekał na moment, aż będzie mógł mi się oświadczyć. Chciał to zrobić w trochę inny sposób, ale teraz bał się, żebym sobie nie pomyślała o nim nic złego. W końcu, gdyby poczekał trochę dłużej, uznałabym, że żeni się ze mną tylko dlatego, że zostaniemy rodzicami.

W tym momencie się rozpłakałam. Wcale nie dlatego, że moja kariera zeszła teraz na dalszy plan, tylko dlatego, że tak długo uciekałam od szczęścia. Szymon jest dokładnie tym mężczyzną, którego potrzebuję i po prostu sprytnie podszedł do sprawy – nie wywierał na mnie presji, tylko czekał, aż dojrzeję do życia rodzinnego. I choć ciąża wszystko przyspieszyła, wcale tego nie żałuję. Teraz będę mogła zrealizować się jako mama i żona, a za rok wrócę do życia zawodowego.

Trending