Connect with us

Historie

Wytresowany kot uratował swojemu właścicielowi życie

Mówi się, że koty to zwierzęta, których nie można wytresować. Są zbyt leniwe i niezależne, żeby miały słuchać czyichś poleceń. Wiadomo, że ludzie dzielą się na dwie grupy. Jedni wolą psy, które są łatwe do wyszkolenia, a inni koty, które stają się współwłaścicielami mieszkania.

Nasz dziadek obchodził urodziny. Siedemdziesiąt lat, okrągły jubileusz. Przez całe swoje życie pracował w policji. Teraz był już na emeryturze, ale stare nawyki mu pozostały. Dziadek kochał porządek i dyscyplinę. W jego urodziny wszyscy obdarowali go pięknymi prezentami, a ja i mój brat postanowiliśmy podarować mu kociaka. Oczywiście był zszokowany takim podarunkiem. Na szczęście jednak nie odmówił. Kociak dostał na imię Cywil. To nie jest może typowo kocie imię, ale dziadek sam je wybrał.

Właściwie to dziadek zawsze marzył o rasowym psie, ale babcia była przeciwna wszystkim zwierzętom domowym. Dlatego nawet przy wyborze kota najpierw się z nią skonsultowaliśmy.

Następnego dnia rozpoczęło się szkolenie zwierzaka. Dziadek przy pomocy dostępnych środków zbudował przeszkody, przez które, niczym żołnierz, Cywil miał się przedostać. Nie bardzo mu się to udawało, ale zapach jedzenia motywował go do wysiłku. Mój dziadek był przeszczęśliwy, kiedy kociak robił różne sztuczki. Cywil chodził za swoim panem jak pies. Nawet jego miauczenie brzmiało czasami jak szczekanie.

Dziadek kupował Cywilowi tylko najlepsze jedzenie. Kot miał też specjalne posłanie i drapaczkę, na której ścierał pazurki, żeby nie zniszczyć obicia na ulubionej kanapie babci. Mało tego, sumiennie pilnował swojego terytorium. Żaden inny kot z sąsiedztwa nie mógł wejść na jego podwórko. Cywil był postrachem całej okolicy. Nawet owczarek wujka Władka się go bał. Czasami kot polował na ptaki większe od siebie i zawsze zwyciężał, ku uciesze dziadka.

Pewnego dnia dziadek źle się poczuł. W tym czasie nikogo nie było w domu. Poczuł silny ból w klatce piersiowej. Upadł w przedpokoju, zanim zdążył sięgnąć po telefon. Cywil był w domu i mimo, że jest kotem, próbował obudzić swojego pana. Gdy jego próby nic nie dały, kot wszedł na parapet i zaczął drapać w szybę. Na szczęście zauważyła to sąsiadka, która akurat pracowała w ogródku. Pomyślała, że ​​nikogo nie ma w domu, a kot się czegoś przestraszył. Kobieta podeszła do okna, w którym był Cywil i zobaczyła przez szybę nieprzytomnego dziadka leżącego na podłodze. Natychmiast wezwała karetkę i moich rodziców. Tylko dlatego, że od ataku do przyjazdu karetki minęła niecała godzina, lekarzom udało się uratować dziadka.

Przez kilka następnych dni przebywał w szpitalu. Nawet nie dopuszczaliśmy do siebie myśli, że ​​moglibyśmy go stracić. Dziadek miał zawał serca. Ale nikt nie przypuszczał, że życie uratuje mu młody kotek.

Kiedy dziadek był w szpitalu, Cywil bardzo za nim tęsknił. Nie chciał jeść, tylko siedział na parapecie i czekał na powrót swojego pana. Kiedy dziadek stanął w drzwiach, kot od razu poderwał się na cztery łapy. Zamruczał i długo ocierał się o jego nogi. A kiedy dziadek położył się do łóżka, kot cały czas siedział obok niego. Wyglądali, jakby byli dla siebie stworzeni. Uroczy mały kociak, wyszkolony jak pies, stał się aniołem stróżem swojego pana.

Od tego czasu mój dziadek stał się dla kota bardziej pobłażliwy. Potrafił godzinami nosić go na rękach po domu i na podwórku. Stali się jeszcze bardziej nierozłączni.

Dziesięć lat później mój dziadek odszedł z tego świata. Cywil tego samego dnia wyszedł z domu i nigdy nie wrócił. Ale ta dwójka pozostała na zawsze w naszych sercach. Nadal patrzą na nas ze zdjęcia nad kominkiem.

Trending