Connect with us

Życie

Wiktor wyszedł ze sklepu i skierował się w stronę swojego samochodu, trzymając w ręce butelkę dobrego wina.

Mężczyzna spojrzał na zegarek i zdał sobie sprawę, że robi się późno, ale w tym momencie usłyszał jakiś znajomy głos:

– Wiktor, to ty? Cześć, nie od razu cię poznałam.

To była Julita, dziewczyna, z którą spotykał się na studiach. Wyglądała na dość zmęczoną i niezbyt zadbaną – trudno było rozpoznać w niej tę piękną studentkę, która przyprawiała o zawrót głowy prawie każdego faceta. Tak zresztą robiła – zawsze było wokół niej wielu mężczyzn. Dlatego wszystkich bardzo dziwiło, że wybrała Wiktora. Chociaż trudno to było nazwać związkiem – on biegał za nią jak pies, dawał drogie prezenty, spełniał wszystkie kaprysy i przymykał oko na jej charakter. A dziewczyna nie była taka znowu słodka – uwielbiała nim rządzić, wykorzystywać i naciągać na cenne prezenty. A wszystko dlatego, że pochodził z zamożnej rodziny i mógł sobie na to pozwolić. Ale Wiktor był zaślepiony miłością i nie chciał widzieć podłego zachowania swojej ukochanej – znosił wszystko i czekał, aż się zmieni.

Ale raz na jakiejś imprezie przyłapał Julitę na tym, jak całowała się ze studentem ze starszego roku i zamiast przeprosić – zaczęła Wiktora obrażać i poniżać na oczach wszystkich. Nie mógł jej odpowiedzieć tym samym, więc po prostu odwrócił się i wyszedł. Później przeniósł się na inną uczelnię, bo nie chciał spotykać ludzi, którzy widzieli go w takiej sytuacji.

Od tego czasu minęło ponad dziesięć lat. Przez ten czas nigdy się nawet nie spotkali. Czasami słyszał coś o niej od wspólnych znajomych – że wyszła za mąż za największego podrywacza w mieście, że często ją zdradzał, a ona przymykała na to oko. I miała jakieś problemy z pieniędzmi, chociaż wciąż bardzo chciała wyjść bogato za mąż.

– Julita? Będziesz bogata – nie poznałem cię. Co słychać?

– Och, Wituś. Tak sobie – rozwiodłam się, wychowuję córkę. Mój mąż okazał się straszną świnią – nie płaci nawet alimentów, a ja teraz pracuję na dwóch etatach. A ty? Widzę, że dobrze ci się powodzi – takie auto i niezłe ciuchy?

– Tak, wszystko u mnie w porządku. Mam firmę, całkiem nieźle mi idzie. No dobra, Julita, miło było cię widzieć. Muszę lecieć, spieszę się.

– Może się kiedyś spotkamy, napijemy się kawy i powspominamy stare czasy? Jestem teraz wolną kobietą i znowu mogę chodzić na randki.

Wiktor milczał i nie wiedział, co odpowiedzieć – teraz, kiedy Julita nie radzi sobie zbyt dobrze, przypomniała sobie o nim. I dlaczego miałby poświęcać dla niej swój czas? Dla dziewczyny, która nie jest tego warta? Dla dziewczyny, która go nie doceniała i uważała się za lepszą od wszystkich? Myśli, że chce do niej wrócić? No cóż – teraz dostała to, na co zasłużyła. Chociaż dzieci szkoda. Ale to Wiktor tylko pomyślał, a na głos powiedział:

– Przykro mi, Julita, ale nie mam ani czasu, ani ochoty. Mam żonę, niedługo urodzi nam się syn i nie mam z tobą żadnych wspólnych wspomnień, a na pewno żadnych przyjemnych. No cóż, do widzenia.

Wsiadł do samochodu, a ona stała jak wmurowana – nie mogła ani wydusić  siebie żadnego słowa, ani zrobić jednego kroku. Wiktor w końcu zemścił się na tej, która go nie doceniła i zdradziła. Zadowolony wrócił do domu, gdzie czekała na niego Marysia  – jego prawdziwa miłość, która go docenia, kocha i szanuje. I wkrótce zostaną rodzicami cudownego chłopca, któremu dadzą na imię Aleksander.

Trending