Connect with us

Historie

W dniu urodzin ojca Marek podarował mu wymarzony prezent. Ten wieczór chłopak chciał spędzić z rodziną, ponieważ praca, jaką wykonywał nie pozwalała mu często bywać w domu. Nagle rozległ się dzwonek telefonu, który zaskoczył Marka. Musiał pilnie stawić się w pracy, ale tata wiedział, że jego syn powinien jechać i nie stracił na tym.

Marek pracuje jako ratownik i dziś mówi o nim całe miasto. Chłopak, pomimo swoich dwudziestu czterech lat, uratował setki ludzkich istnień. Były różne niebezpieczne sytuacje, ale Marek bał się jedynie tego, że nie będzie w stanie uratować komuś życia.

Jego grafik był tak napięty, że chłopak rzadko widywał się z rodziną. W dzisiejszych czasach codziennie zdarza się wiele tragicznych przypadków, w których ludzkie życie jest na krawędzi życia i śmierci. Jak dobrze, że są jeszcze tacy ludzie jak Marek.

Tak wychował go ojciec, który był wojskowym i od dzieciństwa uczył syna odpowiedzialności. Chłopak podziwiał bohaterstwo ojca i postanowił być użytecznym dla społeczeństwa i zostać ratownikiem medycznym.

Marek nigdy nie poznał swojej matki. Pewnego dnia zostawiła maleńkiego synka z mężem i wyszła na zakupy. Do domu nigdy już nie wróciła. Poszukiwania kobiety trwały przez długi czas, ale nigdy jej nie znaleziono. Minęło wiele lat i ojciec Marka zastanawiał się, czy jego żona w ogóle żyje.

W pracy ratowników najczęściej zdarzały się pożary, więc Marek był do tego przyzwyczajony. Zdarzało się, że chłopak nie spał przez kilka dni. W domu zawsze czekał na niego tata, który wspierał syna we wszystkim.

W końcu Marek miał okazję posiedzieć z rodziną. Na urodziny ojca przybyło kilku gości. Syn podarował mu wymarzony prezent, o którym długo marzył, a był nim składany ponton rybacki. Tata Marka był nie tylko wojskowym, ale także rybakiem!

Ten wieczór Marek chciał spędzić z rodziną i postanowił podzielić się wspaniałą wiadomością, a mianowicie tym, że zostanie ojcem. Jego dziewczyna była w ciąży.

Nagle rozległ się dzwonek telefonu, który zaskoczył Marka. Dzwonił jego szef. Musiał pilnie stawić się w pracy, bo brakowało ludzi. Tata wiedział, że jego syn powinien jechać. W wieżowcu wybuchł ogromny pożar. Biedni mieszkańcy chcąc uratować swoje życie wyskakiwali z okien. Ratownicy i strażacy pracowali na pełnych obrotach i w końcu wszyscy zostali ewakuowani. Markowi zdawało się, że usłyszał jakiś krzyk. Inni jego koledzy nie słyszeli głosu, ale chłopak był przekonany, że ktoś pozostał jeszcze w płonącym budynku. Nie posłuchał ostrzeżeń innych ratowników i samotnie ruszył na pomoc.

Nie mylił się. Z jednego mieszkania o pomoc wołała kobieta. Została przygnieciona spadającym sufitem i nie mogła wydostać się na zewnątrz. Wokół było mnóstwo dymu. Marek oddychał z wielkim trudem. Jego skafander ochronny zaczął płonąć, ale nie zostawił bez pomocy tej kobiety.

Strażacy czekający na ulicy byli pełni uznania dla Marka. Takiej odwagi jeszcze nie widzieli. Żaden z nich nie zdecydowałby się na taki wyczyn.

Marek doznał licznych oparzeń, pomimo że miał na sobie odzież ochronną. Ojciec jako pierwszy dowiedział się o bohaterskim czynie swojego syna.

Chłopak leżał w szpitalu wraz z kobietą, którą uratował. Doznała liczniejszych od jej wybawcy poparzeń, ale była przytomna. Ojciec najpierw odwiedził syna, a potem postanowił udać się do tej kobiety.

Jak tylko wszedł na oddział, był oszołomiony. Pomimo że kobieta miała liczne opatrunki, rozpoznał w niej swoją żonę, Marię. Była to matka Marka, która wiele lat temu wyszła z domu i już nie wróciła.

Trending