Rodzina
Tak długo czekaliśmy na list od Mikołaja napisany przez moją żonę – i to był najlepszy prezent pod choinką
Po studiach poszedłem do pracy jako wychowawca w domu dziecka. Pracy nie można było nazwać lekką, bo dzieci były różne i trzeba było umieć nawiązać kontakt z każdym z nich. Ale ogólnie polubiłem tę pracę.
Teraz mam 35 lat, nadal pracuję w tej samej placówce i nie chcę szukać innego zajęcia, bo bardzo lubię moich podopiecznych. W życiu osobistym też wszystko mi się dobrze układa – mam piękną żonę, którą bardzo kocham, ale dzieci jeszcze nie mamy. Jesteśmy małżeństwem od 9 lat i jakoś nie możemy zostać rodzicami, na razie tylko o tym marzymy.
Niedawno do naszego domu dziecka przyjechali nowi chłopcy – dwaj bracia w wieku 7 i 9 lat. Tak do mnie od razu przylgnęli, jakby znali mnie przez całe życie i uważali za krewnego. Ciągle chcieli, żebym spędzał z nimi jak najwięcej czasu, nawet grał w piłkę w weekendy.
Żonie, oczywiście, nie podobało się to, że nawet w wolne dni zabierają mnie obce dzieci i że znikam gdzieś z nimi do późnego wieczora. Zaczęła się o to obrażać.
Czasem zabierałem chłopców do nas, częstowałem słodyczami i herbatą albo graliśmy razem na konsoli. Marta w tym czasie wolała wyjść z domu, denerwowała ją obecność obcych osób w mieszkaniu, a śmiech dzieci nie pozwalał jej porządnie odpocząć, tak przynajmniej mówiła.
Wtedy dotarło do mnie, że z moją żoną coś jest nie tak. Kiedyś tak bardzo kochała dzieci, dosłownie je uwielbiała, a teraz ją denerwują. Już wtedy żyłem jedną myślą – chciałem adoptować chłopców, ale zdawałem sobie sprawę, że bez Marty to się nie uda.
Ku mojemu zaskoczeniu, pewnego wieczoru moja żona sama postanowiła ze mną o tym wszystkim porozmawiać. Zaproponowała, że pójdzie do lekarza, ponieważ, jak przyznała, ma depresję. Nie ma się czemu dziwić – w ostatnich latach przeszła tyle niekończących się badań, że to już ją przerosło. Taka sytuacja jest naprawdę wyczerpująca, zwłaszcza gdy bardzo się tym przejmujesz, a nic ci się nie udaje.
Razem zajęliśmy się tym problemem. A dwa miesiące później zaprosiliśmy chłopców do nas w gości i przy herbacie i ciastku zapytaliśmy ich, czy nie mieliby nic przeciwko temu, żebyśmy z Martą zostali ich rodzicami.
Dzieci się zgodziły. Żona się rozpłakała. Ja byłem szczęśliwy. I wiecie co, od tego czasu minęło 5 lat i powiem wam, że jesteśmy naprawdę dobrą rodziną. Nigdy nie żałowaliśmy naszej decyzji.
A w tym roku na Boże Narodzenie Marta napisała do nas wszystkich list, niby od Świętego Mikołaja, z którego dowiedzieliśmy się, że wkrótce będziemy mieli małą dziewczynkę: jedni siostrę, a inni córkę. Nie da się opisać tego, co wtedy czułem… Razem z chłopakami nie posiadaliśmy się z radości. To prezent, na który wszyscy w tym roku zasłużyliśmy.
-
Ciekawostki2 lata ago
Przyszła synowa została u nas na noc. Rano odwiedziła nas moja siostrzenica i okazało się, że ona i narzeczona syna się znają. A następnego dnia przyjechała jego przyszła teściowa razem z córką i urządziły straszną awanturę. Z jakiegoś powodu moja siostrzenica powiedziała synowej, że ja i mój mąż nie będziemy im pomagać po ślubie i jeszcze że chcemy sprzedać samochód naszego syna. W rezultacie ślub się nie odbył
-
Ciekawostki2 lata ago
Brat przybiegł wcześnie rano, jak tylko dowiedział się, co zrobili rodzice
-
Rodzina3 lata ago
Obaj moi synowie są żonaci. Moje synowe diametralnie się od siebie różnią – jedna siedzi z telefonem na kanapie, a druga szykuje jedzenie dla wszystkich. Ilona mieszka z nami i nie chce jej się nic robić. Pewnego dnia nie mogłam się powstrzymać i ją zawstydziłam, mówiąc, że u niej zawsze jest brudno. Teraz nikt w domu ze mną nie rozmawia
-
Historie3 lata ago
„To u was można brać prysznic dłużej niż 30 minut?” – usłyszałam od koleżanki, która mieszka w Niemczech