Connect with us

Życie

Stara matka płakała, a Stefan leżał bez ruchu

Urszula i Stefan żyli zgodnie, pomimo wszystkich problemów, jakie pojawiały się w trakcie ich małżeństwa. Oboje mieli dobrą pracę w fabryce odzieży, dzięki czemu dostali małe służbowe mieszkanie. Oboje cieszyli się jak dzieci. Nie ma co się dziwić – ciasny kąt, ale zawsze to własny. Byli szczęśliwi i cieszyli się życiem. Latem weekendy spędzali na spacerach w parku, a zimą chodzili na lodowisko.

Niedługo po ślubie urodziła im się córeczka Antosia. Stefan uwielbiał swoją córkę, gnał z pracy do domu, żeby jak najszybciej się z nią zobaczyć, pobawić, pomóc Uli. Mężczyzna bardzo sobie cenił rodzinne ciepło, nigdy nie sprzeciwiał się żonie, nie spał do późna, pomagał we wszystkim w domu. Ula odwzajemniała się mężowi – gotowała pyszne obiady, dbała o porządek w mieszkaniu i dobrze wychowywała córkę.

Antosia dorastała, a jej rodzice widzieli i rozumieli, że w kawalerce jest za mało miejsca dla trzech osób. Ula marzyła, żeby ​​jej córka miała własny kącik, bo niedługo miała iść do szkoły. Trzeba gdzieś będzie wstawić nowe łóżko, biurko, jakąś szafę, komodę. Ograniczona przestrzeń nie pozwalała nawet na tak proste rzeczy. Wtedy na naradzie rodzinnej zdecydowali, że Stefan wyjedzie na kilka miesięcy za granicę, żeby zarobić przynajmniej na wkład własny do nowego mieszkania. Oboje zdawali sobie sprawę, że na jednym wyjeździe się nie skończy, bo kredyt będą musieli spłacać bardzo długo. Nie zniechęcało to jednak ani Uli, ani jej męża.

Mijały kolejne miesiące, Stefan ciężko pracował w obcym kraju, a Ula przeprowadziła się z Tosią do ich własnego dwupokojowego mieszkania. To była dla nich pełnia szczęścia. Same zajęły się urządzaniem, wybrały meble, kupiły sprzęt AGD. Ula znalazła dla Tosi dobrą szkołę niedaleko domu z rozszerzonym programem nauczania języków obcych. Dziewczynka miała doskonałą pamięć i już w przedszkolu chętnie uczyła się angielskiego. Z łatwością zapamiętywała nowe słowa. Ula wspierała ją na tyle, na ile mogła: często włączała bajki po angielsku, kupowała anglojęzyczne książeczki dla dzieci. Wieczorami dziewczyny siadały przed laptopem i dzwoniły do ​​taty przez Skype. Mimo tego, że bardzo tęsknił za rodziną, starał się nie skarżyć i nie narzekać. Nie chciał nikogo denerwować i dalej pracował tysiąc kilometrów od domu.

Pomału spłacali kredyt, Tosia była już w drugiej klasie. Nauka przychodziła jej z łatwością. Przynosiła ze szkoły same piątki i szóstki, brała udział w różnych konkursach, zdobywała nagrody. Ula była dumna ze swojej córki, zawsze opowiadała Stefanowi o jej sukcesach. Kobieta nadal pracowała w fabryce, bo nie wyobrażała sobie bezczynnego siedzenia w domu. Jednak Ulę męczyła świadomość, że Stefan staje się jej coraz bardziej obcy. Życie na odległość zmieniło ich związek.

Ula dostosowała całe życie do siebie i córki, więc kiedy jej mąż wracał na kilka dni do domu, nie wiedziała nawet, jak się zachować. Wszystko jej przeszkadzało. Nie tam Stefan położył swoje ubrania, nie ten szampon kupił, a na dodatek zachlapał kafelki w łazience. Mężczyzna powstrzymywał się, nie kłócił, próbował wszystko poprawić. Doskonale rozumiał, że Uli jest trudno bez męskiego wsparcia, ale musiał jeszcze trochę popracować za granicą, żeby uwolnić się od kredytu.

Pewnego dnia, kiedy Tosia była w szkole, a Ula na dziennej zmianie w fabryce, zadzwonił jej telefon. Kobieta spojrzała na ekran i ze zdumieniem zobaczyła zagraniczny numer, ale nie Stefana, jakiś zupełnie obcy. Zdenerwowana, drżącymi rękami odebrała.

– Dzień dobry, pani Urszulo. Z tej strony kierownik pani męża. Z przykrością muszę panią poinformować, że Stefan miał wypadek samochodowy. Żyje, ale obecnie znajduje się w stanie krytycznym w szpitalu. Są dwa wyjścia: może pani przyjechać tutaj albo wyślemy go do domu.

Ula była w szoku. Nigdy nie wyobrażała sobie, że coś takiego wydarzy się w jej rodzinie. Kompletnie nie wiedziała, co dalej, co teraz robić, skąd wziąć pieniądze na transport Stefana do Polski, bo przedwczoraj zapłaciła za mieszkanie. Uli jednak udało się jakoś zebrać odpowiednią kwotę i cztery dni później odbierała już męża z lotniska. Był pod opieką, ale nikt nie powiedział kobiecie nawet słowa o jego stanie. Jak się okazało, Stefan doznał poważnego urazu kręgosłupa – w ogóle nie czuł nóg i mówił bardzo niewyraźnie, chociaż wszystko słyszał i rozumiał.

Jakoś dotarli do mieszkania. Kobieta siedziała nieruchomo, w jej głowie roiły się różne myśli. Dopiero później okazało się, że Stefan brał dużo nadgodzin, żeby więcej zarobić. Kiedyś po prostu zasnął za kierownicą i spowodował wypadek. To Ula rozpoczęła rozmowę:

– Czy kiedykolwiek narzekałam, że brakuje nam pieniędzy? Ja też pracuję, moja pensja wystarczy na rachunki, jedzenie i ubrania dla Tosi i dla mnie. A co teraz zrobimy? Kredyt jeszcze nie do końca spłacony, dziecko małe, czy sama muszę o wszystko zadbać? Jak ty to sobie wyobrażasz? Czy ty w ogóle myślisz o kimś poza samym sobą?

Stefan leżał na łóżku w sypialni i wpatrywał się w sufit. Trudno mu było mówić, ale jednak wydusił z siebie parę zdań:

– Kochanie, teraz już za późno na taką rozmowę. Starałem się, chciałem jak najlepiej. Nie wyobrażasz sobie, jak ciężko znosiłem nasze rozstanie, jak marzyłem o tym, że w końcu uporam się z tym cholernym kredytem, wrócę do ciebie, będę spędzał wieczory z rodziną, a nie w pokoju z 5 innymi pracownikami. Chciałem jak najszybciej wrócić. Przepraszam, jeżeli jestem winny.

– Tyle pieniędzy trzeba teraz na operację, a potem na rehabilitację! Czy myślisz, że mam czas, środki i siły, żeby się tobą zajmować? A kto zagwarantuje, że później znowu będziesz mógł chodzić, ruszać się, pracować? – Ula nie mogła się uspokoić.

Stefan nie wierzył własnym uszom. Gdzie się podziała ta Ula, z którą przeszedł przez tyle problemów? Skąd w niej tyle gniewu, materializmu, braku szacunku? A on myślał tylko o swoich dziewczynach, tęsknił, nie dojadał i nie dosypiał, byle tylko więcej zarobić i szybciej wrócić do domu. Słona łza spłynęła po policzku Stefana.

Stefan miał jeszcze na wsi starą matkę, która sama potrzebowała już opieki. Kilka dni później Urszula wezwała taksówkę, zawiozła Stefana do swojej teściowej i patrząc na oboje z pogardą, powiedziała:

– Jeszcze jestem za młoda, żeby spędzać czas na zmienianiu mężowi pieluch. Niech twoja matka niesie ten krzyż. Mam nadzieję, że nie odbierzesz nam mieszkania, bo mieszka w nim twoja córka, Stefan.

Stara matka płakała, a Stefan leżał bez ruchu. Ula głośno trzasnęła drzwiami, wsiadła do taksówki i na zawsze zniknęła z ich życia.

Trending