Connect with us

Historie

Stały gość zostawił przed Bożym Narodzeniem kopertę dla młodej kelnerki

Chcę opowiedzieć wam historię, która wydarzyła się na moich oczach. Często w Internecie widzimy filmy, w których blogerzy czy inni celebryci pomagają ludziom przed kamerą. Co się jednak stanie, gdy wyłączy się aparat? Czy naprawdę robią coś dobrego dla innych, czy to jest tylko chwytliwy temat nowego nagrania?

Pracuję w restauracji. Znajduje się w centrum miasta i często przychodzą do nas na lunch pracownicy pobliskich banków i firm. Ceny są u nas dość wysokie, więc nie każdy może sobie pozwolić na to, żeby tutaj coś zjeść. Ja pracuję na zmywaku, ale wypłata jest dobra, a zespół zgrany i bardzo fajny.

Niedawno do naszego zespołu dołączyła nowa dziewczyna. Młoda studentka, taka bladziutka, ale bardzo pracowita. Przychodziła jako jedna z pierwszych, a wychodziła ostatnia. Nie wymigiwała się od żadnej pracy, nawet jeżeli coś nie należało do jej obowiązków.

Na imię miała Oliwia. Okazało się, że ma trójkę młodszego rodzeństwa. Dziewczyna chciała zarobić na prezenty dla dzieci. Poza tym cały czas studiowała. Kiedy nie było gości, Oliwka przeglądała notatki.

Mieliśmy takiego stałego gościa – pana Leona. Zawsze mieliśmy dla niego zarezerwowane miejsce przy oknie. Jadał u nas lunch, a czasem też kolację. Wszystkich pracowników znał po imieniu. Nic dziwnego, że zaciekawiła go nowa kelnerka, której nigdy wcześniej nie widział. Pan Leon zapytał o nią inną dziewczynę. Był poruszony jej historią. Sam miał dzieci, ale one po prostu dostawały  pieniądze, mimo że ojciec próbował przekonać je do samodzielnego zarabiania na życie.

Dzień przed Wigilią Oliwia miała zmianę. Stały gość zajął swoje zwykłe miejsce i złożył zamówienie. Kiedy wyszedł, dziewczyna przyszła posprzątać stolik. Pod talerzem znalazła kopertę z dość dużą sumą pieniędzy. Na kopercie było napisane: „Dla Oliwii i jej małych krewnych”. Dziewczyna była zbyt skromna, żeby przyjąć taki prezent od nieznajomego. Próbowała go dogonić i oddać mu kopertę, ale szybko zniknął jej z oczu.

Oliwia była poruszona – za te pieniądze mogła kupić wszystko, co chciała dla maluchów i dla rodziców. Chciała osobiście podziękować tajemniczemu mężczyźnie, ale chyba on tego nie potrzebował. Przestał do nas przychodzić. Przez jakiś czas rezerwowaliśmy jego ulubione miejsce, ale już nigdy się nie pojawił.

Zrobił taki hojny gest dla dziewczyny przed Świętami. Był dla niej jak Święty Mikołaj. Sam bym w to nie uwierzył, gdybym nie widział tego na własne oczy. Przyznajcie sami, czy to nie było niesamowite?

Trending