Connect with us

Życie

Saudyjski szejk al-Karni: Każdy problem z żoną można rozwiązać w 5 minut!

Szejk Aid al-Karni uważa, że każdy problem z żoną można rozwiązać w 5 minut, jeśli znasz jeden sekret. Chętnie dzieli się tym sekretem ze swoją publicznością i dziennikarzami podczas konferencji prasowych.

Szejk al-Karni to saudyjski kaznodzieja, pisarz, autor bestsellerowej książki „Nie bądź smutny!”, przetłumaczonej na 30 języków świata. Najmądrzejszy człowiek od którego ma się czego uczyć.


Jaka jest jego metoda unikania konfliktów? „Nie tylko Einstein i Newton mogą dokonywać wielkich odkryć. Wschód też jest zdolny do czegoś. Odkryłem więc metodę zwaną „Cudownym lekarstwem na życie rodzinne” – mówi i określa jej istotę.


„W przypadku konfliktu z małżonką staraj się jej nie odpowiadać. Nie zastraszaj jej, podnosząc głos, nie groź jej. Nie mów jej: „Bądź cicho, kobieto, nie masz racji”.


„Kobieta musi się wypowiedzieć – daj jej taką możliwość. Tylko nie patrz na ekran komputera ani telefon, kiedy ona mówi. Kapituluj przed nią! Delikatnie pochyl głowę i usiądź pokornie. I w żadnym wypadku nie odpowiadaj jej, jeśli nawet trzykrotnie masz rację.


„Powiedz: „Oczywiście masz rację. Żałuję przed Wszechmocnym. Obiecuję ci, że to się nigdy więcej nie powtórzy. Apeluję do ciebie o przebaczenie ze względu na Boga. Popełniłem błąd – diabeł podkusił. Ale drzwi pokuty są otwarte. Obiecuję, że już nie będę tak się zachowywać”.


„Kobieta jest zawsze emocjonalna, sterują nią uczucia. Jest bardziej litościwa niż mężczyzna. Kobieta opiekuje się chorymi krewnymi, gdy sama jest chora. Kobieta nosi dziecko, karmi go, przytulając do piersi. Daje duchowe ciepło mężowi. Opiekuje się i troszczy się. Dlatego poddaj się swojej żonie i nawet nie próbuj się z nią sprzeczać! ”


Rzeczywiście, ta metoda może być kluczem do szczęścia rodzinnego. Po usłyszeniu od męża prośby o przebaczenie i słowa pokuty każda żona stanie się jak z jedwabiu, sama pójdzie na ustępstwa i zbuduje dla niego szacunek w sobie.

Gotowy do wypróbowania metody?

Trending