Connect with us

Rodzina

Przyszły zięć od razu mi się nie spodobał, wyczuwałam w nim coś złego, ale Klaudia mnie nie słuchała.

Od samego początku nie akceptowałam wyboru mojej córki. Klaudia przyprowadziła do nas Darka – taki wylizany, uczesany, zmanierowany, że od razu było widać, że coś jest nie tak. Nie miałam dobrych przeczuć.

Powiedzieli, że spotykają się już od 2 lat, kochają się, a ten facet się Klaudii oświadczył. To była nowość dla mojego męża i dla mnie, bo nie wiedzieliśmy, z kim umawia się nasza córka, nasze relacje nie były aż tak bliskie. A tu nagle ślub, oczywiście, że byliśmy w szoku.

Kiedy trawiłam tę informację, mój mąż Henryk postanowił dowiedzieć się wszystkiego o przyszłym zięciu, bo nasza córka jest jedynaczką i nie chcemy jej oddać byle komu. Wypytał wszystkich znajomych o Darka i czegoś tam się dowiedział.

Okazało się, że pochodzi z sąsiedniej wioski, pracuje w fabryce jako zwykły robotnik, bo skończył tylko podstawówkę. Do tego Darek nie pochodzi z dobrego domu. Jego rodzice są znani w okolicy z niewłaściwego zachowania i nadużywania alkoholu. Ich dom to właściwie ruina. Tak, zdecydowanie nie marzyliśmy o takiej rodzinie.

Mój mąż i ja mamy własny dom, który zbudowaliśmy własnymi rękami i planowaliśmy przekazać go kiedyś córce. Zawsze uważałam, że bardzo ważne jest wykształcenie,  więc przekonałam Klaudię, żeby poszła na uniwersytet i dobrze się uczyła. Przecież wtedy będzie miała więcej możliwości i łatwiej będzie jej odnieść sukces. Oboje z mężem dawaliśmy jej dobry przykład, bo dzięki własnej wytrwałości i inteligencji pracowaliśmy na stanowiskach kierowniczych i dobrze zarabialiśmy. Zbudowaliśmy więc dom, kupiliśmy samochody i daliśmy córce wszystko, czego potrzebowała, a nawet więcej.

Liczyliśmy na to, że Klaudia znajdzie sobie dobrego i obiecującego mężczyznę, z którym będzie mogła zbudować szczęśliwą i bezpieczną przyszłość. Nigdy nie przedstawiała nam swoich wybranków, więc nie mieliśmy pojęcia, w jakich chłopakach gustuje nasza córka. A kiedy doszło do tej znajomości z Darkiem, próbowaliśmy przekonać Klaudię, że to nie jest partner dla niej. Uczucia mogą z czasem osłabnąć, a zmiana standardu życia będzie dla niej trudna. Dużo się wtedy z nią kłóciliśmy, ale wciąż mieliśmy nadzieję, że nasze słowa do niej dotrą.

Ale tak się nie stało. Córka trzymała się swojego stanowiska i nie zamierzała zmieniać zdania. Powiedziała, że ​​ślub będzie, czy tego chcemy, czy nie, oni nas w każdym razie zapraszają. Nie wiedziałam, co robić, rozmawiałam z mężem, próbowałam znaleźć jakieś rozsądne wyjście z tej sytuacji. Mąż w końcu zaakceptował wybór córki i poprosił, żebym zostawiła młodych w spokoju. To jest ich życie i niech robią to, co chcą. Wpadł na pomysł, żebyśmy zapoznali się z przyszłymi teściami Klaudii i zaprosili ich na kolację.

Zgodziłam się, bo chciałam zobaczyć rodziców Darka i porozmawiać z nimi o wszystkim. Klaudia i jej przyszły mąż również przyszli na tę kolację, ale jego rodzice się spóźnili. Kiedy weszli, zobaczyłam starszych ludzi w zaniedbanych ubraniach, którzy z zaciekawieniem rozglądali się po naszym domu. Rozmowa od pierwszych chwil jakoś się nie składała. Gdy tylko zasiedli do stołu, zaczęli dopytywać się, gdzie młodzi będą mieszkać i czy kupimy im mieszkanie. Byłam zszokowana takim brakiem taktu i grzecznie odpowiedziałam, że teraz kwestia mieszkania to problem ich syna, bo on jako głowa rodziny powinien wziąć na siebie jej utrzymanie i zapewnienie dachu nad głową.

Gdybyście mogli ich wtedy zobaczyć – oczy prawie wyskoczyły im z orbit. No cóż, nie jestem niańką i nie adoptuję ich syna, a skoro młodzi zakładają nową rodzinę, to muszą o wszystko zadbać sami.

Jak się okazało, Klaudia też zamierzała zamieszkać z mężem u nas. Ale ja byłam nieugięta w swojej decyzji. My jako rodzice oczywiście pomożemy, ale młoda rodzina żyje osobno i to nie podlega dyskusji. Mój mąż i ja powiedzieliśmy tylko, że pomożemy im urządzić wesele i zapłacimy za całą uroczystość.

Tak więc po ślubie państwo młodzi przeprowadzili się do wioski, z której pochodzi Darek. Wynajęli od kogoś mały domek i tam zamieszkali. Nasz zięć dalej pracował w fabryce, a moja córka została w domu, bo znalezienie pracy w małej wiosce graniczy wręcz z niemożliwością. Kiedy przyjechałam do nich w odwiedziny, byłam zszokowana warunkami, w jakich mieszkają. Już nasz garaż jest bardziej przytulny, ale nie powiedziałam tego na głos.

Po roku ich małżeństwa dotarły do nas plotki, że Darek zaczął pić. To rozwścieczyło i zdenerwowało mnie i mojego męża, bo właśnie tego baliśmy się najbardziej. Natychmiast pojechaliśmy po Klaudię, żeby zabrać ją od męża, ale nie chciała. Byłam zrozpaczona, bo chyba najgorszą rzeczą dla matki jest widok cierpiącej córki, kiedy w dodatku nic nie może na to poradzić.

Po 2 miesiącach wszystko rozwiązało się samo, chociaż nie tak, jak chcieliśmy. Okazało się, że nasza córka jest w ciąży, z tym że Darek nie tylko nie przestał pić, ale nawet zaczął podnosić na Klaudię rękę. Na szczęście mojej córce starczyło rozumu na tyle, żeby do mnie ​​zadzwonić, a ja natychmiast ją stamtąd zabrałam. Jeszcze w samochodzie przeprosiła za swój upór i nieposłuszeństwo. To było bardzo miłe z jej strony, ale ja już dawno nie czułam do niej urazy. Pogodziłam się z faktem, że moja córka dorosła i może teraz sama podejmować decyzje dotyczące jej życia.

Następnego dnia Klaudia złożyła pozew o rozwód. Ukryła ciążę przed sądem, bo inaczej cały proces mógłby się przeciągnąć na lata. No i po co, żeby ubiegać się o marne alimenty od tego, pożal się Boże, ojca? My sami możemy zapewnić wszystko naszemu przyszłemu wnukowi.

A teraz lada dzień urodzi się nasz ukochany wnuczek. Udało nam się stworzyć dobrą relację z Klaudią i nareszcie wszyscy jesteśmy naprawdę szczęśliwi. A jej życie osobiste na pewno się jeszcze ułoży. Jestem pewna, że ​spotka dobrego i godnego siebie mężczyznę, z którym zbuduje silną rodzinę.

Trending