Connect with us

Historie

Opowieść o tym, jak dwie zupełnie różne osoby odnalazły się i może nawet uratowały siebie nawzajem

Ewa była zwykłą dziewczyną, niezbyt atrakcyjną z wyglądu i spokojną samą w sobie. Z nikim nie rozmawiała, chociaż pracowała w piwiarni. Nie lubiła rozmawiać z ludźmi, którzy codziennie przychodzili do baru.

Wszyscy byli drobnymi pijaczkami, którzy chcieli rozmawiać tylko o bzdurach. Opowiadali bezsensowne historie o życiu i wszystkie te opowieści brzmiały dla Ewy tak samo.

Ale był jeden mężczyzna, który różnił się od nich wszystkich. Po ubraniu można się było domyślić, że przychodził do baru po pracy. Spokojny i nierozmowny, w przeciwieństwie do tych codziennych gości. Stali bywalcy siadali zwykle przy tym samym stole, a on zawsze siedział osobno.

Z jego oczu widać było, że jest dobrym człowiekiem. Sympatyczny, spokojny, zawsze przychodził na herbatę i uśmiechał się, choć oczy miał smutne.

Pewnego wieczoru mężczyzna został w barze dłużej. Siedział, aż wszyscy wyszli. A później sam też zaczął zbierać się do domu. Jak zawsze zostawił Ewie napiwek i skierował się do wyjścia. Ale po chwili zatrzymał się i powiedział do dziewczyny: „Wie pani co, to nie jest miejsce dla pani. Jest pani taka młoda, piękna, powinna pani spróbować czegoś innego…”. Ewa nie zamierzała zostawić tego bez odpowiedzi.

– Pan też nie pasuje do tego towarzystwa tutaj, dlaczego codziennie pan przychodzi? Jest pan dobrze ubrany, pewnie ma pan dobrą pracę, zawsze zostawia mi pan napiwek, więc nie brakuje panu pieniędzy, to dlaczego pan ma zawsze takie smutne oczy?

Mężczyzna był bardzo zaskoczony. Nikt nigdy nie powiedział mu tego wprost. Nie jest przyzwyczajony, żeby słyszeć takie rzeczy. Mieszka sam i nikt nie może mu tego powiedzieć w domu, a pracuje na stanowisku kierowniczym i wszyscy boją się nawet oddychać w jego obecności, chociaż nigdy nie był jakimś groźnym szefem.

Potem rozmowa sama się już potoczyła. Rozmawiali o życiu, o wszystkim. Ewa zamknęła bar, a mężczyzna odprowadził ją do domu.

Jak się okazało, przez cały ten czas Krzysiek, tak miał na imię, po prostu próbował zabić samotność. Żona go opuściła, kiedy pojawiły się u niego problemy w pracy. Nie mieli dzieci, więc mieszka sam w dużym domu.

Następnego dnia Krzysztof nie przyszedł do baru, chociaż Ewa na niego czekała. Zjawił się dopiero wieczorem, kiedy dziewczyna zamykała lokal. Poszli do otwartej jeszcze kawiarni, długo rozmawiali. Mężczyzna opowiadał jej o swojej pracy, o różnych zdarzeniach z życia. Dawno nie miał tak dobrej słuchaczki.

Oczy Krzysztofa pojaśniały i zrobiły się trochę szczęśliwsze. Chciało mu się rozmawiać, opowiadać, bo po raz pierwszy od dłuższego czasu nie czuł się samotny. Ewa była świetnym słuchaczem, bo sama nie lubiła nic opowiadać – zawsze była małomówna.

Ich znajomość układała się świetnie. Dziewczyna zaczęła o siebie dbać, żeby tylko Krzysztof zwracał na nią coraz większą uwagę. Polubili się i uzupełniali się nawzajem.

Krzysiek nie chciał już przychodzić do baru, żeby zapomnieć o swojej samotności. Chciał spędzać każdy wieczór z Ewą, przy której czuł się szczęśliwy.

Dziewczyna nabrała pewności siebie, zaczęła się malować i nosić to, co ładne, a nie to, co wygodne. Przy Krzysztofie rozkwitła jak wiosenny krokus – zrobiła się wyrazista i piękna.

W ten sposób dwie zupełnie różne osoby znalazły się nawzajem, dopełniły się i, być może, uratowały.

Trending