Connect with us

Historie

Olek wyjął ubrania z pralki, powiesił je na suszarce w pokoju i miał zamiar pójść do baru spotkać się z kolegami, gdy nagle do mieszkania weszła jego sąsiadka. Potrząsnęła głową, powiedziała, że ​​za bardzo pachnie płynem do płukania i trzeba wypłukać jeszcze raz. W następnym tygodniu negatywnie oceniła koszulkę Olka, powiedziała, że ​​nie może tak iść do pracy, poszła do jego pokoju i przyniosła mu inną. Taka bezczelność była ostatnią kroplą goryczy. Wziął dzień wolny z pracy, spakował swoje rzeczy i przeprowadził się do innego mieszkania

Olek przyjrzał się uważnie sąsiadce i zastanawiał się, jak sześć miesięcy temu mógł sądzić, że znalazł idealną osobę do wspólnego wynajęcia mieszkania. Jej pedantycznie-neurotyczna natura doprowadzała go do białej gorączki. Wszystko zaczęło się rok temu, kiedy poprzedni współlokator postanowił się ożenić i się wyprowadzić. Potem Olek zaczął szukać nowego sąsiada. Jak on się namęczył z poszukiwaniami. Przychodzili różni ludzie, z których części Olek nie mógł znieść nawet podczas pierwszej rozmowy. Było jeszcze 4 kandydatów, którzy mieszkali przez miesiąc lub dwa. Ale wszystkie te osoby miały za dużo nieznośnych dla niego cech: głośno szurały, bałaganiły, zapominały włączać okap w kuchni. Chciał mieć idealnego współlokatora, takiego jak jego przyjaciel, z którym mieszkali odkąd byli studentami.

W końcu, po sześciu miesiącach poszukiwań, pojawiła się idealna kandydatka na bliską sąsiadkę. Była cichą dziewczyną, bardzo schludną, miała własny porządek dnia, nie hałasowała do nocy, zawsze sprzątała po sobie, zmywała naczynia, przestrzegała harmonogramu sprzątania, nie kłóciła się. Cóż można powiedzieć, kandydatka jak ze snu.

Olek nawet opowiedział o niej kolegom, a oni żartowali, że jeżeli jest taka idealna, to pewnie się w niej zakocha. Wtedy wydawało mu się to całkiem możliwe. Wciąż zastanawiał się, dlaczego taka piękna i wspaniała dziewczyna wciąż nie ma partnera. Później zauważył, że nie ma też przyjaciół. Sąsiadka spędzała cały wolny czas w domu. Często prała, prasowała i dużo sprzątała. Wyglądało to trochę nietypowo, ale cóż złego w tym, że ktoś dba o czystość i porządek.

Po raz pierwszy Olek zaczął podejrzewać, że coś z nią jest nie tak, kiedy zobaczył, jak po jego dyżurze sprzątania jeszcze raz wszystko wyczyściła. Potem to samo stało się z naczyniami, które już wcześniej umył. To go nie zachwycało, ale też szczególnie nie przeszkadzało, dziewczyna nie zmuszała go do poprawek, tylko sama poprawiała, kiedy coś jej nie pasowało.

Pewnego dnia Olek wyjął swoje ubrania z pralki i zaczął je rozwieszać na suszarce w pokoju. Spieszył się, nastawił szybkie pranie, chciał jak najszybciej spotkać się z kolegami w pubie. Nagle usłyszał za sobą kroki, rozejrzał się i zobaczył sąsiadkę, która obwąchiwała wyprane ubrania. Powiedziała, że źle to zrobił, za bardzo czuć płyn do płukania i powinien wypłukać jeszcze raz. Olek był oburzony i niegrzecznie odpowiedział, że tego nie zrobi, na co usłyszał:

– Cóż, nie mogę po tobie wszystkiego poprawiać, czas żebyś nauczył się coś robić dobrze już przy pierwszym podejściu.

Olek rozwiesił resztę swoich ubrań i poszedł do kolegów. Opowiedział im o tej sprawie, ale w końcu wszyscy doszli do wniosku, że dziewczyna mogła mieć zły dzień, wszyscy jesteśmy czasem sfrustrowani. Tak, to trochę dziwne, ale zdarzyło się to tylko raz. Jednak się pomylili.

Kiedy wrócił do domu, Olek zobaczył, że jego ubrania wiszą inaczej i chyba były wyprane jeszcze raz. Sąsiadka, jak gdyby nic, siedziała i czytała książkę we wspólnym salonie.

– Wyprałaś moje ubrania jeszcze raz?

– Oczywiście, a jak inaczej? Płyn było czuć w całym mieszkaniu. Trzeba je było wypłukać.

Olek bez słowa poszedł do swojego pokoju, zamknął drzwi i poszedł spać. Rano chciał wstać wcześniej niż sąsiadka i wyjść do pracy tak, żeby się z nią nie zobaczyć. Tak też zrobił: rano szybko wziął prysznic, nawet nie wypił kawy, postanowił zjeść śniadanie i wypić kawę w drodze do pracy.

Wieczorem Olek miał z lokatorką bardzo dziwną rozmowę. Powiedziała, że ​​zauważyła, że się rano spieszył i nawet nie zjadł śniadania, co jest dużym błędem, bo śniadanie jest bardzo ważne dla zdrowia.

– Zjadłem śniadanie w drodze do pracy – odpowiedział chłopak

– To bardzo szkodliwe, nie wiadomo kto i z jakich produktów to przygotował, a do tego to wychodzi bardzo drogo.

Sąsiadka dodała, że ​​skoro Olek nie ma czasu na przygotowanie rano śniadania, to ona to może robić dla nich dwojga.

Olek nie czuł tak obsesyjnej troski nawet w dzieciństwie od swojej babci, a uważał ją za wzór nadopiekuńczości. Właściwie, gdy tylko udało mu się wydostać spod jej wrażliwej ręki, od razu zaczął żyć sam. Pewnego ranka sąsiadka spojrzała na niego krytycznie i zauważyła, że ​​w takiej koszulce nie może iść do pracy. Bez zbędnych wyjaśnień wstała od stołu, poszła do pokoju Olka, wróciła z inną koszulą i zaczęła ją prasować.

– Załóż tę, lepiej ci pasuje i bardziej nadaje się do pracy – współlokatorka wręczyła zaskoczonemu facetowi koszulę.

Olek był pod wrażeniem tej bezczelności. Poszedł do pracy, wziął dzień wolny, wrócił do domu, spakował swoje rzeczy i szybko zaczął szukać innego mieszkania. Chociaż lubił ten dom i tę okolicę, ale już nie mógł tego dłużej znieść. Zadzwonił do właściciela mieszkania, zapewnił go, że zapłaci całą kwotę i powiedział, że nie może się dogadać z sąsiadką, dlatego się wyprowadza. Znalazł mieszkanie w fatalnej lokalizacji, ale był już gotowy na wszystko. Zamieszkał więc u jednej z takich osób, z którymi kiedyś nie mógł się dogadać.

Ale tym razem wszystko było w porządku. Zwykły żywy człowiek, czasem sprząta, czasami nie. Nikt już go nie kontrolował, nie wchodził do pokoju bez pozwolenia i nie doradzał w co się ubrać, a w co lepiej nie. Można było razem pożartować, zostawić naczynia w zlewie, jeżeli nie chciało się ich akurat w tej chwili wymyć. Okazało się, że tak wygląda sąsiedzkie szczęście.

Kilka miesięcy później dawna współlokatorka zadzwoniła do Olka i powiedziała, że ​​chce, żeby znów zamieszkali razem w tym samym mieszkaniu, bo trudno jej kogoś znaleźć.

– O nie, teraz sama szukaj kogoś, kto będzie znosił twoje dziwne zachowania i pozwoli ci wsadzać nos tam, gdzie nie trzeba. Ja już znalazłem sobie towarzystwo.

Nie wszyscy znajomi Olka rozumieli, dlaczego zachowanie sąsiadki tak go rozwścieczyło. Niektórym wydawało się, że jest po prostu schludna i bardzo dokładna. Wypominali mu, że przecież wszystko można załatwić rozmową. Ale jego to nie obchodziło. Żył teraz szczęśliwym życiem i nie chciał już nic zmieniać. Tylko czasami, gdy on i jego współlokator szli do najbliższego baru, mógł wznieść toast: za dobre sąsiedztwo!

Trending