Connect with us

Rodzina

Myślę, że dokonałem właściwego wyboru, a moi rodzice sami są sobie winni

Kiedy byłem na trzecim roku studiów, poznałem moją jedyną i prawdziwą miłość – Iwonkę. Oboje byliśmy na tym samym roku. Kochaliśmy się i nie mogliśmy przeżyć bez siebie nawet jednego dnia.

Pewnego wiosennego wieczoru moja dziewczyna powiedziała mi, że jest w ciąży. Przepełniło mnie takie szczęście i radość, że natychmiast zrobiłem Iwonce pierścionek z papieru i poprosiłem ją o rękę. Rozpłakała się wtedy i tylko skinęła głową.

W tamtym czasie utrzymywali mnie rodzice i mieszkałem też z nimi, a moja dziewczyna pochodziła z małej wioski i mieszkała w akademiku. Oczywiście nie miałem wtedy pieniędzy na ślub i utrzymanie rodziny, więc liczyłem na pomoc rodziców. W dodatku musieliśmy jakoś skończyć studia, a byliśmy wtedy jeszcze na czwartym roku. Tego wieczoru chciałem zaprosić Iwonę do domu. Ale przekonała mnie, żebym się nie spieszył i najpierw sam porozmawiał z rodzicami.

Wróciłem więc do domu i przy kolacji powiedziałem rodzicom, że chcę poślubić moją dziewczynę i że spodziewamy się dziecka. Zareagowali na to okropnie – zaczęli krzyczeć, a ojciec nawet rzucił szklanką w ścianę. Dali mi wtedy bardzo wyraźnie do zrozumienia, że nigdy nie zaakceptują synowej ze wsi, a tym bardziej “takich” dzieci. Ojciec wrzeszczał, że moja dziewczyna chce nam odebrać mieszkanie. A mojej matce, jak sama powiedziała, marzyła się synowa „błękitnej krwi”. A tu taka zwykła dziewczyna ze wsi zamiast księżniczki…

Ale przede wszystkim nie chcieli, żeby ich syn żenił się w tak młodym wieku. Zostało mi jeszcze półtora roku do końca studiów. Powiedziałem im wtedy, że nie zostawię Iwony i mojego dziecka i nie zamierzam ich słuchać. Dlatego ojciec po prostu mnie złapał, wyrzucił z domu i powiedział, żebym wrócił, kiedy rozwiążę swoje problemy – załatwię aborcję i rozstanę się z dziewczyną.

Ale wiecie co, poradziliśmy sobie z Iwoną. Nasza miłość wytrzymała wszystko, bez względu na to, jak było ciężko. Wynajęliśmy kawalerkę, a na początku finansowo pomagali nam moi teściowie. Jeśli chodzi o studia, przenieśliśmy się na zaoczne. Po porodzie Iwona była z naszym synkiem w domu, a ja pracowałem na dwóch etatach.

I muszę wam powiedzieć, że byliśmy szczęśliwi. Nie było łatwo, ale mieliśmy najważniejsze – naszą miłość, na której zbudowaliśmy rodzinę. Teraz nasz syn ma 5 lat, wynajęliśmy dwupokojowe mieszkanie w centrum miasta, skończyliśmy studia i oboje mamy dobrą pracę. Odkładamy na własne mieszkanie. Co do moich rodziców, to nadal nie utrzymują z nami kontaktu, chociaż mój ojciec dzwonił do mnie kilka razy. Czekają, aż ich przeproszę. Nie wiem tylko za co… I myślę, że postąpiłem słusznie.

Trending